Play-off NHL: Nietypowy bohater dał remis Blues (WIDEO)
Do swojego 31. meczu w play-offach NHL czekał obrońca St. Louis Blues na pierwszego gola w tych rozgrywkach. Gdy wreszcie trafił, przesądził o zwycięstwie zespołu i wyrównaniu stanu rywalizacji w finale konferencji zachodniej.
Blues pokonali na wyjeździe San Jose Sharks 4:2 i wyrównali wynik całego finału Zachodu na 1-1. I to, mimo że w trakcie spotkania stracili dwubramkowe prowadzenie.
Drużyna z St. Louis swojego pierwszego gola strzeliła już w 3. minucie. Precyzyjnym strzałem w górny róg bramki Martina Jonesa popisał się wtedy Jaden Schwartz. A w drugiej tercji gola na 2:0 dorzucił obrońca Vince Dunn. W tamtym okresie wydawało się, że Blues będą zmierzać po pewne zwycięstwo, bo chwilę później karę dostał gracz rywali Marcus Sörensen. Ale niespodziewanie to właśnie wtedy sytuacja się odwróciła. Logan Couture przejął bowiem krążek i w osłabieniu wyprowadził kontrę, po której zdobył dla Sharks bramkę kontaktową. A już po kolejnych niespełna dwóch minutach ten sam gracz, który jest najlepszym strzelcem tegorocznych play-offów, dorzucił drugiego gola, będącego już jego trzynastym w tegorocznej rywalizacji o Puchar Stanleya i doprowadził do remisu.
Couture swoją drugą bramką osiągnął granicę 100 punktów zdobytych w play-offach. Wyrósł tej wiosny na prawdziwego supersnajpera, bo jego 13 trafień to już teraz tylko o dwa mniej niż rekord XXI wieku w fazie play-off, należący wspólnie do Sidneya Crosby'ego i Aleksandra Owieczkina. W 16 meczach play-offów napastnik "Rekinów" zdobył już prawie połowę tej liczby goli, którą miał w 81 spotkaniach sezonu zasadniczego. Wczoraj także zaliczył dwa odbiory krążka i wygrał 5 z 6 wznowień. Ale jego gole nie wystarczyły gospodarzom do odniesienia zwycięstwa, a decydujący cios zadał zawodnik, który strzela znacznie rzadziej od niego.
Niespodziewanym ofensywnym bohaterem Blues został obrońca Robert Bortuzzo, który w 37. minucie popisał się pięknym strzałem z backhandu w "okienko" bramki Jonesa i dał drużynie gości prowadzenie, którego ta już nie oddała. A w trzeciej tercji jeszcze przypieczętowała swój sukces w meczu numer 2 golem na 4:2 Oskara Sundqvista.
Bortuzzo sam był nieco zaskoczony swoim trafieniem, bo w poprzednich 30 występach w play-offach nigdy nie udało mu się skierować krążka do bramki, a teraz zrobił to w tak ważnym meczu na wagę zwycięstwa. Ba, w 366 dotychczasowych występach w NHL, licząc łącznie sezon zasadniczy i play-offy, zdobył tylko 15 gole. Jego zadanie w drużynie polega głównie na twardej walce na bandach i wykonywaniu "czarnej roboty". Wczoraj się z tego wywiązywał. Wykonał pięć ataków ciałem, a do tego zablokował dwa strzały. Mimo że grał zdecydowanie najkrócej ze wszystkich obrońców (10 minut i 37 sekund), to jeszcze dorzucił bonus w postaci zwycięskiego gola.
- To nie do końca jest moje zadanie, ale gdzieś z tyłu głowy jest zawsze taka myśl, że chciałoby się strzelić gola - powiedział po meczu Bortuzzo. - Powiedziałem Jadenowi Schwartzowi, że jeśli strzelę, to spodoba mu się moja "cieszynka". Takich rzeczy nie da się zaplanować, to gdzieś wynika z emocji, które biorą się z intensywności rywalizacji. "Cieszynka" Bortuzzo, w przeciwieństwie do jego gola, nie była jednak niczym szczególnym. Obrońca Blues machnął zaciśniętą pięścią i krzyknął głośno. Jego zespół wygrał już szósty w tych play-offach mecz na wyjeździe (przy dwóch porażkach). Teraz przy stanie 1-1 wraca na środowy mecz do własnej hali, w której ma znacznie gorszy bilans 3-4.
Tymczasem Sharks jak zwykle przegrali mecz numer 2 u siebie. Tak było również w dwóch poprzednich seriach z Vegas Golden Knights i Colorado Avalanche. W obu przypadkach drużyna Petera DeBoera zaczynała od zwycięstwa, następnie traciła przewagę własnej tafli przegrywając w drugim spotkaniu, ale zawsze ostatecznie wygrywała serię. - Byliśmy już w takiej sytuacji, więc wiemy, jak sobie poradzić - mówi trener. Po wczorajszym meczu narzekał, że nie wszyscy jego podopieczni byli wystarczająco zaangażowani w pomoc zespołowi. - To było decydujące. W ich drużynie coś od siebie dołożył każdy, tak jak u nas w pierwszym meczu - powiedział. - My mieliśmy Logana Couture'a, kilku innych zawodników, ale trudno jest w tej lidze wygrywać, gdy nie wszyscy coś dają drużynie.
San Jose Sharks - St. Louis Blues 2:4 (0:1, 2:2, 0:1)
0:1 Schwartz - Tarasienko - Edmundson 02:34
0:2 Dunn - O'Reilly - Perron 24:16
1:2 Couture 24:55 (w osłabieniu)
2:2 Couture - Meier 26:54
2:3 Bortuzzo - Edmundson - Bozak 36:34
2:4 Sundqvist - Steen - Pietrangelo 56:52
Strzały: 26-25.
Minuty kar: 10-4.
Widzów: 17 562.
Stan rywalizacji:1-1. Trzeci mecz w nocy ze środy na czwartek w St. Louis.
Komentarze