Play-off NHL: Ręka Meiera, gol Karlssona. "Rekiny" wygrały po błędzie sędziów (WIDEO)
San Jose Sharks pokonali na wyjeździe St. Louis Blues w przypominającym jazdę kolejką górską meczu numer 3 finału konferencji zachodniej. Spotkanie zakończyła w dogrywce nie pierwsza już w tych play-offach sędziowska kontrowersja z udziałem drużyny z Kalifornii.
Erik Karlsson celnym strzałem w 6. minucie dogrywki dał "Rekinom" zwycięstwo 5:4 w trzecim spotkaniu finału Zachodu i prowadzenie 2-1 w całej serii. Chwilę po tym golu grupa graczy z St. Louis podjechała do sędziów, którzy tuż przed golem Szweda nie zauważyli podania ręką Timo Meiera. Szwajcar zagrał spadający z góry krążek ręką, "gumę" przejął Gustav Nyquist i podał do Karlssona, który trafił do siatki. I choć był to gol decydujący o wyniku i bardzo ważny w walce o awans do finału Pucharu Stanleya, to sędziowie nie mogli sprawdzić tej sytuacji na wideo, bo zgodnie z przepisami podania ręką się nie analizuje. Decyzję musieli więc podjąć sami, ale najwyraźniej żaden z nich nie widział zagrania Szwajcara.
Zwycięski gol Erika Karlssona po zagraniu ręką Timo Meiera
Po meczu obserwator sędziowski NHL Kay Whitmore przyznał de facto, że sędziowie popełnili w tej sytuacji błąd. - Taka sytuacja nie podlega analizie. Możecie czytać między wierszami. Możecie z mojej wypowiedzi wyciągnąć odpowiednie wnioski. Wszyscy widzieli powtórki, ale po prostu nie można analizować takiej sytuacji na wideo. Wiem, że to brzmi trochę jak wymówka, ale taka jest prawda - powiedział dziennikarzom. Według dziennikarzy generalny menedżer St. Louis Blues Doug Armstrong miał po spotkaniu mocno uderzyć pięścią w drzwi szatni sędziów.
Nie po raz pierwszy w tych play-offach San Jose Sharks skorzystali z błędnej decyzji arbitrów na lodzie. W siódmym meczu pierwszej rundy z Vegas Golden Knights pomogło im nałożenie kary meczu na Cody'ego Eakina za atak wysoko uniesionym kijem na Joe Pavelskiego, który powinien skutkować tylko dwuminutowym wykluczeniem. "Rekiny" w pięciominutowej przewadze strzeliły wówczas cztery gole i zmieniły wynik z 0:3 na 4:3, a ostatecznie wygrały 5:4 po dogrywce i awansowały do kolejnej rundy. NHL przeprosiła wtedy klub z Las Vegas za błąd sędziów, którzy zostali odsunięci od dalszej pracy w play-offach.
Wczorajszy zwycięski gol Karlssona był jego drugim zdobytym w tych play-offach. Pierwszego strzelił w 14. minucie na 1:0 dla Sharks. Także dwukrotnie do siatki w zwycięskim zespole trafił Joe Thornton, który zdobył gole na 2:0 i 3:1, bo w międzyczasie dla gospodarzy bramkę zdobył Alexander Steen. 39-letni "Jumbo Joe" został najstarszym w historii zawodnikiem, który dwukrotnie trafił do siatki w meczu play-offów NHL. Ale po drugim golu Thorntona, jeszcze w drugiej tercji, Blues odwrócili sytuację. Najpierw Władimir Tarasienko zmniejszył straty, a później dwie bramki Davida Perrona dały drużynie z St. Louis prowadzenie 4:3. Bramka na 4:3 przerwała serię 18 zmarnowanych przez Blues gier w przewadze. Poprzednio w takiej sytuacji trafili w meczu numer 4 półfinału konferencji zachodniej z Dallas Stars.
Nie byłoby kontrowersji z dogrywki, gdyby podopieczni Craiga Berube'ego zdołali utrzymać ten wynik do końca. Niewiele im zabrakło, ale na minutę przed końcem, już po wycofaniu z bramki Martina Jonesa, goście doprowadzili do remisu. W zamieszaniu krążek do bramki wepchnął znajdujący się w fantastycznej dyspozycji Logan Couture, który z 14 golami jest najlepszym strzelcem tych play-offów. Wczoraj wyrównał klubowy rekord liczby goli w jednych rozgrywkach o Puchar Stanleya należący do asystującego mu Joe Pavelskiego, a już tylko jedno trafienie dzieli go od najlepszych strzeleckich wyników w play-offach w XXI wieku, które ustanowili Sidney Crosby i Aleksandr Owieczkin.
Ale po meczu właściwie wszystkie inne zdarzenia z niego znalazły się w cieniu sędziowskiego niedopatrzenia w decydującej sytuacji. - Tak, to było podanie ręką, ale spróbujemy o tym zapomnieć i iść do przodu, a liga zajmie się tą sprawą tak, jak to robiła wcześniej w tych play-offach - powiedział Perron, nawiązując zapewne do odsunięcia od prowadzenia spotkań sędziów Erica Furlatta i Dana O'Hallorana za błąd z meczu numer 7 Sharks - Golden Knights. - To, co się stało jest nie do zaakceptowania, ale OK...
Nawet w obozie Sharks dało się wyczuć pewne zakłopotanie sposobem, w jaki wygrali wczorajszy mecz. Erik Karlsson mówił, że nie widział dobrze zdarzenia i dodawał, że obie drużyny mogłyby po spotkaniu mieć pretensje o niektóre sędziowskie decyzje. Thornton skomentował, że z jego perspektywy wszystko było zgodnie z przepisami, ale zastrzegł, że nie widział powtórki. Od oceny sędziowania uchylił się trener gości Peter DeBoer. - Nie chcę komentować sędziowania - powiedział. - Wszystko działo się szybko. Takie błyskawiczne akcje zdarzają się na całym lodzie. Niektóre są odgwizdywane, inne nie. Ważne, że znaleźliśmy sposób na odniesienie zwycięstwa.
Prowadzenie 2-1 w serii znacząco przybliża drużynę DeBoera do finału NHL. W historii półfinałów ligi 52 z 64 zespołów prowadzących w takich rozmiarach przed czwartym spotkaniem na wyjeździe awansowało do finału. Oznacza to 81,3 % przypadków. Zwykle jednak w takiej sytuacji to gospodarze wygrywają mecz numer 4. Blues mają nadzieję, że także w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu tak będzie.
St. Louis Blues - San Jose Sharks 4:5 (0:2, 4:1, 0:1, 0:1)
0:1 E. Karlsson 13:37
0:2 Thornton - Vlasic - Labanc 16:58
1:2 Steen - Barbaszew 21:18
1:3 Thornton - Labanc - Dillon 21:36
2:3 Tarasienko - Schenn - Parayko 24:05
3:3 Perron - Parayko - Edmundson 36:03
4:3 Perron - Maroon - Parayko 38:42 (w przewadze)
4:4 Couture - Pavelski - Thornton 58:59 (bez bramkarza)
4:5 E. Karlsson - Nyquist - Meier 65:23
Strzały: 32-32.
Minuty kar: 2-2.
Widzów: 18 360.
Stan rywalizacji: 1-2.
Czwarty mecz w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu.
Komentarze