Kolusz: Ten dzień musiał nastąpić, ale teraz jesteśmy razem
- Każdy od dłuższego czasu miał świadomość tego, że taki dzień prędzej czy później może nastąpić, że Bykow z Zacharkinem opuszczą nasz kraj. Jesteśmy profesjonalistami i nikt nie ma trenerom za złe tego, że będą mieli zaszczyt pracować w tak wielkim klubie. Życzymy im powodzenia, ale na razie jesteśmy razem i współtworzymy reprezentację Polski - podkreśla w rozmowie z Interia.pl kapitan hokejowej reprezentacji Polski, napastnik GKS-u Tychy - Marcin Kolusz.
INTERIA.PL: Jak się czujesz po trudach sezonu? Masz jeszcze siły i energię, by po finale play-offu walczyć o awans reprezentacji na zaplecze światowej elity?
Marcin Kolusz, kapitan hokejowej reprezentacji Polski: Jestem bardzo dobrze przygotowany, m.in. dzięki letnim zaprawom z trenerem Zacharkinem. Nie mam żadnego dyskomfortu w postaci kontuzji, czy bólu czegokolwiek. Jadę na Litwę grać najlepszy hokej, na jaki mnie stać.
Byliście oszczędzani przez selekcjonera po finale play-off?
- Weszliśmy w treningi kadry z marszu, trener nas nie oszczędzał. Nie było takiej potrzeby.
Jak na atmosferę w kadrze wpłynęło widmo odejścia rosyjskich trenerów Zacharkina i Wiaczesława Bykowa do SKA Sankt Petersburg, z którym już podpisali kontrakty?
- Każdy od dłuższego czasu miał świadomość tego, że taki dzień prędzej czy później może nastąpić. Jesteśmy profesjonalistami i nikt nie ma trenerom za złe tego, że będą mieli zaszczyt pracować w tak wielkim klubie. Życzymy im powodzenia, ale na razie jesteśmy razem i współtworzymy reprezentację Polski. Po mistrzostwach będziemy się zastanawiać nad tym, kto ewentualnie mógłby zastąpić rosyjskich fachowców.
Trener Zacharkin - być może kurtuazyjnie - rozważa opcję godzenia pracy w SKA z pomocą reprezentacji Polski, choć nie wiadomo jeszcze w jakiej formie. Byłbyś za?
- Jak najbardziej, w każdej formie. Nawet współpraca z parą Bykow-Zacharkin jako doradcami, może działać tylko na naszą korzyść.
Jakie macie nastawienie przed MŚ Dywizji IB w Wilnie?
- Znamy swoją wartość i mamy wspólny cel. Nasza wartość poszła w górę w ostatnich dwóch latach, czyli od momentu, gdy pracują z nami trenerzy Zacharkin i Bykow. Zresztą tegoroczne turnieje potwierdziły, że powoli, ale idziemy do przodu. Należy to kontynuować. Czekamy na wzrost zainteresowania naszą dyscypliną mediów i firm, które mogłyby wspomóc polski hokej. Chcemy się do tego przyczynić wynikami. Trenujemy naprawdę ciężko, po to, żeby udowodnić, że warto inwestować w nasz hokej.
Wielka Brytania będzie najtrudniejszą przeszkodą do pokonania na Litwie?
- Tak, to najgroźniejszy rywal. Prezentują agresywny, kanadyjski styl. Oni są głównym faworytem do awansu, gdyż w zeszłym roku spadli z Dywizji IA. Nie zapominajmy też o innych. Są gospodarze - Litwini, którzy będą chcieli pokazać się z dobrej strony, są Holendrzy, którzy na każdym turnieju potrafią przynajmniej postraszyć tych najlepszych. Turniej będzie ciekawy, a my do każdego rywala musimy podejść z maksymalnym zaangażowaniem i grać to, czego od nas wymaga trener Zacharkin.
A Rumunia i Chorwacja?
- Chorwacja rozwija swój hokej w szybkim tempie dzięki Medveszczakowi Zagrzeb, który gra w lidze KHL. Ten klub napędza całą dyscyplinę u Chorwatów, więc i reprezentacja będzie groźna, jest w stanie zaskoczyć każdego.
Jaką taktykę na MŚ szykuje Igor Zacharkin?
- Trener zawsze wysoko stawia poprzeczkę, ale z tego faktu płyną same korzyści. Mamy grać szybko i przede wszystkim efektywnie. Strzelać bramki, bo one prowadzą do wygrywania meczów.
Rozmawiał w Tychach: Michał Białoński
Komentarze