MMKS Podhale: Nagrodzona cierpliwość?
Hokeiści i trener Podhala pragną znaleźć się w czołowej szóstce i skrzętnie zmierzają do celu. Do mety jednak daleko.
Bilans hokeistów Podhala na starcie sezonu może zaimponować - siedem zwycięstw i tylko jedna porażka. - Stop! Żadnych pochlebstw, bo za nami zaledwie jedna runda. Takie same opinie chciałbym usłyszeć na koniec sezonu - mówi trener "Szarotek", Marek Ziętara, który woli dmuchać na zimne. - Opracowaliśmy trzyletni plan działania i skrzętnie go realizujemy, a co z tego wyniknie, to dopiero się okaże...
Co się kryje za tak dobrymi wynikami jego podopiecznych? - Przede wszystkim udało się stworzyć zespół oparty na wychowankach i wypracowaliśmy własny styl gry - analizuje Ziętara. - Ponadto w zespole panuje świetna atmosfera. W poprzednim sezonie mieliśmy różne momenty i były chwile zwątpienia, czy idziemy właściwą drogą. Teraz mamy cel - czołowa szóstka, a w kolejnym sezonie chcemy awansować jeszcze wyżej. Nie jest sztuką mieć dużo pieniędzy i szybko stworzyć zespół, który będzie kandydatem do mistrzostwa. Zawsze byłem i będę zwolennikiem budowy drużyny w oparciu o własnych wychowanków. My znajdujemy się w szczęśliwym położeniu, bo takich nigdy nam nie brakowało - przekonuje szkoleniowiec "Szarotek".
Już zapomnieli
Ziętara umiejętnie skomponował zespół, w którym występuje jedynie trzech obcokrajowców. W pierwszej piątce grają kadrowicze (m.in. Dziubiński, Gruszka), w drugiej - zawodnicy doświadczeni (Różański), w trzeciej - "młode wilczki" (Wronka, Wielkiewicz), zaś w ostatniej - hokeiści z rocznika 1994.
- Sprowadziliśmy zawodników, którzy byli potrzebni na konkretne pozycje, czyli bramkarza oraz obrońców - podkreśla opiekun Podhala. - Po pierwszym roku pracy dokonaliśmy właściwych ocen i skomponowaliśmy zespół na miarę naszych możliwości finansowych.
Podhale zainaugurowało sezon od klęski w Sanoku 1:10, ale to już poszło w zapomnienie.
- Do sezonu były jeszcze dwa tygodnie, a musieliśmy rozegrać ligowy mecz. Byliśmy na innym szczeblu wtajemniczenia. Bramkarz Ondrej Raszka miał skręcony staw skokowy i stąd też tak wysoka przegrana. A sezon naprawdę rozpoczęliśmy od wygranej w Jastrzębiu - przypomina trener.
Intercity i towarowy
Przed "Szarotkami" kolejne poważne wyzwania, czyli dwa mecze na własnym lodzie z GKS Tychy i JKH GKS Jastrzębie. Obie drużyny mają wysokie aspiracje.
- To spotkania pociągu towarowego z intercity - śmieje się Ziętara. - Pod żadnym względem nie możemy się równać z naszymi rywalami. Mają silniejsze składy, są zamożniejsi oraz kandydują do głównej premii sezonu. W takich starciach moi podopieczni kształtują sobie jednak charaktery. Chcemy się pokazać kibicom z jak najlepszej strony. Dla mnie najważniejsze, by z meczu na mecz notować progres.
Meczem z Tychami Podhale kończy pierwszą rundę, zaś z Jastrzębiem inauguruje drugą. Po czterech nastąpi podział na grupę silniejszą 6-zespołową i słabszą. Trener Ziętara ma swoją wizję budowy zespołu, który może wiele zdziałać. Apeluje o cierpliwość, ale warto mu zaufać. Już nieraz udowodnił, że nie rzuca słów na wiatr.
Autor: Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Komentarze