Rozczarowanie
Nie udało się. Serce bardzo chciało, ale nogi i głowa nie pomagały. Zawodnicy Ciarko PBS Bank KH Sanok zasłużenie przegrali z GKS Tychy i nie awansowali do finału Mistrzostw Polski w hokeju na lodzie. Dlaczego tak się stało? Na dokładne analizy przyjdzie czas po sezonie, w chwili obecnej możemy się jedynie domyślać co było przyczyną takiego wyniku.
Powodów niepowodzenia napewno było mnóstwo, poniżej wynotowałem moim zdaniem te najbardziej istotne.
Przyczyna nr1 toprzygotowanie fizyczne. Byliśmy zdecydowanie wolniejsi, przegrywaliśmy pojedynki jeden najeden przy bandach, stąd brały się niepotrzebne wykluczenia. To, co rok temu było naszym największym atutem, wtym sezonie zdecydowanie nam przeszkadzało wgrze. Moim zdaniem tutaj należy zrobić największe korekty. Tonie jest tak, żenasi hokeiści zdnia nadzień zapomnieli jak się gra. Stare hokejowe przysłowie mówi, “jak nogi nie podają, tonic nie zrobisz”. Chyba nie byliśmy przygotowani dogry wPolsce, Europie – zabrakło balansu wśród zawodników, odpowiedniego manewrowania składem. Oto mam największe pretensje dosztabu szkoleniowego. Przedsezonem dużo mówiło się otym żedysponujemy 25 zawodnikami plus zdolni juniorzy. Cóż, zperspektywy kończących się rozgrywek widać jasno, żetzw. “asset management” powinien wyglądać zdecydowanie inaczej. Czy naprawde zawodnicy pokroju Sinagla, Vozdeckiego, Richtera czy Dantona musieli koniecznie rozegrać wszystkie mecze zKatowicami czy Bytomiem? Czy te kilka/kilkanaście punktów mniej wsezonie zasadniczym jest tak naprawdę istotne wsytuacji gdyawans doplay-off mieliśmy pewny odwrześnia – przy całym szacunku dla Katowic iBytomia? Niech każdy zWas sam odpowie sobie nate pytania.
Kolejna przyczyna toobsada bramki. Analizując rywalizację zGKS Tychy, byliśmy zdecydowanie słabsi jeśli chodzi oten element. Bryan Pitton puścił kilka takich goli, którychteoretycznie wpuścić nie powinien. Nie można obwiniać go zaporażkę wserii, nie można też powiedzieć, żejakoś szczególnie nam pomagał. Zagrał naśrednim poziomie, awymagaliśmy nieco więcej nieprawdaż? Jeżeli Zigardy’emu zapostawę nabramce (mam namyśli jedynie poziom sportowy, ooscarowych występach nie piszę, element hokeja) można wystawić bardzo mocną 5, toPitton według mnie zasłużył jedynie na4. Aplay-off totaki czas, gdzie decydują detale, jeden błąd mniej. Bryan tych błędów popełnił więcej – najbardziej boli mnie ten zpierwszej tercji meczu nr6. Kogut sam nie wiedział jak mu towpadło, ot strzelił wkierunku bramki. Atakich goli było więcej. Tu gdzieś krążek wsunął się podparkanem, tutaj się wturlał, tutaj wpadł podrękawica… Nie powinienem gdybać, aleJohn Murray wformie zzeszłorocznych finałów takich goli bynie wpuścił.
Następna sprawa – chybione transfery. Zacznijmy odsprowadzenia Zenona Konopki. Zamiast transferowej bomby, okazało się (zgodnie zprzewidywaniami wielu) kompletnym niewypałem podwzględem sportowym. Zenek nalodzie bardziej przypominał oldboya grającego popracy oskrzynkę piwa niż zawodowego sportowca. Kilkanaście miesięcy przerwy uzawodnika, którynigdy nie słynął zżelaznej kondycji, musiało mieć wpływ najego formę. Konopka był wolny, nie miał siły wracać podwłasną bramkę postracie krążka, dawał się wypychać sprzed bramki. Wystawienie go wataku zVozdeckym iSinaglem totalnie spowolniło tempo gry tego ataku, czyli de facto odebrało im kluczowy oprócz techniki atut. Dla mnie ten eksperyment totrochę tak, jakby dosprawnie funkcjonującej maszyny włożyć nową część iliczyć, żebędzie lepiej. Tymczasem maszyna zaczęła się zacinać, bo część była słabo przygotowana idodatkowo nie pasowała doinnych. Lepsze wrogiem dobrego? Chyba tak brzmi toprzysłowie. Ztrójki skrzydłowych Knox, Krajci, Hogg – ten pierwszy prezentował się zdecydowanie najlepiej. Mam wrażenie, żestał się kozłem ofiarnym porażki wAngers – kogoś trzeba było poświęcić, padło naniego. Zastępcy niestety nie zagwarantowali odpowiedniego poziomu. Klementiew zagrał kilka spotkań, dla mnie był kompletnie niewidoczny, nie robił różnicy. Ato nigdy nie jest dobra ocena jeśli chodzi oobcokrajowca.
Wtrakcie sanocko-tyskiej rywalizacji dużo mówiło się osędziowaniu awystęp Miroslava Frycera nakonferencji pomeczu nr4 przejdzie dohistorii polskiego hokeja nalodzie. Mójkomentarz docałej sytuacji może być tylko jeden – czasem narówni zkarami które zostały odgwizdane, ważne są te którychnie odgwizdano. Sanok jest nacenzurowanym whokejowej Polsce, ipotępianie, krytykowanie tego klubu jest wpewnym sensie “modne”. Widać udzieliło się tosędziom, którzytakże robili ekipie zPodkarpacia podgórkę. Napewno nie była tojedyna przyczyna porażki, ale… szkoda dotego wracać. Zostawmy to. Wtym sezonie my, Sanoczanie, czujemy się skrzywdzeni. Zarok będzie tokto inny. Takie życie.
Czas nakilka słów ozwycięzcach, czyli GKS Tychy. Tyszanie zagrali bardzo mądrze. Byli przygotowani fizycznie imentalnie dowalki oawans, aże umiejętności sportowe mają duże, towszystko zagrało iprzełożyło się nawynik. Nie ma co ich potępiać zaaktorstwo itp sprawy. To, jak pisałem wcześniej, element hokeja. Zobaczyli żesędziowie się nato nabierają tokontynuowali swoje poczynania. Zagranie bardzo rozsądne. Wkońcu chodzi ozwycięstwo, zastyl nikt punktów nie przyznaje. Rok temu nabierali się jak dzieci nazagrywki Mike’a Dantona, wtym roku sami zagrali wtą grę. Wyciągnęli wnioski, nauczyli się – tozawsze pozytywna wiadomość. Gratuluje im awansu dowielkiego finału.
Ostatnim aspektem, któryporuszę, jest doping natrybunach, szczególnie wTychach. Żywiołowy, głośny, imponujący, aleniestety także wulgarny. Wiadomo, trybuny tonie Wersal, alejakiś umiar chyba trzeba zachować. Kibice nade Gaulle’a oprócz hokeistów GKS-u Tychy wspierali także m.in.Zawiszę Bydgoszcz, ŁKS Łódź iswoich kolegów wwięzieniu. Mike Danton siedział wpace więc jest zły, koledzy siedzą wpace – oni są ok. Wracając dosedna sprawy, szkoda żewśród zachwycających się dopingiem wTychach nie znalazł się nikt, kto skupiłby się natreści bardziej niż naliczbie decybeli ikolorowej oprawie. Ina tym zakończymy tą kwestię.
Szkoda nawet pisać opotyczkach zPodhalem Nowy Targ. Udział wtej rywalizacji był dla jednych sukcesem, dla drugich przykrym obowiązkiem. Wygrała drużyna, którabyła bardziej zmotywowana, którejbardziej zależało. Iza tonależy jej się szacunek. Postawę drużyny zSanoka skwituję milczeniem. Dla własnego dobra, bo bardzo sobie cenię swoje nerwy.
Jestem bardzo rozczarowany.
Wojciech Świerkot - 3tercja.com
Komentarze