Mistrzostwa Świata: Jak Feniks z popiołów. Kanada zagra w finale
Reprezentacja Kanady zaliczyła w Rydze najgorszy w historii start Mistrzostw Świata. Do ćwierćfinału awansowała z trudem w ostatniej chwili. Tymczasem po dzisiejszym zwycięstwie w półfinale z USA, jutro zagra o złoty medal.
Kanadyjczycy pokonali dziś w kolejnej edycji hokejowego klasyku swoich sąsiadów z północy 4:2 i już czekają na finałowego rywala, którego wyłoni drugi półfinał Finlandia - Niemcy. Po raz kolejny bohaterem Kanady został Andrew Mangiapane, który strzelił 2 gole, w tym zwycięskiego. Napastnik Calgary Flames wcześniej w dogrywce ćwierćfinału z Rosją przesądził o awansie Kanady, a łącznie w 5 meczach, w których wystąpił na MŚ, strzelił już 7 goli i zrównał się z liderem klasyfikacji strzelców Liamem Kirkiem z Wielkiej Brytanii.
Mangiapane w ciągu ostatniego roku stał się specjalistą od goli na wagę wygranej. W ostatnim sezonie zasadniczym NHL strzelił 4, czyli więcej niż w dwóch poprzednich latach razem wziętych.
Dziś przy obu bramkach asystował mu Connor Brown, który ma już 13 punktów i jest liderem klasyfikacji punktowej. Na listę strzelców wpisał się także Brandon Pirri, a w ostatniej minucie strzałem do pustej bramki wynik ustalił Justin Danforth. Bramkarz Kanady Darcy Kuemper obronił 36 strzałów, a do tego zaliczył asystę przy zwycięskim golu, zanim Brown pięknym długim podaniem wypuścił Mangiapane na sytuację "sam na sam" z Calvinem Petersenem. Dla drużyny USA trafiali: Colin Blackwell i Sasha Chmelevski. Kanada w całym meczu nie dostała ani jednej kary. Amerykanie dostali jedną.
W 31. minucie krążek łyżwą skierował do amerykańskiej bramki Adam Henrique. To zagranie było zgodne z przepisami, ale wcześniej wjeżdżając do tercji "spalił" Connor Brown. Trener Amerykanów Jack Capuano w ostatniej chwili przed wznowieniem gry zgłosił "challenge" i gola anulowano.
Kanada zagra jutro o 27. złoty medal hokejowych Mistrzostw Świata. Mało kto mógł w to wierzyć, gdy rozpoczęła turniej w Rydze od 3 porażek po raz pierwszy w historii światowego czempionatu. W 2 pierwszych meczach drużyna Gerarda Gallanta strzeliła tylko 1 gola - w przegranym 1:5 meczu z USA.
Mangiapane jest dla odwrócenia losów drużyny symboliczny również dlatego, że z powodu późniejszego zakończenia sezonu zasadniczego NHL przez Flames w żadnym z 3 pierwszych przegranych spotkań nie grał. Nawet jednak po jego mocnym wejściu do zespołu, Kanadyjczycy potrzebowali do wyjścia z grupy tego, by Łotwa i Niemcy nie zremisowały w regulaminowym czasie w ostatnim meczu fazy grupowej.
- To jest dość szalony turniej. Prawdopodobnie w żadnym meczu nie byliśmy uważani za faworyta, ale nie przestajemy ludziom udowadniać, że się co do nas mylili - powiedział Mangiapane chwilę po dzisiejszym półfinale. - Świetnie jest widzieć ten charakter i walkę wszystkich chłopaków. To jest coś niezwykłego.
Tymczasem Amerykanie dziś po raz pierwszy na turnieju w Rydze stracili w jednym meczu więcej niż 2 gole. Zakończyła się ich seria 7 zwycięstw, a to oznacza, że przegrali już 8. półfinał Mistrzostw Świata z rzędu. Nie sięgną po pierwsze "złoto" od 1960 roku, gdy mistrzostwo świata dał im triumf w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Squaw Valley. Jutro pozostaje im walka o brązowy medal.
USA - Kanada 2:4 (1:1, 0:1, 1:2)
0:1 Pirri - Walker - Paul 02:02
1:1 Blackwell - Wolanin - Labanc 17:17
1:2 Mangiapane - Brown 24:15
1:3 Mangiapane - Brown - Kuemper 40:46
2:3 Chmelevski - Rooney - Mackey 43:36
2:4 Danforth - Paul 59:36 (pusta bramka)
Strzały: 38-33.
Minuty kar: 2-0.
Komentarze