Puchar Polski dla Unii Oświęcim
Zgodnie z oczekiwaniami Puchar Polski zdobył zdecydowany lider Ekstraligi i mistrz Polski, Unia Dwory. Osłabieni brakiem Wawrzkiewicza gdańszczanie chwilami nawiązywali jednak walkę z rutyniarzami z Oświęcimia.UNIA DWORY OŚWIĘCIM – STOCZNIOWIEC GDAŃSK6:2 (2:0, 2:1, 2:1)
Sędziowali: Więckowski (Warszawa) oraz Kubiszewski i Meszyński (obaj Katowice). Widzów ok. 800
Bramki:
1:0 Dulęba (3. Klisiak, Puzio), 2:0 Puzio (13. Klisiak, Zamojski), 3:0 Rzimsky (24. Rozum, Łabuz), 4:0 Klisiak (32. Stebnicki, Gonera), 4:1 Justka (37. Myszka, Bagiński), 4:2 Jankowski (46. Błażowski, R.Fraszko), 5:2 Gonera (53. Puzio PP), 6:2 D. Laszkiewicz (59. Rozum).
Kontuzja pachwiny, jakiej nabawił się były bramkarz Sanoka i filar Stoczniowca Tomasz Wawrzkiewicz, mocno skomplikowała sytuację trenerowi Marianowi Pyszowi. W finale pucharu, przeciwko Unii, musiał zagrać; mało doświadczony Paweł Jakubowski. Ale po meczu można stwierdzić; że to nie bramkarz winien był porażki „Stoczni”. Wręcz przeciwnie, Jakubowski bronił zaskakująco pewnie i dobrze, w kilku sytuacjach ewidentnie ratując swój zespół. Mocno kontrowersyjna dla niektórych lokalizacja finału, czyli warszawski„Torwar II” można również przeboleć;, bowiem dzięki temu na mecz hokeja pofatygowało się kilka tzw. VIP-ów. Niestety hala ta może pomieścić; tylu widzów ile niejedno kino i to był minus niepodważalny. Mimo to można się było naocznie przekonać; że w Warszawie (i jak mniemam w wielu innych miastach Polski) głód hokeja jest przeogromny, a kibice wiatowali nawet przy poprawnych przyjęciach krążka. Co ciekawe prezes Hajduga wyglądał na zadowolonego, choć; na jego miejscu wielu ludzi byłoby załamanych bowiem ta impreza pokazała że fakt, iż w Warszawie nie ma hokeja, z pewnościa nie jest spowodowany brakiem kibiców.... Czym? Kibice mówią że wiedzą, a PZHL udaje że nie wie.... W przerwach kibice obejrzeli występy łyżwiarzy figurowych, Mariusz i DorotęSiudków orazSabinę Wojtalę.Sam mecz byłniezłym widowiskiem choć; zwycięzca mógł być; tylko jeden. Unia była we wtorek po prostu lepsza od Stoczniowca. Przykładem tego była choć;by druga bramka, kiedy Klisiak przejechał pół lodowiska i jak na rozgrzewce odegrał do Mariusza Puzio przed bramkę. Stoczniowiec miał nawet dwie przewagi 5x3 ale bramki zaczęli strzelać; kiedyprzegrywali już czterema golami i nic nie można było zmienić;. Po roku przerwy Waldemar Klisiak znowu mógł więc odebrać; z rąk Adama Giersza i unieść; w górę Puchar Polski.
Piotrek
Komentarze