Od samego początku myślą przewodnią organizatorów tego wyjątkowego meczu jest pomoc ludziom, których los w życiu nie oszczędza.

- Właśnie to że dzięki nam komuś na tym świecie jest lżej, potęguje w nas chęć do działania. Dziś już jest łatwiej niż 6 lat temu, kiedy zaczynaliśmy. Wtedy mieliśmy 10 firm, które nam pomogły, dziś jest ich już ponad 200 i ta liczba ciągle rośnie. Do kogo się nie zwrócimy, nikt nam nie odmawia pomocy w jakiejkolwiek kwestii. Winter Classic to już marka. Przestaliśmy być anonimowi. Ludzie nam po prostu ufają. Jestem dumny z tego miasta, z ludzi którzy tutaj żyją. Serce rośnie – mówi Darek Świętek, jeden inicjatorów Winter Classic.

- I z tego miejsca chcemy tym wszystkim ludziom podziękować i prosić o więcej w następnych latach. Ludzi potrzebujących pomocy jest mnóstwo. Wszystkim nie pomożemy, ale tym którzy zwracają się do nas, staramy się nie odmawiać. Pomysłów nam nie brakuje, sił i energi też – podkreśla kolejny z organizatorów, Rafał Borowski.

Tym razem grano na rzecz rodziny Świderków z Białego Dunajca, której trójka z czwórki ich dzieci zmaga się z poważną chorobą i wymaga stałej opieki i kosztownego leczenia.

WC 2020 odbywał się według sprawdzonego już scenariusza. Grano na odnowionym – dzięki środkom z Budżetu Obywatelskiego - boisku przy SP 11.

Najpierw pokazowe spotkanie rozegrali najmłodsi adepci hokeja. Potem doszło do starcia drużyny Winter Classic z zawodnikami pierwszej drużyny Podhala Nowy Targ, którzy od kilku lat bardzo chętnie i licznie uczestniczą w tym wydarzeniu.

- To już stały punkt w naszym kalendarzu. Nie było opcji żeby nas tutaj nie było. Świetna inicjatywa, którą popieramy i bardzo chętnie promujemy. Świetnie się też przy tym bawimy. Oby więcej takich imprez, takich ludzi, którzy bezinteresownie pomagają innym. Jesteśmy otwarci na tego typu pomysły i inicjatywy – podkreślił kapitan Podhala, Krystian Dziubiński. - Wielkie brawa dla organizatorów, za sam bardzo oryginalny pomysł, ale i jego realizację i to z takich rozmachem. Naprawdę jestem pod wrażeniem tego jak to wygląda– dodał bramkarz „Szarotek” Przemysław Odrobny.

Sportową część imprezy kończyło spotkanie „Młodzi” kontra „Starzy”. Wygrali po raz kolejni Ci pierwsi, 4:0. 

W międzyczasie odbywał się szereg imprez towarzyszących. Można było wziąć udział w loterii wielu atrakcyjnych nagród, spróbować swych sił na skuterze śnieżnym, qudach czy wziąć udział w zajęciach prowadzonych przez trenerów z Nowotarskiego Klubu Kolarskiego. O oprawę muzyczną zadbał niezawodny DJ Łysy oraz dwójka nowotarskich raperów z Parexellence. Tradycyjnie serwowano też gorące posiłki i napoje, a na niebie rozbłysły sztuczne ognie.

Nieodzownym elementem Winter Classic są też licytacje wielu cennych pamiątek związanych przede wszystkim ze sportowcami. W tym roku licytowano m.in. koszulki piłkarskie Pawła Brożka, Jakuba Błaszczykowskiego, hokejową bluzę „Szarotek” czy oryginalną koszulkę jednej z gwiazd ligi NHL Jonathana Toewsa z Chicago Blackhawks, ale także kurs jazdy samochodem, lot szybowcem czy .... zwiedzanie Sejmu. 

VI Winter Classic – mimo kapryśnej momentami aury - przyciągnął na trybuny bardzo liczną grupę widzów. Wśród nich byli przedstawiciele lokalnych władz, ale też mali bohaterowie wcześniejszych edycji m.in. Zuzia Plewa, której Winter Classic nie tylko pomógł w leczeniu, ale pozwolił spełniać marzenia jak wyjazd do Disneylandu czy  udzał w  sesji fotograficznej. 

- I to że Ci wszyscy którym pomagamy wracają do nas by podziękować, włączyć się w akcje pomocy innym, utwierdza nas w przekonaniu że to co robimy ma sens i nie możemy tego przerwać. Dziś już myślimy jak będzie za rok, dwa, dziesięć czy sto lat, bo wierzę, że ta tradycja nigdy nie zaginie – przekonuje Świętek.

Po raz kolejny wypada tylko powiedzieć: czapki z głów Panowie!

Tekst: Maciej Zubek

Fot: Maciej Gębacz