Pierwszy krok tyszan. Zemsta Kolarza
Hokeiści GKS Tychy po niezwykle emocjonującym meczu pokonali Comarch Cracovię 3:2 i objęli prowadzenie w finałowej rywalizacji. Zwycięskiego gola dla trójkolorowych zdobył Michael Kolarz, któremu tuż przed zamknięciem okienka transferowego podziękowano w „Pasach”.
– Czy to była taka moja mała zemsta? Można tak powiedzieć – przyznał 30-letni defensor. – Na pewno mam trochę żalu do szefostwa krakowskiego klubu, że nie miałem okazji pokazać pełni swojego potencjału. To już jednak za mną. Teraz moim celem jest jak najlepsza gra w GKS Tychy.
Kontrowersje...
Kibice, którzy zdecydowali się obejrzeć to spotkanie z trybun lub za pośrednictwem telewizji, z pewnością nie mogli narzekać na nudę. Było wszystko: gra na pograniczu faulu, sporo kar i pięć bramek. Nie można zapomnieć także o pracy arbitrów do której obie ekipy miały sporo zastrzeżeń.
Początek przypominał hokejowe szachy. Uważna gra w destrukcji z obu stron, niewiele dogodnych sytuacji i walka o każdy centymetr lodu. Tak było do 10. minuty. A potem podopieczni Jiříego Šejby w jednej akcji złapali dwie kary. Mniejszą otrzymał Marcin Kolusz, a Mateusz Bepierszcz za – mocno dyskusyjny – atak na głowę Petra Kalusa został odesłany do szatni.
Cracovia doskonale wykorzystała tę szansę, dosłownie rozklepując tyską formację obronną. Już 20 sekund po tym zdarzeniu wynik spotkania otworzył Petr Šinágl, a niedługo później na 2:0 podwyższył Mateusz Rompkowski.
Sporo kontrowersji wywołał także faul Andrew McPhersona, który udem trącił mrożącego krążek Štefana Žigárdy'ego. Za to przewinienie otrzymał dwuminutową karę, ale nie brakowało opinii, że powinien zostać odesłany do szatni. Nic więc dziwnego, że miejscowa publika w stronę arbitrów posłała wiele niewybrednych słów.
– Nie chcielibyśmy komentować pracy sędziów – zgodnie stwierdzili obaj szkoleniowcy.
Powrót z dalekiej podróży
Trójkolorowi od początku drugiej tercji rzucili się do frontalnych ataków. Już 24 sekundy po wznowieniu gry w sytuacji sam na sam z Rafałem Radziszewskim znalazł się Jan Semorád. Czeski napastnik zachował zimną krew i zdobył kontaktowego gola, umieszczając gumę między parkanami krakowskiego golkipera.
Gospodarze starali się pójść za ciosem. Idealną sytuację na zdobycie wyrównującego gola miał w 29. minucie Semorád, jednak guma po jego uderzeniu zatrzymała się na słupku. Chwilę później Czech zachował się co najmniej nieodpowiedzialnie. Rzucił na bandę Mateusza Rompkowskiego i zarobił karę meczu. Niewykluczone, że zostanie zawieszony na trzy spotkania.
W 34. minucie tyszanie doprowadzili do wyrównania, wykorzystując przy tym okres gry w przewadze. Petr Kuboš popisał się pięknym niesygnalizowanym podaniem, a Jaroslav Kristek musiał tylko odpowiednio przyłożyć łopatkę kija.
W trzeciej odsłonie obie zespoły zagrały już bardziej zdyscyplinowanie. Losy spotkania rozstrzygnęły się w 48. minucie. Wtedy to przytomnie zachował się Miroslav Zaťko, który najpierw ładnie utrzymał krążek w tercji, a potem sprytnie ograł Rafała Dutkę. W ostatnim akordzie tej akcji dograł do Michaela Kolarza, a ten uderzył bez przyjęcia i pokonał Rafała Radziszewskiego.
– Ten gol świetnie smakuje – uśmiechnął się czeski defensor. – Najważniejsze jest jednak to, że udało nam się dziś wygrać. Jutro będziemy chcieli odnieść drugie zwycięstwo, by w pełni wykorzystać atut własnej hali.
Powiedzieli po meczu:
Rudolf Roháček, trener Comarch Cracovii: – To był typowy mecz fazy play-off. W pierwszej tercji wykorzystaliśmy dwa okresy gier w przewadze i prowadziliśmy 2:0. Potem wszystko się odwróciło, bo przeciwnik wykorzystał swoje szanse. Co przesądziło o losach spotkania? Zbyteczne faule, zawodnicy muszą trzymać nerwy na wodzy. Zapominamy o tym meczu i szykujemy się na jutro.
Jiří Šejba, trener GKS Tychy: – Początek tego spotkania nam nie wyszedł. Nie było odpowiedniego tempa, zadziorności i walki Na szczęście od drugiej tercji weszliśmy na odpowiednie obroty. Zdołaliśmy odwrócić wyrównać, a potem spotkanie bardzo się wyrównało. Cieszę się, że to właśnie mojemu zespołowi udało się zadać ten decydujący cios.
GKS Tychy – Comarch Cracovia 3:2 (0:2, 2:0, 1:0)
0:1 - Petr Šinágl - Krystian Dziubiński, Mateusz Rompkowski (10:08, 5/3),
0:2 - Mateusz Rompkowski - Damian Kapica, PetrŠinágl(12:02, 5/4),
1:2 - Jan Semorád - Michał Kotlorz, Mateusz Bryk (20:24),
2:2 - Jaroslav Kristek - Petr Kuboš (33:11, 4/3),
3:2 - Michael Kolarz - Miroslav Zaťko (47:44).
Sędziowali: Przemysław Kępa, Włodzimierz Marczuk (główni) - Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (liniowi).
Minuty karne: 56 – 26.
Strzały: 27-29.
Widzów: ok. 3000.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 1:0 dla GKS Tychy.
Następny mecz: jutro o 18:00 w Tychach.
GKS: Žigárdy – Kuboš, Pociecha; Bepierszcz (25), Kristek, Kolusz (2) – Bryk, Kotlorz; Witecki, Semorád (27), Galant – Kolarz, Górny; Jeziorski, Komorski, Vitek – Zaťko, Horzelski; Woźnica, Rzeszutko, Kogut.
Trener: Jiří Šejba.
Cracovia: Radziszewski – Novajovský, Rompkowski (2); Šinágl, Dziubiński, D. Kapica – Kruczek (2), Wajda; Urbanowicz (2), Słaboń, Drzewiecki – Dąbkowski (2), Zib (2); Sýkora (2), McPherson (4), Kalus (10) – Dutka, Noworyta; Kisielewski, Chovan, Domogała.
Trener: Rudolf Roháček.
Komentarze