Siedmiu młodych gniewnych
Ocenialiśmy już najlepsze i najgorsze transfery dokonane przez polskie klubu, dziś przyjrzymy się zawodnikom, którzy zrobili w tym sezonie spore postępy. Kilku z nich może śmiało kandydować do miana odkrycia tego sezonu.
Patryk Krężołek (GKS Katowice)
– Przed sezonem zapewne wielu z Was zastanawiało się, kto będzie najlepszym strzelcem GieKSy. Zapewne w Waszych głowach pojawiały się nazwiska Jussiego Makkonena, Teddy’eo Da Costy, Tuukki Rajamäkiego czy Grzegorza Pasiuta. Tymczasem okazało się, że ten tytuł powędrował w ręce Patryka Krężołka.
Niespełna 22-letni skrzydłowy wykorzystał swoją szansę i fakt, że trener Piotr Sarnik ustawił go w pierwszej formacji razem ze starymi wyjadaczami: Da Costą i Pasiutem. Efekt był taki, że w 52 meczach Krężołek aż 19-krotnie pokonywał bramkarzy rywali i zaliczył też 9 asyst.
Damian Tyczyński (Zagłębie Sosnowiec)
– Świetnie prezentował się w drużynie Zagłębia Sosnowiec. Trener Marcin Kozłowski nie bał się na niego postawić, nawet podczas gier w przewagach. W ekipie z Zamkowej w 29 meczach zdobył 8 bramek i zaliczył 18 asyst. Te liczby dały średnio 0,9 punktu na mecz! Pod względem produktywności lepszy od niego był tylko Filip Stoklasa.
Jesteśmy przekonani, że wkrótce o 20-letniego napastnika będą biły się znacznie silniejsze kluby w Polsce. Dla niego byłoby jednak lepiej, gdyby powalczył o angaż w zagranicznym klubie. Jego hokejowe IQ jest naprawdę wysokie, zresztą tytuł jednego z najlepszych graczy słowackiej ekstraligi juniorów nie wziął się z niczego.
Olaf Bizacki (GKS Tychy)
– Najniższy obrońca Polskie Hokej Ligi (170 cm) potrafi zagrać twardo, agresywnie, ale też bardzo ofiarnie. Nieźle radzi sobie po drugiej stronie tafli i po raz pierwszy w swojej seniorskiej karierze osiągnął dwucyfrowy dorobek punktowy. W sumie: w barwach GKS-u Tychy i Kadry PZHL rozegrał 49 spotkań, w których zdobył trzy gole (dwa w fazie play-off) i siedem asyst. Krzysztof Majkowski wolał postawić na niego niż na Niko Tuhkanena.
Jesteśmy ciekawi, jak poradzi sobie w nowym sezonie.
Dominik Jarosz (JKH GKS Jastrzębie)
– Jeśli mówi się o młodych zawodnikach JKH, to najczęściej padają nazwiska Dominika Pasia, Kamila Wałęgi i Jana Sotłysa. Nasz wybór może jest nieco nietypowy, ale Jarosz zasłużył na kilka ciepłych słów. Przy trenerze Robercie Kaláberze systematycznie się rozwija.
W tym sezonie po raz pierwszy w swojej seniorskiej karierze przekroczył barierę 20 punktów. W 52 meczach zdobył 9 bramek i zaliczył 13 asyst. To niezłe liczby, zwłaszcza że niespełna 22-letni napastnik nie był pierwszym wyborem do gier w osłabieniach.
Mateusz Zieliński (KH Energa Toruń)
– Za wychowankiem „Stalowych Pierników” dobry sezon. Można by nawet dość patetycznie powiedzieć, że przełomowy. Grał sporo i nieźle wywiązywał się ze swoich obowiązków.
Naszym skromnym zdaniem zaprezentował się znacznie lepiej od kilku obcokrajowców, z którymi rywalizował o miejsce w składzie. To dowodzi prostej tezie. Mianowicie w przypadku postawienia na „swojego” lub kontraktowania wątpliwej klasy zagranicznego gracza, wybór polskich działaczy powinien być oczywisty.
Igor Smal (Lotos PKH Gdańsk)
– Coraz mocniej rozpycha się łokciami w seniorskim hokeju. Ma spory talent, niezłą technikę i jest wysoki (188 cm). Czego jeszcze potrzebuje? Przede wszystkim musi mocniej się obudować i grać jak najwięcej. Wtedy szefostwo i sztab szkoleniowy gdańskiego klubu będą mieli z niego naprawdę sporo korzyści.
Tegoroczne rozgrywki zakończył z dorobkiem 47 spotkań, 6 bramek i 6 asyst.
Miłosz Noworyta (Re-Plast Unia Oświęcim)
– Jest wielu zawodników, którzy w tym sezonie podnieśli swój poziom. Jednym z nich jest na pewno Miłosz, który rozwijał się z każdym meczem – tak na temat jego gry wypowiadał się Nik Zupančič, trener biało-niebieskich.
Kto jak kto, ale 51-letni Słoweniec wie, co mówi. Młodszy z braci Noworytów coraz pewniej czuje się z krążkiem. Poprawił wyprowadzanie gumy, gra spokojniej i jest na pewno dojrzalszy pod względem taktycznym. Nigdy nie będzie jednak ofensywnie usposobionym defensorem z kąśliwym strzałem i smykałką do ofensywnej gry, ale może być silnym punktem drużyny w rozbijaniu akcji rywali i podczas gry w osłabieniach. Wpisuje się w charakterystykę określaną za oceanem "stay-at-home".
Komentarze