Šimboch: Trzy punkty cieszą, idziemy naprzód!
W „Satelicie” hokeiści GKS-u Katowice pewnie pokonali Ciarko STS Sanok 6:1. O wrażenia z tego spotkania zapytaliśmy Juraja Šimbocha, bramkarza gospodarzy.
– Trochę obawialiśmy się o wynik, bo bardzo długo byliśmy bez „ostrego” meczu. Przeciwnik to młoda drużyna, ale grali do ciała, ostro i agresywnie. To był jednak nasz bardzo dobry mecz. Idziemy dalej – cieszył się słowacki golkiper.
Rzeczywiście na grę gospodarzy patrzyło się z prawdziwą przyjemnością. Grali szybko, dokładnie, w ofensywie kreowali wiele świetnych okazji do strzelenia gola. Sześć trafień zaaplikowanych rywalowi to rzeczywiście był najniższy wymiar kary.
– Sześć goli to dużo. Okazji było więcej, ale dobrze bronił Patrik Spěšný. To on trzymał wynik Sanokowi. Grał naprawdę super – komplementował swojego vis-à-vis Juraj Šimboch.
Mimo ostrej gry na bandach obydwa zespoły zaliczyły stosunkowo niewiele wykluczeń. O ile goście wykorzystali jeden okres gry w przewadze, o tyle gospodarze nieco kuleli w tym elemencie.
– W przewadze za bardzo chcieliśmy „wjechać do bramki”. Dużo strzelaliśmy, mieliśmy dużo dobitek, ale krążek podskakiwał na lodzie i nie wpadł do bramki. Zabrakło szczęścia – komentował bramkarz GieKSy.
Patrząc z lekkim przymrużeniem oka można powiedzieć, że katowiczanie w szkolnej skali powinni dostać „sześć minus”. Ten „minus” to honorowe trafienie autorstwa Marka Strzyżowskiego, które jednak nie obciąża konta naszego rozmówcy.
– Straciliśmy tego jednego gola ponieważ zagraliśmy nieuważnie w osłabieniu. Nie ma to jednak żadnego znaczenia. Najważniejsze są trzy punkty – trafnie podsumował sytuację Słowak.
Komentarze