NHL: 7 rund karnych. Flames znów na czele Zachodu
Siódma runda rzutów karnych przesądziła o zwycięstwie Calgary Flames nad Pittsburgh Penguins. "Płomienie" znów prowadzą w konferencji zachodniej NHL.
Mikael Backlund trafił do siatki właśnie w 7. rundzie karnych, a chwilę później inny Szwed Jacob Markström zatrzymał Brocka McGinna, co pozwoliło drużynie z Calgary pokonać "Pingwiny" 2:1. Backlund został zupełnie nieoczekiwanym bohaterem, bo wcześniej w NHL 7 razy strzelał karne i żadnego nie wykorzystał. W większości przypadków trenerzy pomijali go więc wybierając zawodników do strzelania. A 72 razy grał w meczach kończonych karnymi. W decydującej serii dla Flames trafił też Johnny Gaudreau, a dla Penguins tylko Kris Letang. Z gry gola dla gospodarzy zdobył Milan Lucic, z kolei wyrównał podczas gry w przewadze Jake Guentzel, który punktował już w 10. meczu z rzędu. To aktualnie najdłuższa punktowa seria w NHL.
Flames wygrali dopiero 4. z 9 rozegranych u siebie w tym sezonie meczów. Na wyjazdach mają w dorobku 9 zwycięstw na 13 meczów. Ich 31 punktów pozwoliło im wrócić na prowadzenie w dywizji Pacyfiku, a co za tym idzie także w konferencji zachodniej. Penguins rozegrali pierwszy mecz po przejęciu przez nowego właściciela, Fenway Sports Group, do którego należy także piłkarski Liverpool FC i baseballowy klub Boston Red Sox. Drużyna z Pittsburgha ma 25 punktów i zajmuje 4. miejsce w dywizji metropolitalnej. Powoli zbliża się powrót do składu Jewgienija Małkina. Rosjanin, który w czerwcu przeszedł operację kolana, wczoraj po raz pierwszy w tym sezonie wziął udział w przedmeczowym rozjeździe, ale jeszcze w stroju oznaczającym bezkontaktowy udział w zajęciach.
"Wesoły hokej" zobaczyli kibice w Buffalo, choć do śmiechu im raczej nie było. Co prawda obejrzeli aż 11 goli, ale miejscowi Sabres ulegli Seattle Kraken 4:7. Już po pierwszej tercji gospodarze przegrywali 0:3, a dwie kolejne kończyły się remisami 2:2. Po 2 gole dla Kraken strzelili Mason Appleton i Jared McCann, Brandon Tanev raz trafił i dwukrotnie asystował, a strzelali także Jaden Schwartz i Carson Soucy. Soucy i Tanev strzelili dwa pierwsze gole w meczu w osłabieniach. To historyczne, pierwsze takie trafienia klubu z Seattle w NHL. Asystujący przy otwierającym wynik meczu Yanni Gourde zdobył swój 200. punkt w NHL. Zespół z Buffalo przegrał mimo że nie dostał ani jednej kary. W tym sezonie z 5 ekip, które nie były w meczu w ogóle karane, 4 poniosły porażki. Sabres zostali z 19 punktami i nadal zajmują 6. miejsce w dywizji atlantyckiej. Kraken ma 17 "oczek" i jest na przedostatniej pozycji w dywizji Pacyfiku. Ekipa Dave'a Hakstola musiała kończyć mecz bez swojego najlepszego strzelca Jordana Eberle'ego, który opuścił taflę w drugiej tercji z powodu kontuzji. Nie wiadomo, jak poważny jest uraz.
Tylko jeden gol padł za to w Winnipeg, ale i tam kibice gospodarzy nie mieli się z czego cieszyć. Miejscowi Jets ulegli 0:1 Arizona Coyotes po golu Francuza Antoine'a Roussela. Fani "Odrzutowców" mogą zachodzić w głowę, jak to możliwe, że ich zespół przegrał, bo w liczbie celnych strzałów miał przygniatającą przewagę 46-15. Fantastycznie w bramce "Kojotów" spisał się jednak Czech Karel Vejmelka, który zachował swoje pierwsze "czyste konto" w NHL. Jego 46 skutecznych interwencji bez wpuszczenia gola w meczu to ex aequo najlepszy wynik w dwóch ostatnich sezonach. Przed wczorajszym meczem 26-letni bramkarz miał na koncie 10 porażek w 13 występach w najlepszej lidze świata. Wygrana na razie niewiele zmienia w sytuacji Coyotes w tabeli. Ich 12 punktów nadal oznacza ostatnie miejsce zarówno w dywizji centralnej, jak i w całej konferencji zachodniej. Zespół z Glendale oddaje najmniej strzałów ze wszystkich w NHL. Jego 25,1 uderzeń na mecz to o 2,9 mniej niż mają przedostatni w tej klasyfikacji Chicago Blackhawks. Tylko w 2 z 22 meczów obecnych rozgrywek "Kojoty" strzelały częściej od przeciwników. Jets z 24 punktami ciągle są na 3. pozycji w dywizji centralnej, ale przegrali już 6 z ostatnich 7 meczów.
Przełamał się zespół Vancouver Canucks, który na wyjeździe pokonał 2:1 Montréal Canadiens. Zwycięskiego gola strzelił Conor Garland, trafił też mocno krytykowany za swoje występy w tym sezonie Elias Pettersson, a Thatcher Demko obronił 33 strzały. Bramkarz gości na nieco ponad 3 minuty przed końcem trzeciej tercji uchronił swój zespół przed stratą gola wyrównującego dzięki kapitalnej interwencji parkanem w powietrzu po strzale Bena Chiarota. Stojący w bramce Canadiens Jake Allen obronił nawet 40 strzałów, ale nie pomogło to jego drużynie w zdobyciu choćby punktu. Canucks przerwali serię 4 porażek. Z Canadiens wygrali w regulaminowych 60 minutach po raz pierwszy od 19 meczów, a na zwycięstwo w Montrealu w regulaminowym czasie czekali od stycznia 2007 roku. Asystujący przy golu Petterssona Quinn Hughes zdobył 100. punkt w swoim 151 występie w NHL. Tylko 5 obrońców w historii osiągnęło tę granicę szybciej. Rekordzista wszech czasów Siergiej Zubow potrzebował na to 127 spotkań. Zespół z Vancouver pozostaje na ostatnim miejscu w dywizji Pacyfiku. Obecnie ma na koncie 16 punktów. Canadiens są na 7. pozycji w dywizji atlantyckiej z 14 "oczkami".
Komentarze