Węgrzy lepsi w karnych
Niespełna półtorej minuty zabrakło reprezentacji Polski do odniesienia zwycięstwa nad Węgrami w pierwszym dniu turnieju EIHC w Budapeszcie. Ostatecznie jednak to gospodarze triumfowali po rzutach karnych.
Trybuny niewielkiej hali Jégpalota w Budapeszcie nie wypełniły się dziś do ostatniego miejsca. Węgrzy na komplet publiczności liczą raczej jutro przeciwko Rumunii i w niedzielę, gdy ich zespół będzie grał teoretycznie najtrudniejszy mecz z Ukrainą. W bramce reprezentacji Polski stanął dziś Przemysław Odrobny, a Rich Chernomaz, którego w boksie węgierskiego zespołu zastępował dziś Tamás Sille desygnował do bramki Zoltána Hetényiego. Jego zmiennikiem był z kolei dawny reprezentant Słowacji juniorów i jednocześnie były gracz KH Sanok, Peter Ševela, który jeszcze nie zadebiutował w barwach swojej nowej ojczyzny.
Choć atmosfera na trybunach nie była gorąca, to wyraźnie odmłodzona w tym turnieju reprezentacja Węgier od początku ruszyła do ataku i to ona uzyskała w pierwszych minutach przewagę. Polacy pierwszą naprawdę dobrą okazję do zdobycia gola mieli dopiero w 9. minucie, gdy po podaniu Pawła Dronii groźnie strzelał Leszek Laszkiewicz, ale bramkarz gospodarzy nie dał się pokonać. Z kolei pod bramką Odrobnego najgroźniej było w 15. minucie. Najpierw János Vas objechał bramkę i położył nowego zawodnika JKH Jastrzębie-Zdrój, ale Vasa dobrze blokował Michał Kotlorz. Chwilę później Ladislav Sikorčin po błędzie polskiej obrony dograł przed bramkę do Csaby Kovácsa, ale ten - na szczęście dla Polaków - nie trafił w krążek. W odpowiedzi groźnie uderzył Grzegorz Pasiut, ale po pierwszej dość wyrównanej tercji było 0:0. Węgrzy uderzali w tym czasie na bramkę Polaków 9 razy, a "biało-czerwoni" oddali 8 strzałów.
Węgierscy szkoleniowcy mieli chyba po pierwszych 20 minutach sporo uwag do swojej drużyny, bo przerwa nie wystarczyła im na przekazanie wszystkich. Gospodarze spóźnili się na rozpoczęcie pierwszej tercji i otrzymali karę za opóźnianie gry, dzięki czemu Polacy mieli okazję do gry w przewadze. "Biało-czerwoni" co prawda pod wodzą Igora Zacharkina prezentują się w tym elemencie nieźle, a na ostatnich Mistrzostwach Świata dywizji IB byli nawet najlepiej grającym w przewagach zespołem, ale dziś nie szło im pod tym względem zbyt dobrze. Tej przewagi nie udało się wykorzystać, ale Polacy atakowali w drugiej tercji bardzo odważnie, a w 26. minucie Tomasz Malasiński stanął przed szansą na otworzenie wyniku meczu, ale świetną interwencją popisał się Hetényi.
Po raz kolejny w przewadze drużyna Zacharkina grała, gdy w 26. minucie na ławkę kar trafił Kovács, ale jeszcze zanim jego wykluczenie się zakończyło, sędziowie uznali, że Paweł Dronia przytrzymywał Balázsa Somogyiego i to nasz zespół grał w osłabieniu. Groźnie na bramkę Odrobnego strzelali wtedy Tamás Gröschl i najstarszy w zespole gospodarzy Balázs Ladányi, ale polski bramkarz interweniował pewnie. Gdy Dronia już na lód wrócił, to właśnie on okazał się strzelcem pierwszego gola w meczu. Akcję zaczął Rafał Dutka, od którego krążek dostał Malasiński. Ten ostatni podał do Dronii, a obrońca Schwenninger Wild Wings jak rasowy napastnik minął desperacko rzucającego się pod strzał Balázsa Gőza, zwiódł węgierskiego bramkarza i z zimną krwią umieścił krążek pod poprzeczką bramki rywali. Polacy prowadzili 1:0 w 33. minucie, ale również po dwóch tercjach, bowiem do końca drugiej odsłony goli już nie było.
Węgrzy musieli w trzeciej tercji odrabiać straty, ale podopieczni Zacharkina wcale się nie przestraszyli. W 43. minucie najpierw Marek Strzyżowski, a chwilę później, natychmiast po wygranym wznowieniu Adam Bagiński mocno strzelali na bramkę gospodarzy, choć prosto w ich bramkarza. Polacy zresztą bardzo dobrze spisywali się dziś w kołach wznowień. Pomagało im to kontrolować grę, a nawet gdy Węgrzy próbowali atakować szukając wyrównującego gola, to nasz zespół skutecznie wybijał ich z rytmu. W trzeciej tercji mecz wyraźnie się zaostrzył.
Zaczęło się w 46. minucie od starcia Bagińskiego z Kovácsem, który nie był zadowolony ze sposobu, w jaki gracz GKS-u Tychy zaatakował go przy bandzie. W efekcie tej przepychanki obaj otrzymali kary 2+2+10. Później były jeszcze ostre wejścia przy bandach Pawła Dronii i Leszka Laszkiewicza i starcie Mikołaja Łopuskiego z Balázsem Gőzem. Gdy gra się trochę uspokoiła, Węgrzy znów zaatakowali. W 51. minucie swoich sił próbował István Bartalis, w 53. Árpád Mihály, a później Odrobny skutecznie interweniował również po strzale Sikorčina.
Najpoważniejszej próbie polska gra obronna została jednak poddana, gdy w 57. minucie Rafał Dutka uderzył kijem w twarz młodego Benjámina Nemesa i został odesłany na ławkę kar, a że przeciwnik został zraniony, to Dutka otrzymał karę czterominutową, co oznaczało, że Polacy muszą do końca trzeciej tercji bronić się w osłabieniu. Gdy nadal nie było gola wyrównującego, na półtorej minuty przed końcem trzeciej tercji trener Sille poprosił o czas, a z bramki zjechał Hetényi. To, co były reprezentant Węgier powiedział swoim graczom poskutkowało, bo już po 8 sekundach od wznowienia doprowadzili oni do wyrównania. Mihály wrzucił krążek pod bramkę, Odrobny zdołał go odbić, ale w zamieszaniu najsprytniejszy okazał się István Bartalis, który doprowadził do remisu.
Wynik taki utrzymał się już do końca trzeciej tercji, w związku z czym nastąpiła dogrywka. W niej dobrą okazję miał bardzo aktywny Mikołaj Łopuski (w sumie 7 strzałów), który urwał się węgierskim obrońcom, ale nie zdołał pokonać bramkarza gospodarzy. Dobrą szansę sprezentował też Polakom słabo dziś dysponowany Gőz, który wysoko uniesionym kijem trafił Malasińskiego, co pozwoliło "biało-czerwonym" grać przez dwie minuty w czwórkę w polu przeciwko trzem rywalom, ale i tej przewagi nasza reprezentacja nie wykorzystała.
O wyniku musiały więc decydować rzuty karne. W nich skuteczniejsi okazali się Węgrzy. W zasadniczej części tej rozgrywki brylowali bramkarze. Odrobny zatrzymał kolejno Bartalisa, Istvána Sofrona i Ladányiego, a Hetényi Laszkiewicza, Krzysztofa Zapałę i Strzyżowskiego. Czwartą rundę zaczął Dronia, którego nieczyste uderzenie obronił węgierski bramkarz, a w odpowiedzi Mihály zdobył gola i dał Węgrom zwycięstwo. Najlepszym graczem reprezentacji Polski wybrany został Przemysław Odrobny, w zespole węgierskim z kolei trenerzy wyróżnili debiutującego w kadrze obrońcę czwartej formacji, Arnolda Vargę.
Polska przegrała z "Madziarami" piąty mecz z rzędu, a z ostatnich 10 spotkań z tym rywalem naszej reprezentacji udało się wygrać tylko 2.
Jutro o 14:30 "biało-czerwoni" zmierzą się w Budapeszcie z Ukrainą, z którą w kwietniu przegrali rywalizację o awans do grupy A I dywizji. Rywalami Węgrów w wieczornym spotkaniu będą Rumuni.
Węgry - Polska 2:1 (0:0, 0:1, 1:0, 0:0, 1:0)
0:1 Dronia - Malasiński - Dutka 32:42
1:1 Bartalis - Mihály - Vas 58:35 5/4
2:1 Mihály (decydujący rzut karny)
Strzały: 33-36.
Minuty kar: 22-22.
Widzów: 1 500.
Węgry: Hetényi - Hegyi, Szirányi, Ladányi, Sofron, Bartalis - Pozsgai, Hüffner, Metcalfe, Vas, Mihály - Kiss, Gőz, Kovács, Sikorčin, Magosi - Varga, Orbán, Somogyi, Gröschl, Nemes. Trener: Tamás Sille.
Polska: Odrobny - Dronia, Dutka, Kolusz, Zapała, Malasiński - Pociecha, Borzęcki, Łopuski, Pasiut, Laszkiewicz - Wajda, Kotlorz, Dziubiński, Bagiński, Strzyżowski - Wanacki, Bryk, Galant, Witecki, Bepierszcz. Trener: Igor Zacharkin.
W pierwszym meczu turnieju reprezentacja Ukrainy bez problemów wygrała z Rumunią 6:1. Podopieczni Andrieja Nazarowa udzielili młodym rywalom prawdziwej lekcji rozgrywania przewag, bowiem zamienili na bramki 3 z 5 okazji do gry w liczniejszym zestawieniu. Rumuni tymczasem nie mogli pokazać, jak prezentują się w tym elemencie, ponieważ Ukraińcy w całym spotkaniu nie otrzymali ani jednej kary. "Niebiesko-żółtych" do zwycięstwa prowadził drugi atak. Serhij Warłamow strzelił gola i dwukrotnie asystował, a jego kolega z formacji, Ołeksandr Materuchin do bramki dołożył jedną asystę. Gole zdobyli również Jewhen Biełuchin, Szamił Ramazanow, Roman Błahy i Wołodymyr Aleksiuk. Honorowe trafienie dla Rumunii, w której składzie zagrało aż 10 juniorów było dziełem Roberto Gligi. Jednym z sędziów głównych spotkania był polski arbiter, Maciej Pachucki.
Rumunia - Ukraina 1:6 (0:2, 1:1, 0:3)
0:1 Biełuchin - Kwitczenko - Silnycki 10:09 5/4
0:2 Ramazanow - Morozow - Silnycki 14:10
0:3 Błahy 20:28 5/4
1:3 Gliga - Fodor 36:27
1:4 Aleksiuk - Warłamow 41:02
1:5 Warłamow - Materuchin 44:11
1:6 Materuchin - Warłamow - Nawarenko 53:50 5/4
Strzały: 19-45.
Minuty kar: 10-0.
Widzów: 100.
Sobota:
14:30 Polska - Ukraina
18:00 Węgry - Rumunia
Komentarze