Leszek Laszkiewicz: Reprezentacja idzie w górę z turnieju na turniej
- Mecze reprezentacji na ogólnopolskiej antenie mogą wyjść tylko na plus. To duża promocja dzięki temu można też liczyć na to, że znajdzie się więcej sponsorów. Większa publika, większe zainteresowanie, więc trzeba mocno trzymać kciuki, żeby chłopcy wygrali - mówi były wieloletni kapitan reprezentacji Polski, Leszek Laszkiewicz.
HOKEJ.NET: - Już jutro rozpoczynają się Mistrzostwa Świata Dywizji I Grupy A. Jak oceni pan szansę naszej reprezentacji.
- Ciężko jest coś przewidzieć, bo grupa jest bardzo mocna, zresztą podobnie było rok temu. Wszystkie drużyny są bardzo wyrównane, ale wydaje mi się, że Słowenia i Austria są faworytami tej grupy. To spadkowicze z elity, którzy mają w składzie wielu znakomitych zawodników.
Wydaje się, że najważniejsze będą dla nas pierwsze dwa spotkania z Włochami i Koreą.
- Zgadza się, będą to dla nas bardzo istotne starcia. Jeżeli uda nam się wygrać z Włochami i Koreą, to będziemy mogli mówić o sukcesie, a jeżeli nie, to będzie to dla spore rozczarowanie... Każda opcja - zarówno utrzymanie, jak i awans jest bardzo realna.
Grał pan przeciwko Włochom wiele razy, także w krakowskich mistrzostwach. Ich skład nieco różni się od tego z zeszłego roku, bo znów mamy kilku graczy urodzonych w Kanadzie...
- Dokładnie, dlatego teraz dla naszych chłopców będzie to troszkę trudniejsze zadanie. Włosi już rok temu pokazali, że wykonali świetną robotę, a u każdego apetyty rosną i każdy liczy na coś więcej, więc tam presja będzie lekko większa niż przed rokiem.
Jak według pana powinniśmy zagrać przeciwko tej drużynie?
- Przede wszystkim nie możemy niczego się obawiać. Na ostatnich Mistrzostwach bardzo ważny mecz inauguracyjny z Włochami przegraliśmy, a mimo to podnieśliśmy się później i graliśmy o najwyższe cele. Reprezentacja idzie w górę z turnieju na turniej. Wygraliśmy EIHC, wygraliśmy w Budapeszcie turniej kwalifikacyjny, także naprawdę ta reprezentacja robi cały czas postępy i liczymy na to, że ten mecz inauguracyjny wygramy i że chłopcy pójdą za ciosem.
Fot. pzhl.tv
Mecz będzie pokazywany w telewizji publicznej, to historyczna chwila i spotkanie będzie śledziło miliony ludzi. To jest dla hokeja duża promocja.
- Jak najbardziej. Dzięki temu można też liczyć na to, że znajdzie się więcej sponsorów, bo mecze reprezentacji na ogólnopolskiej antenie mogą wyjść tylko na plus. Większa publika, większe zainteresowanie, więc trzeba mocno trzymać kciuki, żeby chłopcy wygrali.
Grał pan w „Spodku”, więc wiesz jaka jest atmosfera na tej arenie. Czy pełna hala też może pomóc naszym zawodnikom?
- Oczywiście, pamiętam to. W „Spodku” jest naprawdę świetny klimat, tym bardziej, że bandy są bliżej trybun i pamiętam, że na naszych meczach była pełna publika i doping był niesamowity, dzięki czemu świetnie się grało. Wiadomo, że jak się gra przy świetnym dopingu, to człowiek jeszcze bardziej się mobilizuje, chce się pokazać, dać się z siebie to, co tylko może. Oczywiście później przekłada się to na wyniki. Liczę, że tym razem będzie tak samo i publiczność pomoże.
Austriacy i Słoweńcy od początku mówią, że dla nich liczy się tylko awans. Nic w tym dziwnego, bo wielu zawodników gra w mocnych ligach, a i federacja przewidziała zapewne sowite premię. Myśli pan, że mamy szansę nawiązać z tymi drużynami równorzędną walkę?
- Wydaje mi się, że tak, chociaż trzeba pamiętać, że za tymi drużynami przemawia też doświadczenie gry w elicie. Słowenia pokazała ostatnio w kwalifikacjach olimpijskich świetny poziom i to świadczy o tym, jak mocna jest reprezentacja. A czy jesteśmy w stanie z nimi powalczyć? To pokażą też pierwsze mecze, które z psychologicznego punktu widzenia będą bardzo ważne. Jeżeli wygramy dwa pierwsze mecze, to na Słowenię wyjdziemy z dobrym nastawieniem, z większym luzem. Oczywiście także nasi bramkarze, którykolwiek z nich będzie bronił, muszą stanąć na wysokości zadania. Muszą prezentować taki sam poziom, jak rok temu, a może nawet ciut lepszy.
A jeśli chodzi o drużyny z Azji? Ostatni mecz towarzyski z Koreą pokazał, że są w naszym zasięgu.
- Liczymy, że na mistrzostwach także będziemy lepsi, ale nie możemy tak myśleć tylko dlatego, że wygraliśmy sparing. Koreańczycy, podobnie jak Japończycy, są bardzo nieprzewidywalną drużyną i mogą sporo namieszać. To są zespoły bardzo szybkie, dynamiczne, dobrze poukładane taktycznie i podejrzewam, że na turnieju w jakimś meczu mogą sprawić niespodziankę. Musimy być czujni i skoncentrowani.
Nie wiem jak będzie wyglądał lód w „Spodku”, ale z racji tego, że przyjdzie dużo kibiców, to może on być troszkę miększy. Ja sam pamiętam, jak graliśmy w Krynicy z Koreą, to ten lód z minuty na minutę zaczął topnieć i mimo, że byliśmy od nich silniejsi i wyżsi, to zaczęliśmy wolniej jeździć, oni byli szybsi. Może to jest mały drobiazg i szczegół, ale naprawdę bardzo istotny, dlatego w meczach z tymi zespołami trzeba być skoncentrowanym i uważać do ostatniej minuty.
Jeśli chodzi o naszą reprezentację, to jakie widzi pan mocne i słabe jej punkty?
- O słabszych raczej nie chciałbym się wypowiadać. Moim zdaniem to jest naprawdę dobra drużyna i jeżeli chodzi o atuty, to na pewno kolektyw, atmosfera i jedność w drużynie. Nie mamy indywidualności, ani zawodników, którzy wygrają sami mecz. Drużyna jest bardzo wyrównana i z tego trzeba się cieszyć.
Praca Igora Zacharkina nie poszła na marne, teraz świetnie kontynuuje ją Jacek Płachta. Mamy też trzech świetnych bramkarzy.
Jeśli chodzi o bramkę, to najważniejsza będzie dyspozycja Przemka Odrobnego, bo to on chyba jest tą „jedynką” i to od niego dużo będzie zależało.
- Zdecydowanie. Bez golkipera na tym poziomie nie mamy czego szukać na tym turnieju. Jeżeli bramkarze będą interweniować na stabilnym poziomie i stuprocentowym zaangażowaniu, to jestem przekonany, że zrobimy fajny wynik w tym roku. Jeżeli nie, to może być z tym ciężko.
Przewidywania, prognozy dotyczące ostatecznego miejsca naszej reprezentacji?
- To jest tak mocna i wyrównana grupa, że wszystko jest w niej możliwe. Zarówno spadek, jak i awans. Wybieram się na pierwsze mecze i będę mocno trzymał kciuki i dopingował naszych chłopców, żeby osiągnęli sukces i awansowali do elity.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Komentarze