Fotorelacja: Nieszczęsne trzy minuty
Trzy minuty zadecydowały o tym, że reprezentacja Polski w hokeju na lodzie na pewno nie pojedzie na igrzyska do Vancouver. Pomiędzy 9 a 12 minutą padają trzy jakże ważne w przeciągu całego spotkania bramki dla Japończyków, które decydują o tym, że to właśnie oni w lutym 2009 w Hanowerze zmierzą się z reprezentacjami Niemiec, Słowenii oraz Austrii w walce o bezpośredni awans na XXI Zimowe Igrzyska Olimpijskie.
Sanocka Arena już na około godzinę przed meczem była szczelnie wypełniona. Takich tłumów gospodarze tego obiektu nie widzieli już od dawna. Spodziewano się wielkich emocji i takich nie brakowało. Od samego początku spotkania podopieczni Petera Ekrotha narzucili swój styl gry. Groźne strzały oddają Rafał Dutka oraz Sebastian Gonera. Ale japoński bramkarz jest na posterunku. Japończycy pierwszy groźny strzał na bramkę „Radzika” oddali dopiero w 7 minucie za sprawą Tanaki. Nieszczęście naszej reprezentacji rozpoczęło się w 8 minucie, gdy czeski sędzia Radek Husicka odsyła Tomasza Proszkiewicza na ławkę kar za uderzanie kijem. Japończycy, pomimo że na początku okresu gry w przewadze grali bardzo niemrawo, z mozołem zakładają zamek i dokładnie 45 sekund przed zakończeniem kary naszego zawodnika zdobywają pierwszą bramkę. Polacy, chcąc szybko odrobić straty, rzucają się do ataku, niestety popełniając kolejny błąd. Gdy sędzia główny uniósł rękę do góry, sygnalizując karę dla naszego zawodnika (Leszka Laszkiewicza za niebezpieczną grę wysokim kijem), Japończycy zwolnili grę, co pozwoliło zjechać ich bramkarzowi do boksu i wprowadzić w pole szóstego zawodnika. Przyniosło to znaczący efekt w postaci kolejnej bramki dla przeciwników. Napastnik pierwszego ataku, Domeki Masato, spokojnie wjechał w naszą tercję obronną, swobodnie minął Rafała Dutkę, położył Rafała Radziszewskiego i wpakował krążek do pustej bramki. Przy tej bramce zupełnie pogubiła się nasza obrona, która dała ze dużo wolnego miejsca napastnikowi drużyny japońskiej, co zakończyło się utratą drugiej już bramki. A od straty pierwszej nie minęło 30 sekund! Od tego momentu hala zamilkła. Ta bramka zupełnie podcięła skrzydła naszym orłom a, jak się później okazało, to jeszcze nie był koniec. W 11 minucie 42 sekundzie podpora naszej obrony, Adam Borzęcki, łapie dwu minutową karę za przeszkadzanie. Grający w przewadze Japończycy zdecydowanie przyspieszyli grę i, po niespełna minucie, zdobywają trzecią bramkę. Strzał Takahito Suzuki „Radzik” odbija przed siebie, a na taki obrót sprawy czekał tylko Obara Daisuke, który, przez nikogo nie pilnowany, spokojnie pakuje krążek nad leżącym już Rafałem Radziszewskim. Po tym ciosie nasi reprezentanci długo nie mogli się otrząsnąć. Gra przestała się kleić, pojawiły się pierwsze gwizdy na sanockiej Arenie. Japończycy pierwszą karę otrzymali dopiero w 17 minucie!
Sygnał do ataku dał kapitan naszego zespołu Leszek Laszkiewicz, ale po jego strzale w 19 minucie krążek tylko ostemplował słupek. Jeszcze przez długi okres nasza reprezentacja wyglądała jak zamroczony bokser po serii ciosów. Nadzieje w serca kibiców pojawiły się ponownie w 29 minucie, kiedy to po pięknej akcji Krzysztof Zapała zdobywa kontaktową bramkę. Napastnik Podhala Nowy Targ po objechaniu japońskiej bramki wpakował „gumę” obok bezradnego Masahito Haruny. W 31 minucie w naszej tercji obronnej krążek wyłuskał Marcin Kolusz i pomknął na bramkę Japończyków, ale jego strzał pewnie obronił dobrze dysponowany w tym spotkaniu bramkarz gości. Natomiast od 33 minuty do końca drugiej tercji oglądaliśmy festiwal obustronnych kar. Sędzia nałożył ich w tym okresie aż dziewięć po dwie minuty każda, z czego 6 na Polaków i 3 na zawodników z Kraju Kwitnącej Wiśni. W trzeciej tercji podopieczni Petera Ekrotha za wszelką cenę próbowali odrobić straty. Osiągnęli zdecydowaną przewagę, ale nie przekładało się to na dorobek bramkowy. W tej części spotkania zabrakło precyzji. Z dużym szczęściem bronił Masahito Haruna, ale także dużo pomagali mu jego koledzy z pola wypełniając dokładnie taktykę nakreśloną przez ich trenera Marka Mahona. Wycofanie bramkarza w 58 minucie spotkania również nie przyniosło Polakom spodziewanego efektu. Japończycy dzielnie się bronili do końca spotkania i jego wynik nie uległ już zmianie.
W hokeju, tak jak w każdej grze zespołowej wygrywa, nie ta drużyna, która ma przewagę, ale ta która jest bardziej skuteczny. Drugie powiedzenie mówi, że gra się na tyle ile, na ile pozwala przeciwnik. Japończycy w tym spotkaniu pozwolili nam na wiele, ale cóż z tego skoro nie potrafiliśmy sforsować ich obrony. Efekty pracy Petera Ekrotha były już widoczne. Dwa tygodnie to jednak zbyt krótko aby przestawić reprezentację na myśl taktyczną szwedzkiego trenera. Ale mamy nadzieję, że z czasem będzie lepiej.
Polska – Japonia 1:3 ( 0:3 ; 1:0 ; 0:0 )
09:07 0:1 Iimura, Yoshinori ( Kawai Ryuichi ) 5/4
09:31 0:2 Domeki, Masato ( Keller Aaron - Saito, Takeshi ) 6/5
12:41 0:3 Obara, Daisuke ( Suzuki Takahito - Keller, Aaron ) 5/4
28:57 1:3 Zapała Krzysztof ( Dolega Jarosław ) 5/5
Polska: Radziszewski Rafał, (Odrobny Przemysław) -Dutka Rafał, Gonera Sebastian; Łopuski Mikołaj, Proszkiewicz Tomasz, Zapała Krzysztof - Borzęcki Adam, Piekarski Grzegorz; Drzewiecki Filip, Laszkiewicz Leszek, Słaboń Damian - Dąbkowski Bartosz, Dronia Paweł; Jaros Marcin, Kolusz Marcin, Kowalówka Sebastian - Wilczek Łukasz, Baginski Adam, Dołęga Jarosław, Rzeszutko Jarosław, Urbanowicz Maciej.
Japonia: Haruna Masahito, (Kikuchi Naoya) - Keller Aaron, Yamashita Takafumi; Domeki Masato, Saito Takeshi, Saito Tetsuya - Osawa Hideyuki, Tonosaki Jun; Obara Daisuke, Ogawa Katsuya, Tanaka Go - Kawai Ryuichi, Miyauchi Fumitaka; Kon Yosuke, Mitani Darcy, Suzuki Takahito - Minami Ryota, Iimura Yoshinori; Kamino Toru, Ogawa Masafumi, Tonosaki Kei.
Widzów 4000
sędziowali: Radek Husicka (Czechy) – Rastislav Gajan (Słowacja) oraz Vit Lederem (Czechy)
strzały:50 - 33
strzały celne: 37 - 23
kary 30 - 14
Marka Mahona (trener reprezentacji Japonii):
Przede wszystkim bardzo chciałbym podziękować polskim kibicom za oklaski podczas hymnu japońskiego. Ich zachowanie było wzorowe. A co do spotkania, to świetny mecz po raz kolejny rozegrał nasz bramkarz. Podobnie jak w meczu z Wielką Brytanią puścił tylko jedną bramkę, ale obronił bardzo wiele groźnych strzałów i sytuacji. Gdy moja drużyna nie strzela bramek w przewadze, to z reguły przegrywamy. Dzisiaj było inaczej. Graliśmy twardo, strzeliliśmy bramki w przewadze i dlatego wygraliśmy. Bardzo uczulam zawodników na to, aby nie łapali zbyt dużej ilości kar, bo to właśnie one bardzo często przechylają szalę zwycięstwa na czyjąś stronę. Do tej imprezy przygotowywaliśmy się od 4 lat. Miejsce rozgrywania turnieju bardzo nam się podobało, przyjechaliśmy nawet kilka dni wcześniej, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Zarówno organizacja turnieju, jak i opieka medyczna była na bardzo wysokim poziomie, dlatego jestem bardzo zadowolony z pobytu w Sanoku.
Peter Ekroth (trener reprezentacji Polski):
Zawsze jest miło usłyszeć zadowolonego trenera. Znaliśmy swoje słabości. Wiedzieliśmy, że w meczu z Japonią nie możemy łapać za dużo kar. Ale niestety straciliśmy trzy bramki w osłabieniu. Ale uważam, że pokazaliśmy charakter. W trzeciej tercji przeciwnicy oddali tylko cztery strzały na naszą bramkę, ale, podobnie jak obrona Wielkiej Brytanii, obrona Japonii grała dzisiaj bardzo dobrze. Ostanie dwie minuty graliśmy sześciu na pięciu, bo wycofałem bramkarza, ale goście zdołali obronić bramkę. W tym turnieju postawiłem na Rafała Radziszewskiego i uważam, że to była słuszna decyzja. Nie zawiódł mnie w żadnym spotkaniu. Był to prawdopodobnie najsłabszy turniej w naszym wykonaniu. Jeśli ta drużyna będzie nadal pokazywała taki charakter, to na pewno będzie lepiej w kolejnych turniejach. Przed nami będzie dobra przyszłość. Bardzo chciałbym z tego miejsca pochwalić cały sztab szkoleniowy. Wszyscy zasługują na słowa uznania za trud wniesiony w przygotowanie zawodników do tego turnieju. Szczególne słowa uznania kieruję pod adresem Wojtka Tkacza, który naprawdę mi pomagał. Chciałbym także podziękować jego córce Magdzie za to, że użyczyła mi taty na te dwa tygodnie i mam nadzieje, że przy kolejnej okazji też mi go wypożyczy.
Komentarze