Blackhawks lepsi od Oilers
Identyczny dorobek punktowy i tylko jedna bramka strzelona więcej przez gości i wydawało się, że naprzeciwko siebie, w środowy wieczór stają na tafli United Center, dwie wyrównane drużyny.
Suchy wynik na koniec - 4:3, mógłby potwierdzić tę tezę. Było jednak inaczej. Dominacja Chicago Blackhawks nad Edmonton Oilers była przygniatająca Strzały 38 do 19 na korzyść Chicagowian świadczą o tym dobitnie. Presja na całym lodowisku, a szczególnie w strefie obrony przeciwników, wymuszały błędy, po których mnożyły się okazje do zdobycia goli. Oilers zawdzięczają minimalny wymiar kary przede wszystkim swojemu bramkarzowi, Nikołajowi Chabibulinowi, który jeszcze w ubiegłym sezonie występował w barwach Blackhawks. "Khabi" bronił jak w transie i był najlepszym zawodnikiem na tafli. W drugiej tercji obronił nawet rzut karny wykonywany przez Patricka Sharpa, a w pierwszej i trzeciej - dwie sytuacje sam na sam, odpowiednio z Brouwerem i Versteegiem.
Kibice Blackhawks docenili swojego byłego pupila na koniec meczu owacją na stojąco. Gole dla gospodarzy padały kolejno: w pierwszej tercji po trójkowej akcji Ladd-Toews-Sharp i celnym trafieniu tego ostatniego oraz po dobitce strzału z dystansu Hjalmarssona przez Jacka Skille`a; w drugiej tercji Campbell wyśmienicie wyłożył krążek zza bramki do Versteega i ten z bliska wcisnął go do bramki; w trzeciej tercji Barker wykorzystuje grę w przewadze liczebnej kończąc "zamek" celnym trafieniem z dystansu. Gole dla gości padały po "prezentach" od obrońców Hawks.
Najpierw Cogliano "docenia" miły gest Barkera, który zapomniał, że jest obrońcą i musi wrócić do swojej tercji przed napastnikami, następnie Penner odbiera w dziecinny sposób krążek od Campbella i na koniec Griebieszkow, na 48 sekund przed końcem, po ogromnym zamieszaniu pakuje krążek do bramki Hawks.
Specjalnie dla HOKEJ.Net, z United Center-Chicago,
Leszek Zuwalski
Komentarze