Plekanec się przedstawił
Nie wiadomo, czy po wczorajszym pierwszym meczu play-off pomiędzy Washington Capitals a Montréal Canadiens José Théodore żałował swoich złośliwych uwag pod adresem Tomáša Plekanca, ale z pewnością tym razem powinien zapamiętać, jak Czech się nazywa.
Przed pierwszym spotkaniem Plekanec w jednym z wywiadów oceniając szanse swojej druzyny miał powiedzieć, że "Habs" mają przewagę w bramce, bowiem bramkarzem Capitals "nie jest Martin Brodeur albo Ryan Miller". Czech natychmiast dodał, że Capitals mają dobrych zawodników na tej pozycji, ale w świat poszła przesadnie rozdmuchana informacja o ich krytyce. Choć Plekanec wczoraj po spotkaniu twierdził, że nigdy nie powiedział niczego negatywnego na temat José Théodore'a, to ten pytany przed meczem o przedstawioną mu rzekomą wypowiedź odparł "przepraszam, jaki Tomáš? Jágr?". Wczoraj na tafli w Waszyngtonie nie było ani Brodeura, ani Millera, ani Jágra, ale był Plekanec i to właśnie on przesądził o wygraniu przez Canadiens 3:2 meczu numer 1 w serii play-off.
W 14. minucie dogrywki Czech wjechał między koła wznowień, oddał strzał po którym krążek wpadł do bramki obok próbującego interweniować Théodore'a i zdecydował o niespodziewanym objęciu przez "Habs" prowadzenia w rywalizacji. Wcześniej wszystkie tercje kończyły się remisami. W pierwszej i trzeciej obie drużyny strzeliły po jednej bramce, w drugiej żaden gol nie padł. Wynik otworzył w 13. minucie podczas gry w przewadze Michael Cammalleri, który na swojego gola czekał od 23 stycznia. Jeszcze w pierwszej tercji wyrównał Joe Corvo, a na początku trzeciej odsłony Capitals po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Krążek dość przypadkowo trafił do Nicklasa Bäckströma, który stojąc przed bramką nie mógł zmarnować takiej okazji.
Wreszcie wyrównał Scott Gomez, który co prawda otrzymał od Briana Gionty tak perfekcyjne podanie, że nie mógł nie trafić, ale wcześniej sam świetnie na pełnej szybkości wprowadził krążek do tercji rywali. To jednak pojedynek bramkarzy był we wczorajszym meczu najciekawszy. Niezależnie od tego, czy wypowiedź Plekanca była prawdziwa, czy nie Jaroslav Halák rzeczywiście zaprezentował się lepiej od Théodore'a. Słowak obronił aż 45 strzałów oddanych przez zespół z najmocniejszym atakiem w całej NHL. Wczoraj ten atak nie był jednak tak groźny, a szczególnie dotyczy to Aleksandra Owieczkina. Rosjanin po raz czwarty w swojej karierze w NHL nie oddał w meczu ani jednego strzału na bramkę, choć kilka jego uderzeń było zablokowanych.
- Nie grał dziś dobrze- otwarcie powiedział trener Bruce Boudreau. -Jeśli mamy cztery przewagi i 47 strzałów, a on nie ma żadnego to coś nie jest w porządku.Dobrze wyłączyli go z gry, ale myślę, że po prostu nie był dziś wystarczająco dobry. Canadiens zaczęli rywalizację od wyjazdowego zwycięstwa, więc zrealizowali już plan minimum. -Jesteśmy szczęśliwi z powodu tego wyniku- powiedział po meczu Michael Cammalleri. -Potrafiliśmy wykorzystać swoje okazje i wywalczyć wielkie zwycięstwo. Po lokaucie w NHL Washington Capitals uczestniczyli dotąd w trzech seriach fazy play-off z których każda kończyła się siedmioma meczami. Co ciekawe "Stołeczni" wygrali tylko tę jedną, którą rozpoczęli od porażki - przed rokiem z New York Rangers.
Washington Capitals - Montréal Canadiens 2:3 (1:1, 0:0, 1:1, 0:1)
0:1 Cammalleri - Markow - A. Kosticyn 12:36 PP
1:1 Corvo - Belanger - Chimera 15:33
2:1 Bäckström - Knuble - Carlson 40:47
2:2 Gomez - Gionta - Pouliot 47:34
2:3 Plekanec - Špaček 73:19
Strzały: 47-38.
Minuty kar: 8-8.
Widzów: 18 377.
Drugi mecz w sobotę w Waszyngtonie.
W przeciwieństwie do kilku innych wyżej rozstawionych drużyn przewagi własnego lodu w pierwszym meczu nie stracili Buffalo Sabres. Zespół Lindy'ego Ruffa pokonał wczoraj przed swoją publicznością Boston Bruins 2:1. Bohaterem meczu nie po raz pierwszy w tym sezonie był Ryan Miller, który obronił 38 strzałów rywali, w tym 23 w drugiej tercji. Jako jedyny Millera pokonał Mark Recchi, a dla Sabres gole zdobyli Thomas Vanek i Craig Rivet. 30 strzałów graczy z Buffalo obronił Fin Tuukka Rask. Rywalizacja Sabres - Bruins to także pojedynek Millera i Raska - dwóch najlepszych w sezonie zasadniczym graczy pod względem % obronionych strzałów i liczby goli wpuszczonych na mecz. Obie te klasyfikacje wygrał Fin, a Amerykanin był w nich drugi. Sabres i Bruins zmierzą się ponownie w sobotę w Buffalo.
Buffalo Sabres - Boston Bruins 2:1 (1:0, 1:1, 0:0)
1:0 Vanek - Roy 04:52
1:1 Recchi - Chára - Hunwick 29:30 PP
2:1 Rivet - Kennedy 34:10
Strzały: 32-39.
Minuty kar: 22-18.
Widzów: 18 690.
Drugi mecz w sobotę w Buffalo.
Dogrywki potrzebowali Vancouver Canucks, by pokonać Los Angeles Kings. O zwycięstwie 3:2 przesądził Szwed Mikael Samuelsson. To jego gol w 69. minucie rozstrzygnął wynik spotkania, a wcześniej jeszcze jedno jego trafienie dało Canucks remis 1:1. Gola i asystę uzyskał Daniel Sedin, a dwie asysty jego brat, Henrik. Najbardziej zawiedzionym graczem "Królów" mógł być bramkarz, Jonathan Quick, który obronił 41 strzałów przeważających zwłaszcza w pierwszej i trzeciej tercji rywali, a mimo to nie odniósł zwycięstwa. Wszystkie gole strzelone w regulaminowym czasie gry padły w drugiej odsłonie. W sobotę, także w Vancouver drugie spotkanie.
Vancouver Canucks - Los Angeles Kings 3:2 (0:0, 2:2, 0:0, 1:0)
0:1 Stoll - Handzuš - Kopitar 20:54 PP
1:1 Samuelsson - D. Sedin - Salo 23:09 PP
2:1 D. Sedin - H. Sedin 28:31
2:2 Modin - Frołow - Brown 33:06 PP
3:2 Samuelsson - H. Sedin - Ehrhoff 68:52
Strzały: 44-27.
Minuty kar: 19-10.
Widzów: 18 810.
Drugi mecz w sobotę w Vancouver.
Komentarze