Zimny prysznic dla Blackhawks (VIDEO)
Patrząc na błędy, jakie popełniali w trzeciej tercji wczorajszego meczu z Nashville Predators hokeiści Chicago Blackhawks trudno było uwierzyć, że na lodzie prezentuje się jeden z faworytów do zdobycia Pucharu Stanleya.
Blackhawks przystąpili do meczu otwarcia fazy play-off mając w pamięci fakt, że w tegorocznych pierwszych meczach drużynom wyżej notowanym zdarzyło się kilka porażek z teoretycznie słabszymi rywalami. Hokeiści z Chicago mogli więc być na kłopoty gotowi, ale chyba nikt nie spodziewał się, że to oni w pierwszej turze spotkań poniosą u siebie najwyższą porażkę. Ponad 22 tysiące widzów, którzy wypełnili halę United Center jeszcze po dwóch tercjach mogło się cieszyć. W 30. minucie Patrick Kane otworzył wynik spotkania dając gospodarzom zgodne z oczekiwaniami ekspertów prowadzenie. Jak się jednak okazało w ostatecznym rozrachunku nie miało to wielkiego znaczenia.
Przed meczem bardzo dużo mówiło się o pojedynku bramkarzy. Antti Niemi (CHI) i Pekka Rinne (NSH) dzielą nie tylko ojczyznę, ale także fakt, że debiutują w play-offach. Wczoraj Rinne dał swojej drużynie szansę na zwycięstwo broniąc 25 strzałów, podczas gdy Niemi miał swój udział w odwróceniu losów meczu, tyle że na niekorzyść swojego zespołu. W 42. minucie były gracz "Hawks", J. P. Dumont spod linii niebieskiej wrzucił krążek pod bramkę rywali, a ten odbił się od lodu, od słupka i wpadł do bramki obok fatalnie interweniującego Niemiego. W połowie trzeciej tercji David Legwand wykorzystał nieporozumienie obrońców z Chicago i ruzszył "sam na sam" z Niemim. Fin odbił krążek, ale natychmiast do bramki dojechał Dumont, który dał prowadzenie swojej drużynie.
W ostatniej minucie trener Joel Quenneville wycofał Niemiego, a Jerred Smithson i Martin Erat trafili do pustej bramki ustalając wynik na 4:1. To pierwsze w historii klubu z Nashville zwycięstwo na wyjeździe w meczu play-off. Predators liczą także, że wreszcie uda im się przejść choć jedną rundę, bowiem choć w ostatnich sześciu latach awansowali do rozgrywek posezonowych po raz piąty to nigdy nie wygrali nawet jednej serii. Zawodnicy z Tennessee nie zachwycają się jednym zwycięstwem. -Świetnie, że prowadzimy 1-0, ale musimy mieć krótką pamięć- powiedział po wczorajszym meczu Steve Sullivan. -Te wszystkie statystyki dotyczące wygrywania albo przegrywania pierwszych meczów... nie zastanawiamy się nad tym.Jesteśmy gotowi na długą serię.
Blackhawks w sezonie zasadniczym zajęli drugie miejsce w Konferencji Zachodniej i stąd są uważani nie tylko za faworyta tej rywalizacji, ale także jednego z kandydatów do finału Pucharu Stanleya. Patrick Sharp ma jednak nieco inne zdanie. - Nie wierzę w coś takiego, jak niespodzianki w play-off - mówi skrzydłowy Blackhawks. -Każdy zespół, który teraz gra zasłużył, żeby tu być.Ale my musimy się pozbierać, obejrzeć video, porozmawiać z trenerami na temat tego, co robiliśmy źle i zrobić to lepiej w niedzielę. Właśnie wtedy odbędzie się w Chicago mecz numer 2, którego wygranie w obecnej sytuacji staje się dla gospodarzy koniecznością. Nashville Predators w swojej historii tylko raz prowadzili w play-off 2-0.
Chicago Blackhawks - Nashville Predators 1:4 (0:0, 1:0, 0:4)
1:0 Kane - Sharp - Sopel 29:43
1:1 Dumont - Hamhuis - Franson 41:31
1:2 Dumont - Legwand 50:37
1:3 Smithson - Goc 59:12 EN
1:4 Erat - Legwand - Ward 59:46 EN
Strzały: 26-26.
Minuty kar: 6-4.
Widzów: 22 256.
Drugi mecz w niedzielę w Chicago.
Stan rywalizacji w innej parze Konferencji Zachodniej wyrównali Detroit Red Wings, którzy pokonali Phoenix Coyotes 7:4. Po słynnym defensywnym systemie gry Dave'a Tippetta wobec świetnej dyspozycji napastników "Czerwonych Skrzydeł" nie pozostało wczoraj nic. Henrik Zetterberg zanotował swój pierwszy hat trick w play-offach NHL, Valtteri Filppula strzelił dwa gole i uzyskał asystę, a ich kolega z ataku, Todd Bertuzzi dwukrotnie asystował. W pierwszych dwóch tercjach Coyotes trzykrotnie obejmowali prowadzenie, ale rywale za każdym razem odpowiadali, by rozstrzygnąć losy spotkania w trzeciej tercji. Dla gospodarzy po golu i asyście zanotowali Shane Doan i Wojtek Wolski. Red Wings przejęli przewagę własnego lodu, a trzeci mecz odbędzie się w niedzielę w Detroit.
Phoenix Coyotes - Detroit Red Wings 4:7 (1:0, 2:3, 1:4)
1:0 Yandle - Hanzal - Vrbata 10:23
1:1 Zetterberg - Filppula - Kronwall 26:27 PP
2:1 Wolski 27:05
2:2 Daciuk - Franzén - Holmström 28:20
3:2 Lombardi - Doan - Wolski 29:09
3:3 Filppula - Bertuzzi - Ericsson 30:25
3:4 Abdelkader 42:32
4:4 Doan - Fiddler - Morris 49:24
4:5 Zetterberg - Bertuzzi 53:54
4:6 Filppula - Stuart - Kronwall 57:54 PP
4:7 Zetterberg 59:12 EN
Strzały: 31-39.
Minuty kar: 6-8.
Widzów: 17 386.
Stan rywalizacji: 1-1. Trzeci mecz w niedzielę w Detroit.
Wyrównać udało się także drużynie San Jose Sharks, która po porażce u siebie w pierwszym meczu wczoraj wygrała z Colorado Avalanche 6:5 po dogrywce. Niewiele jednak zabrakło, by "Rekiny" znów przegrały, ponieważ gola doprowadzającego do dogrywki Joe Pavelski strzelił na 32 sekundy przed końcem trzeciej tercji. O wyniku rozstrzygnęła bramka Devina Setoguchiego z 66. minuty. Zespół Todda McLellana pokazał wczoraj charakter, bowiem Avalanche w regulaminowym czasie gry aż pięciokrotnie obejmowali prowadzenie, ale Sharks za każdym razem doprowadzali do wyrównania. Devin Setoguchi w sumie zdobył dwa gole, a Joe Pavelski zanotował bramkę i asystę. Teraz rywalizacja przenosi się do Denver, gdzie w niedzielę drużyny będą walczyć o objęcie prowadzenia w serii.
San Jose Sharks - Colorado Avalanche 6:5 (1:1, 3:3, 1:1, 1:0)
0:1 Cumiskey 01:10
1:1 Malhotra - Boyle 19:18 PP
1:2 Stewart - Anderson 20:24
2:2 Blake - Thornton - Marleau 23:43
2:3 Hejduk - Duchene - Yip 24:08
3:3 Setoguchi - Clowe - Pavelski 27:10
3:4 Yip - Duchene 37:30
4:4 Nichol - Ortmeyer 39:45
4:5 Stewart - Šťastný - Wilson 45:34
5:5 Pavelski - Heatley - Thornton 59:28
6:5 Setoguchi - Clowe - Boyle 65:22 PP
Strzały: 52-22.
Minuty kar: 10-16.
Widzów: 17 562.
Stan rywalizacji: 1-1. Trzeci mecz w niedzielę w Denver (COL).
1-1 jest także w serii Pittsburgh Penguins - Ottawa Senators. Mistrzowie NHL wczoraj doprowadzili do remisu wygrywając przed własną publicznością 2:1. O zwycięstwie "Pingwinów" przesądził gol strzelony w 56. minucie przez Krisa Letanga, ale to Sidney Crosby był bohaterem zarówno tej akcji, jak i całego meczu. Crosby atakowany za bramką przez Jasona Spezzę przez ponad 10 sekund utrzymywał się przy krążku, by będąc już na kolanach oddać go Letangowi, który zdobył gola. Wcześniej kapitan Penguins sam strzelił bramkę, a w 51. minucie wybił tuż sprzed linii bramkowej krążek, który w innym przypadku nieuchronnie dałby Senators prowadzenie. Meczu nie dokończył Jordan Leopold, który w 18. minucie został ostro zaatakowany ciałem przez Andy'ego Suttona.
Pittsburgh Penguins - Ottawa Senators 2:1 (1:1, 0:0, 1:0)
0:1 Regin - Spezza - Alfredsson 00:18
1:1 Crosby - Kunitz 08:45
2:1 Letang - Crosby - Guerin 55:48
Strzały: 31-20.
Minuty kar: 11-11.
Widzów: 17 132.
Stan rywalizacji: 1-1. Trzeci mecz w niedzielę w Ottawie.
Zespół New Jersey Devils również odniósł zwycięstwo przed własną publicznością i wyrównał stan rywalizacji z Philadelphia Flyers. "Diabły" wygrały wczoraj 5:3 dzięki bramkom Zacha Parise, Colina White'a, Andy'ego Greene'a, Dainiusa Zubrusa i Ilii Kowalczuka. Wyróżnił się także Patrik Eliáš, który uzyskał trzy asysty. Po słabym występie w meczu numer 1 Martin Brodeur wczoraj też nie rozegrał wielkiego spotkania, ale jego 26 interwencji wystarczyło, by zabezpieczyć zwycięstwo ekipy z "Garden State". Mimo wszystko Devils, w sezonie zasadniczym najlepsi w Atlantic Division by wygrać całą serię muszą choć raz zwyciężyć w Filadelfii. Pierwsza okazja już w niedzielę, kiedy w Wachovia Center odbędzie się mecz nr 3.
New Jersey Devils - Philadelphia Flyers 5:3 (1:2, 2:1, 2:0)
1:0 Parise - Eliáš 02:45
1:1 Asham - Giroux - van Riemsdyk 09:33
1:2 Giroux - Carle - Richards 15:30 PP
2:2 White - Kowalczuk - Mottau 23:44
3:2 Greene - Eliáš - Kowalczuk 33:25 PP
3:3 Pronger - Timonen - Richards 38:48 PP
4:3 Zubrus - Parise - Eliáš 55:56
5:3 Kowalczuk - Langenbrunner 59:27 EN
Strzały: 33-29.
Minuty kar: 18-10.
Widzów: 17 625.
Stan rywalizacji: 1-1. Trzeci mecz w niedzielę w Filadelfii.
Pierwszy gol J. P. Dumonta
Komentarze