Kennedy w Nowym Jorku
24-letni skrzydłowy Tim Kennedy został graczem New York Rangers.
Kennedy związał się z klubem z Nowego Jorku roczną umową typu "one-way" na mocy której przez cały sezon otrzyma 550 tys. dolarów. Rodzaj kontraktu był w tym przypadku niezwykle ważny, bowiem m.in. o to rozbiły się w poprzednich tygodniach negocjacje między graczem, a klubem Buffalo Sabres, w którym występował dotąd. - Myślę, że będę pasował do New York Rangers. Chciałem zostać na wschodnim wybrzeżu - mówi urodzony w Buffalo zawodnik. - To tylko 6 godzin jazdy od mojej rodziny i przyjaciół, a poza tym wierzę, że to będzie w tym sezonie dobra drużyna.
Kennedy po zakończeniu ostatniego sezonu miał status tzw. "ograniczonego wolnego agenta" (RFA), a że nie doszedł z klubem z Buffalo do porozumienia w sprawie nowej umowy decydował arbitraż. W jego wyniku władze Sabres miały zapłacić zawodnikowi 1 mln dolarów - o 200 tys. więcej niż wcześniej proponowały, ale zbyt mało by klub mógł z gracza zrezygnować. Po podpisaniu nowej umowy Kennedy został więc odesłany na listę "waivers". Gdy ją opuścił klub rozwiązał z nim kontrakt.
Kennedy otrzyma w najbliższym czasie w sumie 883 333 dolary, bowiem do wynagrodzenia od Rangers dojdzie kwota za wykup kontraktu przez Sabres. - To co się stało w Buffalo trochę mnie bolało, bo jestem z tego miasta, ale takie rzeczy się obecnie w lidze zdarzają - mówi zawodnik. - Żałuję, bo zawsze chciałem grać w Sabres.
Tim Kennedy został wybrany do NHL z numerem 181 Draftu 2005 przez Washington Capitals, ale w stołecznym zespole nigdy nie zagrał. Ostatni sezon, w którym w 78 meczach strzelił 10 goli i zaliczył 16 asyst dla Buffalo Sabres był jego pierwszym w najlepszej lidze świata, jeśli nie liczyć jednego spotkania z rozgrywek 2008-09.
W ostatnich play-offach amerykański skrzydłowy zagrał w 5 meczach i zdobył 2 punkty. Z reprezentacją USA wystąpił na Mistrzostwach Świata w Niemczech, gdzie strzelił jednego gola w 6 meczach. W 2007 roku jako gracz Uniwersytetu Stanowego Michigan wygrał rozgrywki NCAA.
Komentarze