Cudowne zmartwychwstanie Lightning
Po 20 minutach meczu numer 4 finału Konferencji Wschodniej NHL wyglądało na to, że przygoda Tampa Bay Lightning z Pucharem Stanleya 2011 powoli dobiega końca. Fantastyczny pościg "Błyskawicy" przygotował jednak ciekawą rywalizację o finał NHL w formacie "best-of-three".
Jeszcze zanim na Florydzie nadeszła godzina 18, o której miał nastąpić koniec świata wyglądało na to, że 21 maja naprawdę jest dla Lightning sądnym dniem. Podopieczni Guy Bouchera przegrywali z Boston Bruins w serii 1-2, a w meczu numer 4 rozgrywanym u siebie po katastrofalnej pierwszej tercji 0:3. Kiedy w 18. minucie Patrice Bergeron przejął fatalne podanie Stevena Stamkosa i w osłabieniu podwyższył na 3:0 dla Bruins Dwayne Roloson zjechał z bramki Lightning, a zastąpił go Mike Smith. Nikt nie mógł wówczas spodziewać się tego, co zdarzyło się w drugiej tercji.
Zupełnie odmieniony zespół z Florydy nie mając nic do stracenia zaatakował śmielej i w odstępie niecałych 4 minut doprowadził do remisu. Swoich kolegów ciągnął do przodu Teddy Purcell, który w 63 sekundy dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. W tak krótkim odstępie czasu zdobył dokładnie tyle bramek, ile w 14 poprzednich spotkaniach tegorocznych play-offów. W 31. minucie najsprytniejszy pod bramką Tima Thomasa okazał się z kolei Sean Bergenheim, który trafił w tych rozgrywkach posezonowych po raz dziewiąty i znów jest niespodziewanie samodzielnym liderem klasyfikacji snajperów. Co najważniejsze Fin w ten sposób doprowadził do remisu. Przy wyniku 3:3 na rozstrzygnięcie trzeba było poczekać do trzeciej tercji.
To rozstrzygnięcie nadeszło, a ponad 21 tysięcy widzów w St. Pete Times Forum przywitało je owacyjnie. W 47. minucie po nieporozumieniu Bruins w ich tercji obronnej Ryan Malone przejął krążek i świetnie podał do Simona Gagné, który pokonał Thomasa dając gospodarzom pierwsze w meczu prowadzenie. Wynik spotkania na 5:3 ustalił w końcówce strzałem do pustej już bramki rywali Martin St. Louis. - Cały czas wierzyliśmy, że możemy to zrobić. W szatni po pierwszej tercji mówiliśmy, że musimy zdobyć tego pierwszego gola, bo do końca meczu jest jeszcze 40 minut - mówił po spotkaniu Simon Gagné.
Trener Boucher przed czwartym meczem powiedział, że jeśli jego zespół nie dostosuje się do wymagań walki o finał NHL, to "zginie jak dinozaury". Dziś sam Boucher musiał podjąć odważną decyzję, by dostosować się do sytuacji na tafli. Po 4 spotkaniach serii mało kto pamięta już, że Dwayne Roloson zaczynał ją jako lider najważniejszych bramkarskich klasyfikacji w tych play-offach. W trzech ostatnich spotkaniach 41-letni bramkarz bronił ze skutecznością zaledwie 82 %. W meczu numer 4, gdy wpuścił między nogami słaby strzał Bergerona miał na koncie zaledwie 6 skutecznych interwencji na 9 strzałów. Boucher wysłał więc do bramki Mike'a Smitha, który w play-offach NHL debiutował 4 dni wcześniej, a ten nie zawiódł i obronił wszystkie 21 strzałów.
Dla jego kolegów z pola zdobycie 5 kolejnych goli, które dały zwycięstwo to duży wyczyn, ale warto pamiętać, że mowa o zespole, który w pierwszej rundzie play-off uciekł spod topora przegrywając z Pittsburgh Penguins już 1-3 w serii. Zwycięstwo nie przyszło jednak gospodarzom za darmo. W końcówce drugiej tercji do szatni po brutalnym ataku Nathana Hortona przy bandzie udał się Steve Downie. Przy okazji kibice w Tampie obejrzeli bodaj najbardziej kuriozalną sędziowską decyzję tegorocznych play-offów. Downie, który do szatni schodził przy pomocy kolegów i na lód do końca meczu nie wrócił został bowiem ukarany za symulowanie. Horton otrzymał karę za nadmierną ostrość w grze.
Zespół z Tampy uniknął trzeciej z rzędu porażki po 8 kolejnych zwycięstwach i wciąż walczy o awans do finału NHL. Przy stanie 2-2 seria zmienia się teraz w rywalizację do dwóch zwycięstw. Lightning muszą wygrać przynajmniej jeden mecz na wyjeździe, ale to dla nich dobra wiadomość, bo w tegorocznych play-offach sześciokrotnie wygrywali w obcych halach, podczas gdy u siebie udało im się to tylko 4 razy. Piąty mecz odbędzie się w poniedziałek w Bostonie. Bruins po 20 minutach dzisiejszego spotkania mogli liczyć, że będą wówczas w stanie zakończyć całą rywalizację, ale teraz muszą się podnieść po porażce w bardzo nieprzyjemnych okolicznościach. - Straciliśmy skupienie. Oni zaczęli strzelać gole, a my wyglądaliśmy jak sparaliżowani i tak to się dalej potoczyło - podsumował dzisiejszy mecz trener Boston Bruins, Claude Julien.
Tampa Bay Lightning - Boston Bruins 5:3 (0:3, 3:0, 2:0)
0:1 Bergeron 11:47
0:2 Ryder - Kelly - Kaberle 16:34
0:3 Bergeron 17:58 SH
1:3 Purcell - Gagné 26:55
2:3 Purcell - Öhlund - Lecavalier 27:58
3:3 Bergenheim - Moore 30:53
4:3 Gagné - Malone 46:54
5:3 St. Louis - Gagné - Hedman 59:23 EN
Strzały: 37-30.
Minuty kar: 21-11.
Widzów: 21 216.
Stan rywalizacji: 2-2. Piąty mecz w poniedziałek w Bostonie.
Komentarze