Blackhawks znów na szczycie
Tylko przez jeden dzień nie było drużyny Chicago Blackhawks na czele najsilniejszej w NHL Dywizji Centralnej. Wczoraj prowadzenie ekipa Joela Quenneville'a odzyskała, przy okazji zostając liderem całej Konferencji Zachodniej.
Blackhawks mają za sobą bardzo trudny weekend. Zaczęli go w sobotę w Detroit meczem z Red Wings, który przegrali po dogrywce 2:3, co kosztowało ich utratę na rzecz St. Louis Blues prowadzenia w swojej grupie. Wczoraj przed własną publicznością "Jastrzębie" zmierzyły się z liderem Dywizji Pacyfiku, San Jose Sharks i poszło im już lepiej. Gospodarze wygrali 4:3 i z 60 punktami wrócili na pierwsze miejsce nie tylko w Dywizji Centralnej, ale także w całej Konferencji Zachodniej. Jak można się było spodziewać, duży udział w zwycięstwie gospodarzy miała ich najlepsza formacja ataku, złożona z Jonathana Toewsa, Patricka Kane'a i Viktora Stålberga. Toews i Stålberg strzelili po golu i zaliczyli po asyście, Kane miał jedną asystę.
- To był prawdopodobnie najlepszy mecz, jaki rozegraliśmy w trójkę - powiedział po spotkaniu Stålberg, który w ostatnich czterech grach strzelił 5 goli. - Wygląda na to, że czujemy się w tym ustawieniu coraz lepiej, a im lepiej gramy, tym więcej zyskujemy pewności siebie. Najsłabiej w pierwszej formacji Blackhawks spisuje się ostatnio Kane, który nie strzelił gola od sześciu meczów, a w tym czasie zaliczył tylko dwie asysty, ale tak długo, jak drużyna będzie wygrywała, nie musi to mieć wielkiego znaczenia. Zwłaszcza, że zaskakująco dobrze atak Blackhawks uzupełnia 20-letni debiutant Andrew Shaw.
Gracz pominięty w dwóch pierwszych draftach, w których mógł zostać wybrany, trafił do Blackhawks dopiero ze 139. numerem ubiegłorocznego naboru. Shaw został wezwany z Rockford IceHogs w AHL, by zapełnić lukę po znanym głównie z bójek Danielu Carcillo, który nie zagra do końca sezonu z powodu zerwania więzadła. Młody gracz już w 4. minucie swojego pierwszego meczu w NHL pokazał, że się nie boi i stoczył bójkę, ale dziś wiadomo, że ma do zaoferowania znacznie więcej niż Carcillo. Shaw dał wczoraj "Hawks" zwycięskiego gola, dobijając w 43. minucie własny strzał i nie dając szans Anttiemu Niemiemu, który w barwach drużyny z Chicago zdobywał w 2010 roku Puchar Stanleya. Młody napastnik trafiał w każdym z trzech ostatnich meczów, a po 7 spotkaniach w NHL ma na koncie 4 gole - o dwa więcej niż Carcillo strzelił w 28 grach tego sezonu.
60 punktów jego drużyny daje jej pierwsze miejsce w Konferencji Zachodniej. Podopieczni Quenneville'a mają tyle samo "oczek", co najlepsi w całej lidze New York Rangers, ale rozegrali od nich o 3 mecze więcej. "Hawks" muszą jednak wciąż walczyć o każdy punkt w bardzo silnej Central Division. Dość wspomnieć, że zajmujący w niej przedostatnie miejsce Nashville Predators mają więcej punktów od wiceliderów obu pozostałych dywizji Konferencji Zachodniej.
Sharks mimo porażki utrzymali się na pierwszym miejscu w Dywizji Pacyfiku i trzecim na Zachodzie, ale mogli żałować przegranej, zwłaszcza, że w ciągu 26 sekund w drugiej tercji odrobili dwa gole straty. Trener Blackhawks zareagował jednak wówczas biorąc czas i odmienił losy meczu. - To im pomogło się uspokoić, bo inicjatywa była wtedy po naszej stronie - powiedział skrzydłowy Sharks, Jamie McGinn. - Gdybyśmy po tym czasie wyszli i strzelili trzeciego gola, myślę że mecz skończyłby się inaczej.
Chicago Blackhawks - San Jose Sharks 4:3 (2:0, 1:2, 1:1)
1:0 Bolland - Hayes - Brunette 18:01
2:0 Stålberg - Toews - Leddy 19:39
2:1 Pavelski - Vlasic - Thornton 21:42
2:2 McGinn - Mitchell 22:08
3:2 Toews - Kane - Stålberg 27:06
4:2 Shaw - Krüger - Hossa 42:37
4:3 Wingels - Mitchell - Boyle 55:03
Strzały: 40-24.
Minuty kar: 11-7.
Ataki ciałem: 19-32.
Widzów: 21 645.
Pittsburgh Penguins wygrali drugi mecz po serii sześciu porażek. "Pingwiny" pokonały 6:3 Tampa Bay Lightning, choć rywale w ciągu niespełna pięciu minut trzeciej tercji wyszli z wyniku 0:3 na 3:3. Wtedy zaczął się jednak pokaz Jewgienija Małkina, który zdobył trzy kolejne gole i zaliczył naturalny hat trick. Rosjanin miał ponadto dwie asysty. To już drugi w tym sezonie mecz, który Małkin skończył z takim dorobkiem. 51 "oczek" w 37 spotkaniach daje mu drugie miejsce w klasyfikacji punktowej ligi za Henrikiem Sedinem. Pod względem średniej punktów na mecz (1,38) wyprzedza go jedynie... Sidney Crosby, który wystąpił w tym sezonie tylko w 8 spotkaniach. Dwa gole dla Penguins strzelił wczoraj ich najlepszy snajper, James Neal. Lightning przegrali siódmy mecz z rzędu i zajmują ostatnie miejsce w Konferencji Wschodniej.
Washington Capitals zostali liderami Dywizji Południowo-wschodniej po zwycięstwie 2:1 nad Carolina Hurricanes. Bramki dla "Stołecznych" strzelali Rosjanie - Aleksandr Siomin oraz Dmitrij Orłow, dla którego było to pierwsze trafienie w NHL. Najlepszy na tafli był jednak czeski bramkarz Capitals, Tomáš Vokoun, który obronił aż 43 strzały. Pokonął go jedynie Jussi Jokinen, który w ten sposób przerwał passę 25 meczów bez gola. Washington Capitals mają 50 punktów, tak jak Florida Panthers, ale wyprzedzają ich w tabeli dzięki większej liczbie zwycięstw. Podopieczni Dale'a Huntera awansowali od razu z 8. na 3. miejsce w Konferencji Wschodniej.
Najlepszy jak dotąd zespół sezonu, New York Rangers niespodziewanie uległ 1:4 ostatnim w Dywizji Północno-wschodniej Montréal Canadiens. Dwa gole dla "Habs" strzelił Max Pacioretty, bramkę i dwie asysty uzyskał jego partner z ataku, David Desharnais, a na listę strzelców wpisał się też Mike Blunden. Dla Rangers trafił tylko John Mitchell, przy którego golu swoją trzysetną asystę w NHL uzyskał Marián Gáborík. W barwach Canadiens zadebiutował pozyskany z Calgary Flames Rene Bourque, który zakończył pięciomeczowy okres zawieszenia za faul na Nicklasie Bäckströmie z Washington Capitals.
Serię pięciu porażek przerwała ekipa Edmonton Oilers, która pokonała po dogrywce 2:1 Los Angeles Kings. Gola na wagę dwóch punktów zdobył w dodatkowym czasie gry numer 1 Draftu 2010, Taylor Hall, a wcześniej dla Oilers swojego pierwszego od pięciu lat bez jednego dnia gola w NHL strzelił Josh Green, wybrany do NHL w Drafcie 1996 przez Kings. Dla "Królów" trafił jedynie Justin Williams, który jednak później miał udział w przegraniu spotkania, bo to on siedział na ławce kar, gdy Hall rozstrzygał mecz. Asystując przy bramce Williamsa, Anže Kopitar zdobył punkt numer 400 w NHL.
Vancouver Canucks stracili prowadzenie w Konferencji Zachodniej, bo przegrali 2:4 z Anaheim Ducks. Dwa gole i asystę zaliczył Jason Blake, strzelający w całym meczu aż 10 razy, bramkę i asystę miał Bobby Ryan, a swojego gola dla Ducks zdobył również Nick Bonino. Blake dopiero niespełna dwa tygodnie temu wrócił do gry po tym, jak w październiku łyżwa przecięła mu ścięgna i nerwy w lewym nadgarstku. Po wczorajszym meczu powiedział dziennikarzom, że wciąż nie ma czucia w jego części. Drużyna Amerykanina wygrała 5 z ostatnich 6 spotkań, ale mimo tego wciąż jest przedostatnia w Konferencji Zachodniej.
WYNIKI
TABELE
Komentarze