Seria "Diabłów" przerwana w karnych
Gdy wczorajszy mecz między New Jersey Devils a St. Louis Blues przedłużył się do rzutów karnych, gracze z Newark mieli pełne prawo wierzyć, że wygrają po raz szósty z rzędu. Drugiego punktu nie udało im się jednak zdobyć.
Devils wygrali w tym sezonie najwięcej w NHL, 9 serii rzutów karnych, strzelili w nich najwięcej, bo 20 goli, a w indywidualnej klasyfikacji z ośmioma wykorzystanymi karnymi przewodzi Ilja Kowalczuk. Rosjanin jednak zaczął karne od pudła, a chwilę później prowadzenie dał Blues T. J. Oshie. Jako że po dwóch rundach goście z St. Louis nadal prowadzili, ostatnią nadzieją Devils był trzeci w klasyfikacji strzeleckiej w karnych w tym sezonie Zach Parise. Amerykanin jednak zgubił krążek i nie oddał nawet strzału, co dało rywalom zwycięstwo 4:3. Zwycięstwo nietypowe, bo w tym sezonie podopieczni Kena Hitchcocka wygrali dopiero drugą z ośmiu serii karnych. Devils swoją zwycięską passę zakończyli na pięciu wygranych.
Cały mecz nie był w wykonaniu Blues zbyt dobry. Gole z gry strzelali Chris Stewart, David Perron i Patrik Berglund, ale na początku trzeciej tercji gościom przy stanie 2:3 nie udało się wykorzystać aż pięciominutowej przewagi po faulu Kurtisa Fostera na Chrisie Porterze. Bilans 13 % skuteczności w przewagach daje Blues trzecie od końca miejsce w ligowej klasyfikacji. Foster, który wrzucił Portera na bandę będzie musiał się teraz obawiać o zawieszenie ze strony wiceprezydenta NHL, Brendana Shanahana. Gracze Devils mieli jednak wczoraj swoje pretensje do sędziów. Ich zdaniem Berglund przy golu na 3:3 zmienił tor lotu krążka kijem uniesionym zbyt wysoko. W siedzibie NHL w Toronto po analizie wideo stwierdzono, że żadna powtórka nie przesądza o tym jednoznacznie, więc gol został zaliczony.
- Nasz obrońca, Mark Fayne ma prawie 190 centymetrów, a musiał się uchylić. Jeśli w takiej sytuacji krążek wpada do bramki, to moim zdaniem nie jest to prawidłowy gol, ale widocznie oni widzieli inaczej - mówił po meczu trener "Diabłów", Peter DeBoer. Zespół z St. Louis, który ma już 71 punktów i traci tylko 3 do prowadzących w Dywizji Centralnej i całej lidze Detroit Red Wings, wczoraj skorzystał ze zmiany bramkarza po trzecim golu Devils. Brian Elliott zmienił w drugiej tercji Jaroslava Haláka i był to strzał w "dziesiątkę". Elliott, który prowadzi w ligowej klasyfikacji goli wpuszczonych na mecz (1,60) oraz skuteczności obron (94 %) nie dał się pokonać ani z gry, ani z rzutów karnych.
Trener Hitchcock po meczu mówił jednak, że zmiana nie wynikała z błędów Haláka. - To był jeden z tych momentów, kiedy na ławce czuje się, że trzeba dać drużynie nowy impuls. Nie chodzi konkretnie o bramkarza - mówił Hitchcock po meczu. - To nie zawsze działa, ale tym razem się udało. Brian wszedł do bramki i "stanął na głowie", żebyśmy wygrali. Szkoleniowiec drużyny ze stanu Missouri świetnie zdawał sobie jednak sprawę, że jego zespół w Newark nie zachwycił. - Nie graliśmy tak dobrze, jak potrafimy, ale najważniejsze, że chłopcy trzymali się założeń taktycznych - ocenił. - Zdarzały nam się już na wyjazdach świetne mecze ze złym wynikiem. Tym razem to był przeciętny mecz, który się dobrze skończył.
New Jersey Devils - St. Louis Blues 3:4 (1:1, 2:1, 0:1, 0:0, 0:1)
1:0 Parise - Kowalczuk - Foster 16:46 PP
1:1 Stewart - Sobotka - Porter 18:43
1:2 Perron - Backes - Jackman 24:50
2:2 Henrique - Greene - Ponikarowsky 25:35
3:2 Eliáš - Kowalczuk - Sýkora 29:12
3:3 Berglund - Polák - Stewart 54:10
3:4 Oshie SO
Strzały: 27-26.
Minuty kar: 15-6.
Wznowienia: 21-30.
Ataki ciałem: 19-18.
Widzów: 15 021.
Max Pacioretty poprowadził Montréal Canadiens do zwycięstwa 4:2 nad New York Islanders. Najpierw dwa razy pokonał Jewgienija Nabokowa, a swój pierwszy hat trick w NHL skompletował równo z końcową syreną trafiając do pustej już bramki rywali. Pierwszego gola od ponad roku zdobył dla "Habs" Scott Gomez, uznany w styczniu w sondzie przeprowadzonej wśród hokeistów NHL przez magazyn "Sports Illustrated" za trzeciego najbardziej przecenianego gracza ligi za Dionem Phaneufem i Aleksandrem Owieczkinem. Carey Price stojący w bramce Canadiens obronił 31 strzałów. Jego zespół awansował na 11. miejsce w Konferencji Wschodniej. Islanders zajmują 14. pozycję.
New York Rangers umocnili się na prowadzeniu w Konferencji Wschodniej pokonując po dogrywce 4:3 Tampa Bay Lightning. Zwycięstwo dał im w dodatkowym czasie gry były zawodnik Lightning, Brad Richards, który zdobył bramkę w dogrywce meczu NHL po raz pierwszy od 11 lat. Derek Stepan uzyskał gola i asystę, a trafili również Ryan Callahan i Brian Boyle. Dla "Błyskawicy" swojego 36. gola w sezonie strzelił najlepszy snajper NHL, Steven Stamkos. Meczu w drużynie Rangers nie dokończył Rusłan Fedotenko. Ukrainiec udał się do szatni w 44. minucie po ostrym ataku Dominica Moore'a. Rangers mają obecnie na koncie 73 punkty - o jeden mniej od prowadzących w całej lidze Detroit Red Wings.
Philadelphia Flyers starający się gonić Rangers pokonali wczoraj 4:3 Toronto Maple Leafs. Brayden Schenn zdobył zwycięskiego gola w pojedynku z drużyną swojego brata, Luke'a, Scott Hartnell strzelił bramkę, miał asystę i pobił się z Dionem Phaneufem, a na listę strzelców w zwycięskim zespole wpisali się też Maxime Talbot i drugi w klasyfikacji punktowej ligi Claude Giroux. Zarówno Hartnell, jak i Phaneuf grali w tegorocznym Meczu Gwiazd NHL. Co ciekawe, ostatni pięściarski pojedynek dwóch uczestników Meczu Gwiazd odbył się równo rok wcześniej - 9 lutego 2011, gdy walczyli ze sobą bramkarze, Carey Price i Tim Thomas.
Winnipeg Jets wygrali po rzutach karnych z Washington Capitals 3:2. Zwycięstwo dał im Bryan Little. Do 50. minuty wczorajszego spotkania było 0:0, ale Capitls wyszli na prowadzenie 2:0, by stracić je w odstępie 12 sekund w 58. minucie. Dustin Byfuglien najpierw asystował wówczas przy golu Evandera Kane'a, a później sam trafił do bramki. Wszystkie gole z gry obie drużyny strzeliły w przewagach. Był to pierwszy mecz w historii NHL, w którym przy remisie 0:0 po dwóch tercjach, w trzeciej padły 4 gole w przewadze. Dla Capitals gola i asystę zaliczył Aleksandr Owieczkin, który także wykorzystał rzut karny. Porażka kosztowała jego drużynę prowadzenie w Dywizji Południowo-wschodniej i miejsce dające awans do play-offów. Capitals są obecnie na Wschodzie na 9. pozycji.
Dallas Stars pokonali najsłabszych w lidze Columbus Blue Jackets 4:2. Jamie Benn strzelił dwa gole, a Alex Goligoski i Stephane Robidas zaliczyli po bramce i asyście. Wygrana pozwoliła "Gwiazdom" awansować na 9. miejsce w Konferencji Zachodniej NHL ze stratą dwóch punktów do dającej awans do play-offów ósmej pozycji. Blue Jackets są najgorsi w całej lidze m.in. dzięki temu, że nikt nie gra gorzej od nich u siebie. Podopieczni Todda Richardsa wygrali w Nationwide Arena tylko 9 z 26 rozegranych meczów. Jakby tych kłopotów było mało, Marc Methot trafiony krążkiem złamał wczoraj szczękę, a Jared Boll doznał pęknięcia kości stopy.
Ottawa Senators przerwali serię siedmiu porażek i awansowali na 7. miejsce w Konferencji Wschodniej pokonując 4:3 Nashville Predators. Bohaterem wieczoru był od początku do końca rozgrywający swój tysięczny mecz w NHL Chris Phillips. 33-letni obrońca uczcił jubileusz strzelając swoje dwa pierwsze gole w tym sezonie, w tym bramkę na wagę dwóch punktów. Także dwa gole, a dodatkowo jeszcze asystę uzyskał Jason Spezza. Uważany za specjalistę tylko od obrony Phillips jest pierwszym graczem, który zdobył dwa gole w swoim tysięcznym meczu w NHL od 31 grudnia 2006 roku, kiedy to samo uczynił Teemu Selänne. W całej karierze numer 1 Draftu 1996 zdobył tylko 62 bramki.
Florida Panthers awansowali na pierwsze miejsce w Dywizji Południowo-wschodniej dzięki zwycięstwu 3:1 nad Los Angeles Kings. Gole strzelali Sean Bergenheim, Mike Santorelli i Matt Bradley. "Pantery" mają teraz 61 punktów - tyle samo, co drudzy w ich dywizji Washington Capitals, ale wyprzedzają stołeczny zespół mniejszą liczbą rozegranych spotkań. Walka o zwycięstwo w dywizji będzie bardzo ważna, bo istnieje spore niebezpieczeństwo, że zespół, który zajmie w niej drugie miejsce nie awansuje do play-offów. Panthers pokonali wczoraj Kings po raz pierwszy od ponad 9 lat. Drużyna z Los Angeles strzeliła w tym sezonie 119 goli - najmniej w NHL.
Vancouver Canucks tracą już tylko punkt do liderujących w Konferencji Zachodniej i całej lidze Detroit Red Wings. Wczoraj podopieczni Alaina Vigneault pokonali 5:2 Minnesota Wild. Daniel Sedin strzelił gola i asystował, a trafili również - jego brat, Henrik, Maxim Lapierre, Manny Malhotra i Ryan Kesler. Najbardziej zapracowany był Lapierre, który do gola dołożył bójkę z Calem Clutterbuckiem oraz karę meczu za kłucie kijem Brada Staubitza w ostatniej minucie, gdy wynik był dawno rozstrzygnięty. Wild, którzy w początkowej fazie sezonu byli nawet liderami ligi, wypadli poza pierwszą ósemkę Zachodu, która awansuje do play-offów. Strzelając gola już w 13. sekundzie wczorajszego meczu ich klubowy rekord ustanowił Dany Heatley.
Drużynę z St. Paul na Zachodzie wyprzedzili Phoenix Coyotes, którzy po dogrywce pokonali 2:1 Calgary Flames. Zwycięstwo dał im kapitan, Shane Doan, dla którego był to już 10. gol w dogrywce w NHL. Rekord wszech czasów pod tym względem wynosi 15. Wcześniej dla "Kojotów" trafił także Taylor Pyatt. Zespół z Glendale, który tydzień temu był w Konferencji Zachodniej dwunasty, wygrał 4 mecze w ciągu 6 dni i zajmuje obecnie ósmą pozycję. Flames w tej samej konferencji spadli na miejsce 11.
WYNIKI
TABELE
Komentarze