NHL: Znamy wszystkich półfinalistów obu konferencji (WIDEO)
Nawet zakochani w football'u amerykańskim, przyznają, że najtrudniejszym do zdobycia sportowym mistrzostwem na kontynencie północnoamerykańskim, jest Puchar Stanley'a. Jeśli chodzi o oglądalność hokeja, ustępuje on innym dyscyplinom sportu, ale gdy dochodzi do play-off, wszyscy wiedza, że warto włączyć odbiorniki telewizyjne na rywalizacje w NHL.
Tempo, agresywność, wyrównany poziom i niespodzianki za niespodziankami, oto obraz meczów zawodowego hokeja.
Nie inaczej było i tym razem. W pierwszej rundzie play-off żadna seria do 4 zwycięstw zakończyła się do zera, a aż 3 z nich trwały 7 meczów.
Na Wschodzie:
- New York Rangers potwornie męczyło się z Ottawa Senators, ale namiastka tychże problemów był już sezon regularny, w którym teoretycznie słabsi Kanadyjczycy wygrali większość spotkań. Na szczęście wygrana seria 4:3 przynajmniej na dzień dzisiejszy usprawiedliwiła ogromny kontrakt z Bradem Richards (12 milionów za rok), który zdobył 5 punktów przeciwko Ottawie.
- Obrońcy mistrzowskiego tytułu - Boston Bruins ulegli 3:4 Washington Capitals, drużyna, która przed sezonem typowana była na jednego z faworytów do głównej wygranej, ale w trakcie rozgrywek grała bardzo nierówno i musiała zmienić trenera. Nowy szkoleniowiec Dale Hunter pozbierał zespół i co prawda dywizji nie wygrał, ale wywalczył miejsce w play-off i sprawił sporą sensacje eliminując faworyzowanych lecz również bardzo zmęczonych Bruins.
- Na wschodzie Florida Panthers składanka weteranów zawodowych lodowisk, których zebrał nowy główny menadżer - Dale Tallon to jedna z niespodzianek tego sezonu. Dale Tallon to jeden ze współtwórców mistrzostwa Chicago Blackhawks w 2010 roku, ale także osoba, przez którą Hawks także się personalnie rozsypali. Niesamowite kontrakty bez zwracania uwagi na maksymalny pułap zarobków, zmusiły zastępców Tallon'a do oddania kluczowych graczy do innych zespołów. Tallon po przyjściu do Florida Panthers sprowadził ze sobą paru swoich pupili: Versteeg'a, Kopeckiego, Skille i Campbell'a. Do tego dołożył starych wyjadaczy: Jovanovskiego, Theodore'a, Upshall'a, Samuelssona, Sturm'a i Madden'a i zaczął się marsz Panthers w górę tabeli. W pierwszej rundzie Florida trafiła na bardzo doświadczona drużynę New Jersey Devils, która być może lata świetności ma już za sobą, lecz twardy, konsekwentny i mądry hokej nie jest dla niej tajemnica. Po siedmiu dramatycznych spotkaniach lepsi okazali się zawodnicy New Jersey, pokonując Panthers 3:2 w decydującym meczu po dwóch dogrywkach.
- Para Pittsburgh Penguins i Philadelphia Flyers to rywalizacja, która porównać można do pojedynków Realu Madryt i FC Barcelony. Dwa bardzo nie lubiące się miasta w Pensylwanii, przekładają swoją rywalizacje na areny sportowe. Penguins i Flyers w hokeju oraz Steelers i Eagles w football'u amerykańskim. Całe szczęście, że Pittsburgh nie ma zespołu w NBA. Na lodowisku, naszpikowani gwiazdami Penguins, zamiast grać w hokeja dali się sprowokować do bójek, co "zaowocowało" zawieszeniami ważnych graczy, a przede wszystkim utrata swojej hokejowej "tożsamości".
Na Zachodzie:
- Numer jeden na zachodzie Vancouver Canucks zespól wybrany przez samych zawodników NHL, za najbardziej przeceniana drużynę w lidze, potwierdził te opinie. Porażka 1:4 z L.A. Kings była absolutnie zasłużona i gdyby nie jeden słabszy mecz Kings, porażka ta byłaby jeszcze bardziej dotkliwa.
- Rywalizacja St. Louis Blues z San Jose Sharks to także małe rozczarowanie. Doświadczeni Sharks zawiedli zupełnie i to dwukrotnie. Pierwszy raz w sezonie regularnym, gdy nie potrafili wygrać swojej dywizji i drugi raz w play-off, gdy gładko ulegli młodej, niedocenianej, ekipie z St. Louis. Blues cały sezon grali swój skuteczny, bardzo siłowy i dokładny w obronie hokej i nie zmienili go w play-off. Rezultat to awans do drugiej rundy.
- Trzeci zespół wschodu Phoenix Coyotes rywalizował z numerem sześć Chicago Blackhawks co przyniosło pięć meczów kończących się dogrywkami i tylko jeden, ostatni, który zakończył się w regulaminowym czasie. Hawks ostrzeliwali bramkę Coyotes niemiłosiernie, ale równie niemiłosiernie byli nieskuteczni. Na domiar złego dla kibiców chicagowskiego zespołu, Raffi Torres w trzecim meczu chamskim zagraniem "wyeliminował" z gry najskuteczniejszego z Hawks- Mariana Hossę. Za to zagranie Torres został zawieszony przez ligę NHL na 25 meczów, ale "wymiana" przeciętnego czwartoligowca na supergwiazdę, wyszła Phoenix na dobre.
- Numer 4 Nashville Predators i numer 5 Detroit Red Wings nie rywalizowały ze sobą zbyt długo w play-off. Wygrana Nashville w serii 4:1 była szybka i bezdyskusyjna i nie przejdzie do historii NHL jako najbardziej interesująca. W starzejącym się zespole z Detroit zawiedli prawie wszyscy. Wyjątki to Daciuk i Zetterberg.
Podsumowując, można śmiało powiedzieć, nie siląc się na super ekspertyzie, że wspólnym mianownikiem łączącym wszystkie zespoły, które awansowały do drugiej rundy play-off, jest pozycja bramkarza.
Henrik Lundqvist, Martin Brodeur, Branden Holtby, Ilja Bryzgalow, Brian Elliot, Mike Smith, Jonathan Quick i Pekka Rinne, to gwiazdy w swoim zawodzie, które same, jak trzeba, potrafią wygrać mecz. Którzy z nich dominować będą dalej i do których dopasują się koledzy z drużyny... oglądajmy i podziwiajmy.
Leszek Zuwalski
Statystyki NHL po 1 rundzie play-off: (stan na 26. kwietnia 2012):
1. Claude Giroux (Philadelphia) 6 6 8 14
2. Jordan Staal (Pittsburgh) 6 6 3 9
3. Daniel Briere (Philadelphia) 6 5 3 8
4. Andy McDonald (St. Louis) 5 4 4 8
5. Sidney Crosby (Pittsburgh) 5 3 5 8
6. Jevgenij Malkin (Pittsburgh) 6 3 5 8
7. Patrick Berglund (St. Louis) 5 3 4 7
8. Jakub Voráček (Philadelphia) 6 2 5 7
9. Jaromír Jágr (Philadelphia) 6 1 6 7
10. Travis Zajac (New Jersey) 7 3 3 6
Komentarze