Crosby stracił zęby, ale Penguins wygrywają (VIDEO)
Sidney Crosby stracił we wczorajszym meczu z New York Islanders kilka zębów i spotkania nie dokończył, ale nawet to nie było w stanie powstrzymać Pittsburgh Penguins przed odniesieniem kolejnego zwycięstwa. Już ostatniego w miesiącu, którego "Pingwiny" nie chciałyby kończyć.
W barwach Penguins debiutował wczoraj Jarome Iginla, ale jego występ przyćmiła kontuzja Crosby'ego. Kapitan gospodarzy już w 2. minucie został trafiony w twarz krążkiem po strzale kolegi z drużyny, Brooksa Orpika i do gry nie wrócił. Crosby stracił kilka zębów i udał się do szpitala, gdzie przeszedł zabieg stomatologiczny. Co ciekawe, w lutym także najskuteczniejszy gracz NHL w meczu z Islanders dostał krążkiem w twarz, ale wówczas był w stanie kontynuować grę. Wczoraj nieobecność największej gwiazdy "Pens" nie przeszkodziła, choć na gole, które pozwoliły pokonać Islanders fani w Consol Energy Center musieli czekać długo. W 49. minucie wreszcie na listę strzelców wpisał się otwierając wynik Matt Cooke, a w 54. James Neal precyzyjnym uderzeniem ustalił wynik na 2:0.
Duży udział w zwycięstwie miał znakomicie dysponowany bramkarz "Pingwinów", Tomáš Vokoun, który obronił wszystkie 35 strzałów rywali. Jego zespół pokazał wczoraj charakter, bowiem o zwycięstwo musiał walczyć nie tylko bez najlepiej punktującego gracza ligi, ale także bez jej najlepszego snajpera, Chrisa Kunitza. W 37. minucie Kunitz otrzymał kontrowersyjną karę meczu po ataku na Josha Baileya. Penguins obronili jednak aż pięciominutowe osłabienie, w trakcie którego po karze dla Brooksa Orpika przez niemal dwie minuty musieli się bronić w 3 przeciwko 5. - Jestem naprawdę dumny z tego, jak drużyna grała w kilku elementach i w jaki sposób wywalczyła zwycięstwo - cieszył się po spotkaniu trener Penguins, Dan Bylsma.
A jest się z czego cieszyć, bo prowadzący w klasyfikacji całej NHL zespół z Pensylwanii bije kolejne rekordy. "Pens" nie stracili gola od 208 minut i 24 sekund, co jest najlepszym wynikiem w dziejach klubu i odnieśli wczoraj 15. zwycięstwo z rzędu. Do rekordu wszech czasów NHL, ustanowionego w sezonie 1992-93 również przez Penguins brakuje już tylko dwóch zwycięstw. Co więcej, wczorajsza wygrana oznacza, że podopieczni Bylsmy zwyciężyli we wszystkich meczach, które rozegrali w marcu. Żaden zespół w dziejach NHL nie miał dotąd perfekcyjnego bilansu w miesiącu, w którym zagrał więcej niż 10 razy.
Penguins, w barwach których debiutujący Jarome Iginla spędził na lodzie 17 i pół minuty, mają na koncie już 56 punktów, a przedłużenia swojej zwycięskiej serii będą szukać we wtorek przeciwko Buffalo Sabres. Na razie nie wiadomo, czy z Sidneyem Crosbym w składzie. W nieco gorszych nastrojach są Islanders, którzy zajmują w Konferencji Wschodniej 9. miejsce, przegrywając z New York Rangers większą liczbą rozegranych meczów. W walce o pierwsze od 6 lat play-offy liczy się więc każdy punkt, a szansę, by zdobyć choć jeden przeciwko osłabionym Penguins, "Wyspiarze" wczoraj zmarnowali. Gracze z Long Island nie mieli wątpliwości, który moment meczu był kluczowy. - Zazwyczaj, kiedy nie wykorzystujesz podwójnej przewagi, to przegrywasz mecz - powiedział Mark Streit. - Niestety tym razem nie było inaczej.
Pittsburgh Penguins - New York Islanders 2:0 (0:0, 0:0, 2:0)
1:0 Cooke - Engelland - Kennedy 48:10
2:0 Neal - Małkin - Murray 53:04
Strzały: 27-35.
Minuty kar: 21-4.
Widzów: 18 673.
Philadelphia Flyers przerwali serię 4 porażek, wygrywając 3:1 z Boston Bruins. Gole dla zwycięzców strzelali Mike Knuble, Matt Read i Rusłan Fedotenko, ale pierwszą gwiazdą spotkania wybrano rosyjskiego bramkarza "Lotników", Ilię Bryzgałowa, który obronił 33 strzały rywali. Boston Bruins wygrali tylko 2 z ostatnich 7 spotkań.
Gol Tysona Barrie'ego z 50. sekundy dogrywki przesądził o zwycięstwie najsłabszego zespołu Konferencji Zachodniej, Colorado Avalanche nad Nashville Predators. Wcześniej przez 60 minut żaden z zespołów nie potrafił zdobyć bramki. Broniąc 34 strzały bramkarz "Lawiny", Siemion Warłamow zanotował trzeci mecz bez straty gola w tym sezonie. Zespół z Denver, który przerwał serię czterech porażek, ma na swoim koncie 28 punktów i traci 8 do miejsca dającego prawo gry w play-offach.
Po siedmiu porażkach z rzędu przełamali się wreszcie Carolina Hurricanes, którzy pokonali na wyjeździe 3:1 Winnipeg Jets. Aleksandr Siomin i Eric Staal zaliczyli dla zwycięzców po golu i asyście, a na listę strzelców wpisał się także Jussi Jokinen. Tuomo Ruutu opuścił taflę z kontuzją już w 10. minucie po zaledwie 4 wyjazdach na lód, ale zdążył w tym czasie asystować przy dwóch golach. "Canes" mają obecnie 34 punkty i tracą 4 do Jets, od których jednak rozegrali o 3 mecze mniej.
Washington Capitals po rzutach karnych wygrali na wyjeździe z Buffalo Sabres 4:3. W serii karnych trafiali wyłącznie zawodnicy "Stołecznych" - Matt Hendricks i Aleksandr Owieczkin. Ten ostatni zdobył też gola z gry, a w trzeciej tercji trafili również Ville Leino i Mike Green, który doprowadził do dogrywki golem zdobytym na 40 sekund przed końcem trzeciej tercji. Owieczkin punktował w siedmiu ostatnich meczach, co jest jego najdłuższą serią od grudnia 2011 roku. Capitals mają 33 punkty i zajmują w Konferencji Wschodniej 11. miejsce. Sabres zdobyli dotąd o jeden punkt mniej i są na 12. pozycji.
Montréal Canadiens pokonali u siebie 3:0 New York Rangers. Carey Price obronił 34 strzały i zaliczył trzeci "shutout" w tym sezonie, a gole zdobywali Michael Ryder, Tomáš Plekanec i drugi najlepszy strzelec NHL wśród debiutantów, Brendan Gallagher. Przy wszystkich golach "Habs" asystował P.K. Subban. Rangers, którzy przegrali w Bell Centre po raz ósmy z rzędu, pozostają na dającym awans do play-offów 8. miejscu na Wschodznie. Canadiens z 49 punktami prowadzą w Dywizji Północno-wschodniej i są drudzy w całej Konferencji Wschodniej.
W derbach prowincji Ontario, Toronto Maple Leafs pokonali 4:0 Ottawa Senators. Bohaterem meczu był Nazem Kadri, który popisał się hat trickiem i raz asystował. Gola i 3 asysty zanotował Joffrey Lupul, a James Reimer obronił 31 strzałów i po raz drugi w tym sezonie nie dał się pokonać. Reimer wygrał w swojej karierze wszystkie 5 meczów w Ottawie. Jak przystało na derby mecz był bardzo twardy. Obie drużyny otrzymały łącznie 94 minuty kar, z czego 20 zapisał na swoje konto Matt Kassian z Senators, który bił się z Coltonem Orrem i Frazerem McLarenem oraz dostał 10 minut kary indywidualnej za udział w przepychance w ostatniej minucie. Oba zespoły z Ontario mają po 44 punkty, ale "Sens" zajmują 5. miejsce w Konferencji Wschodniej przed swoimi lokalnymi rywalami, od których rozegrali mniej meczów.
Florida Panthers po dogrywce wygrali 3:2 z New Jersey Devils. Shawn Matthias strzelając swojego drugiego gola w meczu doprowadził do remisu na 27 sekund przed końcem trzeciej tercji, a zwycięstwo dał "Panterom" pierwszy w sezonie gol Dmitrija Kulikowa. Przy dwóch bramkach ekipy z Sunrise asystował najskuteczniejszy debiutant NHL, Jonathan Huberdeau. Podopieczni Kevina Dineena po raz pierwszy w tym sezonie wygrali dogrywkę. Wcześniej nie udało im się to w żadnej z ośmiu prób. Mimo to, Panthers pozostają na ostatnim miejscu w Konferencji Wschodniej.
Perfekcyjnie wykonywane rzuty karne dały Minnesota Wild zwycięstwo 4:3 nad mistrzami NHL, Los Angeles Kings. Trener Mike Yeo do strzelania karnych wyznaczył Zacha Parise, Mikko Koivu i Matta Cullena i wszyscy oni pokonali Jonathana Quicka. Dla Kings gola z karnego zdobył jedynie Mike Richards. Wcześniej Wild, dla których Cullen i Parise trafili również z gry, musieli odrobić dwubramkową stratę, bowiem do 34. minuty przegrywali 1:3. Ekipa z St. Paul dzięki wczorajszemu zwycięstwu objęła prowadzenie w Dywizji Północno-zachodniej, co automatycznie wyniosło ją na trzecie miejsce w Konferencji Zachodniej. Kings są w niej na 5. pozycji.
Wild awansowali na pierwsze miejsce w dywizji kosztem Vancouver Canucks, którzy wczoraj ulegli Edmonton Oilers 0:4, tracąc wszystkie gole w pierwszej tercji. Bohaterem wieczoru był numer 1 Draftu 2010 Taylor Hall, który już w 8. minucie miał na koncie hat trick, czym wymazał z klubowych annałów rekord Wayne'a Gretzky'ego. "The Great One" na swój najszybszy od początku meczu hat trick musiał czekać nieco ponad 12 i pół minuty. Devan Dubnyk, którego drużyna odniosła trzecie zwycięstwo z rzędu, zaliczył drugi "shutout" w tym sezonie, ale znacznie gorszy wieczór miał rozpoczynający mecz w bramce Canucks Cory Schneider. 27-latek po wpuszczeniu obu pierwszych strzałów Oilers już w 3. minucie ustąpił między słupkami miejsca Roberto Luongo.
Celny strzał Logana Couture'a z rzutu karnego dał San Jose Sharks zwycięstwo 3:2 nad Phoenix Coyotes. Gola i asystę zaliczył wcześniej Joe Pavelski, który trafił w czwartym meczu z rzędu, a bramkę strzelił także obchodzący wczoraj 26. urodziny Marc-Édouard Vlašić. "Rekiny" awansowały na 6. miejsce w Konferencji Zachodniej. Coyotes są na pozycji trzynastej, ale obie drużyny dzieli zaledwie 6 punktów.
Komentarze