NHL: "Pingwiny" w drugiej rundzie (WIDEO)
Ani przez chwilę nie prowadzili w szóstym meczu pierwszej rundy play-offów NHL Pittsburgh Penguins z New York Islanders. To jednak "Pingwiny" wygrały i awansowały do półfinału konferencji wschodniej, a ich bohaterem został gracz, po którym trudno się było tego spodziewać.
Penguins przyjechali na Long Island na mecz numer 6 prowadząc w całej serii 3-2. To jednak zespół Islanders w meczu aż trzykrotnie obejmował prowadzenie, ale goście za każdym razem mieli odpowiedź. Gdy John Tavares otworzył wynik w 6. minucie, to bardzo szybko do wyrównania doprowadził Jarome Iginla. Tuż przed końcem pierwszej tercji na 2:1 dla Islanders trafił Colin McDonald, a "Pingwiny" odpowiedziały golem Pascala Dupuis. Wreszcie w 43. minucie Austriak Michael Grabner strzelił swojego pierwszego od trzech lat gola w play-offach, dając "Wyspiarzom" wynik 3:2, ale i to nie wystarczyło gospodarzom do zwycięstwa. W 55. minucie Paul Martin uderzył z dystansu, a krążek odbił się od kija Duńczyka Fransa Nielsena i wpadł do bramki Jewgienija Nabokowa.
O wyniku musiała decydować dogrywka. W NHL tradycją jest, że wielu kibiców przed dodatkowym czasem gry typuje strzelca zwycięskiego gola. Tym, którzy wczoraj trafili należą się słowa uznania. Potężnym strzałem z dystansu w 68. minucie awans do kolejnej rundy dał bowiem "Pingwinom" Brooks Orpik. Człowiek, który nie trafił do bramki w żadnym ze swoich 77 wcześniejszych meczów w play-offach i w ogóle nie wpisał się na listę strzelców w ostatnim sezonie zasadniczym. Na swojego gola Orpik czekał łącznie od 106 meczów. - Zdecydowanie nie jestem snajperem - mówił po meczu obrońca Penguins. - Nie tego się ode mnie oczekuje, choć to oczywiście wspaniałe uczucie strzelić zwycięskiego gola w play-offach. Chciałbym powiedzieć, że tak celowałem, ale chodziło mi po prostu o to, by wstrzelić krążek w stronę bramki.
Zanim stał się nieoczekiwanym bohaterem wieczoru, Orpik wykonywał swoją tradycyjną pracę. Na lód wyjeżdżał najczęściej ze wszystkich graczy obu drużyn, bo aż 36 razy i wykonał 5 ataków ciałem. Jego gol dał drużynie wygraną 4-2 w całej serii, ale o rywalizacji z Islanders gracze Penguins muszą powoli zapominać. W drugiej rundzie playoffs czeka ich walka z Ottawa Senators, z którymi do tej pory grali w rozgrywkach postsezonowych trzykrotnie, dwa razy wygrywając. "Pingwiny" pokonały ekipę ze stolicy Kanady także we wszystkich trzech bezpośrednich meczach sezonu zasadniczego 2012-13.
Tymczasem New York Islanders udają się na wakacje, ale w pierwszym od 6 lat występie w play-offach wstydu swoim kibicom nie przynieśli. Postawili trudne warunki najlepszej ekipie sezonu zasadniczego w konferencji wschodniej, a mowa przecież o drużynie, która jeszcze w ubiegłym roku zajęła na Wschodzie miejsce przedostatnie. - Gdy podawaliśmy sobie ręce po meczu słyszeliśmy od zawodników Penguins, że jesteśmy dobrą drużyną. Myślę, że wielu chłopaków u nas już dawno tego o sobie nie słyszało - mówi Colin McDonald. Islanders po przegranym meczu i tak dostali owację od swoich kibiców. W przyszłym roku będą jednak mieć nadzieję na kolejny krok. Na Long Island na wygranie choć jednej rundy w play-offach czekają bowiem od 1993 roku, gdy "Wyspiarze" wyeliminowali w finale dywizji... Pittsburgh Penguins.
New York Islanders - Pittsburgh Penguins 3:4 (2:1, 0:1, 1:1, 0:1)
1:0 Tavares - Bailey - Carkner 05:36
1:1 Iginla - Crosby - Martin 07:39
2:1 McDonald - Aucoin - Grabner 19:23
2:2 Dupuis - Vitale - Niskanen 30:59
3:2 Grabner - Aucoin 42:21
3:3 Martin - Małkin 54:44
3:4 Orpik - Kennedy - Małkin 67:49
Strzały: 38-21.
Minuty kar: 2-6.
Widzów: 16 170.
Stan rywalizacji: 2-4.
Komentarze