Kto będzie bramkarzem numer jeden Flyers?
Po sezonie, który można z ledwością uznać za średni, właściciele Philadelphi Flyers uznali, że nadszedł czas na solidne zmiany w składzie. Postanowili skorzystać z przysługującej im możliwości i wykupić kontrakt weterana Danny’ego Briere’a, a tym samym zwolnić go z gry dla zespołu. Ten sam manewr zastosowali w przypadku Ilji Bryzgałowa.
Drugie posunięcie było łatwiejsze, bo rosyjski golkiper miał za sobą nie najlepszy sezon, o czym mogą świadczyć statystyki. W 40 meczach zanotował 17 zwycięstw, 19 porażek, 1 shutout i puszczał średnio 2,79 bramki na mecz. Bryzgałow stracił angaż w ekipie „Lotników” i nie znalazł się też w szerokim składzie rosyjskiej reprezentacji na olimpiadę w Soczi.
Jednak oba ruchy da się uzasadnić w prosty sposób. Przede wszystkim zespół z Filadelfii pozbył się dwóch nie najmłodszych graczy (Briere 35 lat, Bryzgałow 33) i przy tym odciążył klubową kasę. Co prawda, zespół przez następne lata będzie musiał płacić obu zawodnikom odpowiednie sumy, jednak będą to tylko procenty od kwot, jakie ci otrzymywaliby za normalny kontrakt.
Stawia to „Lotników” w interesującej sytuacji. Otwarte pozostaje pytanie, kto w przyszłym sezonie będzie bramkarzem numer jeden. Możliwości są dwie.
Pierwszą z nich jest Steve Mason - były pierwszy golkiper Columbus Blue Jackets, który największe triumfy święcił w trakcie swojego pierwszego sezonu w NHL. Do drużyny przybył w wyniku transferu, gdy wymieniono go za bramkarza Flyers Leightona. Z miejsca stał się zmiennikiem Bryzgałowa, osiągając przy tym niezły wynik (4 wygrane i 2 porażki w 7 meczach oraz 1,90 GAA). Jednak to, czy jest w dobrej formie nie jest wcale takie pewne. Jego atutami są natomiast spore doświadczenie, które w połączeniu z młodym wiekiem (25 lat) może zaprocentować. Podczas obozu przygotowawczego będzie musiał się sporo natrudzić, by przekonać do siebie sztab szkoleniowy.
Drugą możliwością jest powracający do klubu, po dwóch sezonach spędzonych w Chicago Blackhawks, Ray Emery. Niemal wszystko wskazuje na to, że ma on największe szanse na zostanie bramkarzem numer jeden. Dzieląc w Chicago bramkę z Coreyem Crawfordem, stanowili jeden z najlepszych duetów bramkarskich w lidze. Gdy grał, jego zespół wygrał 17 razy, przegrywając tylko raz.
W dodatku trzy razy nie pozwolił ani razu krążkowi wpaść do bramki. Jeśli do tego dodamy, że średnio przepuszczał 1,95 bramki na mecz, to otrzymamy wręcz „pewniaka”. Jednak pod pewnym znakiem zapytania stoi kondycja jego prawego biodra. To właśnie z tego powodu musiał poddać się operacji i rocznej rehabilitacji w 2010 roku.
Bardzo prawdopodobne jest to, że pierwszym bramkarzem zostanie Emery, jednak szkoleniowcy z Filadelfii już nie raz potrafili zaskoczyć. Być może w tym wypadku postawią na młodego bramkarza, dając mu za plecami doświadczonego kolegę, który będzie go wspierał pomocą i radą.
Co będzie – zobaczymy. Nowy sezon rozpocznie się 1 października.
Komentarze