Czwarte z rzędu zwycięstwo Avalanche (WIDEO)
Czwarte z rzędu zwycięstwo Avalanche Colorado Avalanche pokonali we własnej hali Winnipeg Jets 3:2 i kontynuują serię zwycięstw. Dobra gra Ala Montoyi nie wystarczyła na będące w gazie "Lawiny".
Aż trzy razy w pierwszej tercji kibice zgromadzeni w Pepsi Center słyszeli syrenę oznaczającą strzeloną przez gospodarzy bramkę, jednak po pierwszych 20 minutach na tablicy widniał wynik 1:1. Pierwszy raz już w 30. sekundzie spotkania. Krążek pod bramką Jets otrzymał Matt Duchene, jednak guma po jego strzale wylądowała na poprzeczce. Wątpliwości nie miał nikt, prócz osoby odpowiadającej za sygnał dźwiękowy przy zdobyciu bramki. Syrena zawyła wprawiając w zakłopotanie część zawodników i kibiców zgromadzonych na hali. Drugi raz kibice podskoczyli z miejsc w 7. minucie. Strzał Landeskoga na linii bramkowej nogą zatrzymał obrońca Jets, jednak "goal horn" znów zabrzmiał w Pepsi Center. Sędziowie po raz kolejny musieli jednak rozczarować kibiców gospodarzy.
Pierwsza bramka padła w 8. minucie. Kontrę Avalanche strzałem zakończył Downie, bramkarz gości zdołał odbić krążek, jednak przy dobitce Matta Duchene był już bezradny. Było to dziewiąte trafienie 22-letniego Kanadyjczyka w tym sezonie. Zawodnicy z Winnipeg wyrównali trzy minuty później. Strzał Pardy'ego minął bramkę Warłamowa, jednak po odbiciu od bandy trafił pod kij Bryana Little'a, a ten posłał krążek między nogami wracającego do bramki golkipera gospodarzy.
Druga tercja była nieco bardziej senna. Pierwsze dziesięć minut to spokojna gra z obu stron, przerywana pojedynczymi strzałami z dalszej odległości, które nie mogły zaskoczyć dobrze spisujących się bramkarzy. Dobrą okazję do strzelenia bramki zmarnował w 10. minucie Zach Bogosian, którego strzał z nadgarstka obronił Warłamow. Minutę później było już jednak 2:1. Wjeżdżający do tercji obronnej "Lawin" Bryan Little wycofał krążek do nadjeżdżającego Blake'a Wheelera, a ten atomowym strzałem wyprowadził Jets na prowadzenie. Półtorej minuty później kolejną świetną okazję mieli Jets. Frolik przejął krążek we własnej tercji obronnej, zagrał do wychodzącego z kontratakiem Matta Halischuka, jednak jego strzał wylądował na słupku. Niewykorzystana sytuacja mogła się zemścić. Stojący za bramką Stastny zagrał do wjeżdżającego Tanguaya, jednak fantastyczną interwencją popisał się Montoya.
Trzecia część spotkania dobrze rozpoczęła się dla Avalanche. Swoje szanse mieli Downie, Duchene i O'Reilly, jednak skutecznie interweniował Montoya. Co się odwlecze to nie uciecze, chciałoby się rzec, gdy w 47. minucie meczu krążek odbity przez obrońcę Jets trafił do Jana Hejdy, a ten potężnym uderzeniem w samo okienko bramki wyrównał stan meczu. Kolejne ataki podopiecznych Patricka Roy'a nie przynosiły skutku. Najlepszą okazję zmarnował Alex Tanguay, z bliskiej odległości trafiając prosto w bramkarza. W 52. minucie prowadzeni przez Claude Noëla Jets mogli po raz kolejny objąć prowadzenie, gdy ładną indywidualną akcją popisał się Setoguchi. Odbity przez Warłamowa strzał ponownie trafił do skrzydłowego Jets, a ten mając przed sobą pustą bramkę posłał krążek ponad poprzeczką. Jak się okazało była to ostatnia dobra okazja na trafienie Jets. Avalanche wciąż atakowali i dopięli swego 5,5 minuty przed końcem meczu. Ładne podanie Landeskoga na bramkę zamienił Paul Stastny, ustalając tym samym wynik meczu.
Winnipeg Jets - Colorado Avalanche 2:3 (1:1,1:0,0:2)
Little (11.), Wheeler (31.)–Duchene (9.),Hejda (48.), Stastny (55.)
Z innych aren:
Dziesiąte zwycięstwo w tym sezonie odnieśli San Jose Sharks. "Rekiny" pokonały na wyjeździe Senators 5:2. Kolejną, już ósmą, bramkę w tym sezonie zdobył debiutant - Tomas Hertl. Drużyna z Ottawy zdecydowanie nie może odnaleźć się po stracie doświadczonego Daniela Alfredssona, który przed sezonem przeniósł się do Detroit Red Wings.
Dwie bramki Artioma Anisimowa nie wystarczyły Blue Jackets do pokonania Ducks. Drużyna z Columbus uległa gościom 4:3. Zwycięską bramkę dla podopiecznych Bruce'a Bourdeau zdobył Corey Perry, dla którego bylo to trafienie numer 6 w obecnych rozgrywkach.
Rzutów karnych potrzebowały drużyny Tampa Bay Lightning i Los Angeles Kings aby zwyciężyć w spotkaniach z Florida Panters i Edmonton Oilers. Warto dodać, że Oilers oddali w całym meczu jedynie 18 strzałów. To mniej niż Kings w samej 3 tercji. Na plus można zaliczyć świetny występ Richarda Bachmana, debiutującego w bramce "Olejarzy". 26-letni, były zawodnik Dallas Stars obronił 47 z 48 strzałów na bramkę i to jemu koledzy z Edmonton zawdzięczają brak blamażu i jeden punkt zdobyty w Staples Center. Kto wie, być może Bachman jest ciekawą alternatywą dla kiepsko spisujących się w tym sezonie Jasona Labarbery i Devana Dubnyka.
Komentarze