NHL: Perfekcyjny dzień Jonesa
Bramkarz Los Angeles Kings musiał być niesamowicie grzeczny w tym roku, gdyż dostał kolejny prezent od Św. Mikołaja. Nie dość, że po raz kolejny wystąpił w bramce „Królów”, to jeszcze zaliczył mecz bez straty bramki, a jego drużyna pokonała Montreal Canadiens 6:0.
Trzeba przyznać, że młody bramkarz Kings pod górkę miał od samego początku – pierwsze solidne testy przeszedł już w pierwszej minucie spotkania, gdy podczas przewagi liczebnej Montrealu musiał obronić siedem strzałów. A sam mecz aż do ósmej minuty był bardzo wyrównany. Wtedy to Jordan Nolan znalazł się w dobrym miejscu w odpowiednim czasie, by skierować do bramki odbity od bramkarza Montrealu krążek. Gdy już wszyscy myślami znajdowali się na przerwie celnym strzałem popisał się Anze Kopitar dając tym samym bezpieczne, bo dwubramkowe, prowadzenie zespołowi z Los Angeles. Kolejna tercja była istnym popisem hokeistów z koronami na koszulkach. Nie dość, że właściwie zamknęli zawodników Canadiens na ich własnej tercji, uniemożliwili konstruowanie ofensywnych akcji, o jeszcze sami zdobywali bramki. Pierwsze trafienie w drugiej minucie tercji (i swoje pierwsze w tym sezonie) odnotował Alec Martinez. Niewiele ponad cztery minuty później kibice Kings znowu szaleli z radości, tym razem po bramce jaką zdobył Tyler Toffoli. Kolejnym hokeistą, który wpisał się na listę strzelców był Jake Muzzin, którego gol zakończył serię niewykorzystanych 33 gier w przewadze. Wynik na 6:0, pod koniec tercji, ustalił Justin Williams. Warto wspomnieć, że po raz pierwszy w tym sezonie kiepski występ bramkarza Canadiens Cary’ego Price’a zakończył się zamianą w bramce. Został on zmieniony przez Petera Budaja jeszcze w trakcie drugiej tercji.
Los Angeles Kings – Montreal Canadiens 6:0
1:0 Jordan Nolan - Anze Kopitar, Willie Mitchell (07:03)
2:0 Anze Kopitar - Michael Richards (19:47)
3:0 Alec Martinez - Tyler Toffoli, Kyle Clifford (21:45)
4:0 Tyler Toffoli - Kyle Clifford, Michael Richards (25:28)
5:0 Jake Muzzin - Jarret Stoll, Viatcheslav Voynov 5/4 (28:14)
6:0 Justin Williams - Jarret Stoll, Alec Martinez (38:28)
Aż dziesięć serii było potrzebnych by rozstrzygnąć rzuty karne pomiędzy Buffallo Sabres a Ottawa Senators. A same karne były konieczne, gdyż po trzech tercjach i trafieniach Zemgusa Girgensonsa dla Buffallo i Milana Michalka dla Senators na tablicy wyników panował remis. Ostatecznie, dzięki wykorzystanemu przez Girgensonsa karnemu, zwycięstwo odniósł zespół Sabres.
Również karne były konieczne, by ogłosić zwycięzcę w meczu pomiędzy Tampa Bay Lightning a Washington Capitals. W odróżnieniu od opisanego wyżej, mecz ten był tym, co tygrysy lubią najbardziej: pełen emocji, bramek i bohaterów. Jednym z nich był napastnik Capitals, Alexander Owieczkin, który na listę strzelców wpisał się aż cztery razy, w tym dwukrotnie doprowadzając do remisu. W rzutach karnych lepszymi okazali się zawodnicy ze stolicy i tym samym ustalili wynik na 6:5. Poza Owieczkinem dla Capitals gola zdobył jeszcze Nicklas Backstrom. Zaś zawodnikami z Tampa Bay, którzy trafiali do bramki Capitals byli: Martin St Louis, Nikita Kucherov, Nate Thompson, Tyler Johnson oraz Ondrej Palat.
Pełen walki był również mecz pomiędzy New Jersey Devils a Columbus Blue Jackets. Zgromadzeni w hali „niebieskich kurtek” kibice zobaczyli aż dziewięć bramek, w tym pierwszą już trzydziestej sekundzie spotkania. Po niezłym meczu i golach jakie dla Columbus zdobyli Cam Atkinson (dwa), Brandon Dubinsky, Matt Calvert i Nick Foligno to oni zjeżdżali z tafli w glorii zwycięzców. Dla przegranych bramki zdobywali: Travis Zajac, Michael Ryder i dwukrotnie Damien Brunner.
Kolejnym wymagającym karnych do rozstrzygnięcia był mecz w którym gracze Florida Panthers zmierzyli się z hokeistami Detroit Red Wings. Po dwóch tercjach i bramkach jakie dla „Czerwonych skrzydeł” zdobyli Todd Bertuzzi i Paweł Daciuk nastąpił moment przemiany Panthers. Trzecia odsłona meczu należała zdecydowanie do nich, dzięki czemu po bramkach Seana Bergenheima i Nick Bjugstad udało im się doprowadzić do remisu, a w efekcie do dogrywki i karnych. W nich zaskakująco lepszymi okazali się gracze „Panter”, dzięki czemu to oni mogli cieszyć się zwycięstwem 3:2.
Paskudną serię pięciu porażek z rzędu zakończyli gracze Nashville Predators wygrywając z New York Rangers 4:1. Pewnie prowadzili całe spotkanie, ani razu nie pozwalając graczom Rangers doprowadzić do remisu. Wynik otworzył Nick Spaling, a kontynuowali: Rich Clune (który zdobył pierwszą bramkę w tym roku), Matt Hendricks, Paul Gaustad. Honorowe trafienie dla Rangers na swoje konto zapisał Rick Nash. Dobry mecz rozegrał bramkarz Predators, Carter Hutton, który obronił 28 strzałów.
Gol Kevina Shattenkirka zdobyty pod koniec trzeciej kwarty dał, co prawda skromne, ale zwycięstwo graczom St. Louis Blues. Po niezbyt dobrym początku meczu 2:1 pokonali Winnipeg Jets, do czego przyczynił się, będący jednym z objawień tego sezonu Alexander Steen, który zdobył swoje 21. trafienie. Przy okazji kolejną asystę zaliczył TJ Oshie, który ma ich już na swoim koncie 22.
Dwa gole Brandona Saada pozwoliły Chicago Blackhawks pokonać Dallas Stars 6:2. O dwa gole również powiększył się dorobek bramkowy Patricka Sharpa, a Patrick Kane dodał do tego jedną bramkę oraz dwie asysty. Po stornie Stars na wyróżnienie zasłużył zdobywca dwóch bramek Antoine Roussel. W bramce Blackhawks pozytywnie zaprezentował się Antti Raanta, który broniąc 27 strzałów odniósł swoje czwarte zwycięstwo w tym sezonie.
Druga tercja okazała się kluczową podczas pojedynku pomiędzy Colorado Avalanche a Phoenix Coyotes. To w czasie niej strzelono wszystkie bramki tego meczu. A że trzy z czterech wpadły do bramki zawodników z Colorado, punkty za zwycięstwo poszły do ich przeciwników. Autorami bramek dla zwycięzców byli: Antoine Vermette, Jordan Szwarz, Antoine Vermette. W bramce zaś bardzo dobrze spisał się Thomas Greiss. Jedyne trafienie dla Colorado odnotował Patrick Bordeleau .
Piłkarskim wynikiem zakończył się mecz w Calgary, gdzie miejscowi Flames podejmowali gości z Bostonu. Okazali się nieco zbyt gościnni, gdyż z punktami i dwiema strzelonymi bramkami wyjechali zawodnicy Bruins. Gospodarze zdołali trafić do bramki, której bronił Tukka Rask tylko jeden raz, a autorem gola był Jiri Hudler.
Siłę woli i determinacje pokazali w meczu z Edmonton Oilers hokeiści Carolina Hurricanes. Przegrywając po pierwszej tercji 4:1 potrafili zdopingować się do wysiłku i w efekcie doprowadzić do remisu i dogrywki. Pechowo dla nich, wykorzystując przewagę liczebną gola kończącego doliczoną cześć meczu, strzelił napastnik „Nafciarzy”Jordan Eberle. Zwycięstwo to jest sygnałem, że w Edmonton coś drgnęło i wreszcie zespół zaczyna grać, jak powinien. Wynikiem tego jest pozostałych pięć zwycięstw odniesionych podczas ostatnich 10 meczów.
Świąteczny prezent zgotowali swoim kibicom zawodnicy New York Islanders po rzutach karnych wygrywając 3:2 z San Jose Sharks. Zwycięstwo jest o tyle zaskakujące, że Sharks w samej tylko pierwszej tercji dosłownie rozstrzelało przeciwnika 18:3. Jednak hokeiści “Shakrs” nie potrafili ani jednej sytuacji zamienić na bramkę. Więcej szczęścia mieli w kolejnej części spotkania, kiedy do bramki bronionej przez Kevina Poulina trafiali Joe Pavelski i Patrick Marleau. I wtedy rozpoczęła się trzecia tercja. Po raz kolejny więcej okazji do powiększenia przewagi mieli zawodnicy “Rekinów” i po raz kolejny nie umieli zamienić ich na bramki. Za to tego problemu nie mieli zawodnicy Islanders Kyle Okoposo oraz Thomas Vanek, dzięki golom których, po sygnale kończącym trzecią tercję na tablicy wyników widniał remis. Dogrywka nie dała rozwiązania i wszyscy wiedzieli, że mecz rozstrzygnie się w wielkiej loterii, jaka są rzuty karne. W nich więcej szczęścia mieli gracze z Nowego Jorku, dzięki czemu odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo od 10 spotkań. Natomiast dla San Jose porażka oznacza, że do prowadzących w ich dywizji Anaheim Ducks brakuje im trzech punktów. Jest to też sygnał do niepokoju dla fanów i sztabu trenerskiego, gdyż porażka ta jest czwartą jaką ostatnio odniósł zespół “Rekinów”. Choć tym razem udało im się dzięki dogrywce urwać punkty dla siebie.
Komentarze