NHL: Nowy rekord "Lotników"
Tak dobrej serii zwycięstw na własnym lodowisku gracze Philadelphia Flyers nie mieli już dawno. Nocne zwycięstwo 3:1 nad Montreal Canadiens spowodowało, że ustanowili tegoroczny rekord meczów wygranych „u siebie” i już tylko brakuje im jednego zwycięskiego meczu od wyrównania 11 kolejnych zwycięstw we własnej hali, jakie odnieśli na przełomie listopada i grudnia 2003 r.
Mecz już od siódmej minuty zaczął toczyć się po myśli graczy z Filadelfii. Wtedy to umiejętnie dobijając odbity krążek, Sean Couturier dał swemu zespołowi prowadzenie. Nieco ponad siedem minut później kibice Flyers mieli kolejny powód do radości. Raz, że broniącego dostępu do bramki Canadiens Petera Budaja pokonał Zac Rinaldo, dwa, że była to jego pierwsza bramka podczas tegorocznego wyścigu po Puchar Stanleya. Szczęśliwie dla oglądających spotkanie, nie były to ostatnie bramki tego meczu. Trzecia i jak się okazało ostatnia dla „lotników” padła w dziewięć minut po rozpoczynającym drugą tercje gwizdku, a jej autorem był Michael Raffl. Pod koniec tercji technicznym strzałem popisał się Tomas Plekanec dając tym samym Canadiens honorowe trafienie. Jako, że, pomimo kilkukrotnych prób podejmowanych przez obie strony aby w trakcie ostatnich dwudziestu minut zmienić rezultat, nie udało się pokonać żadnego ze stojących na bramce bramkarzy, mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Flyers. Warto zauważyć, że do klasyfikacji kanadyjskiej punkt za asystę zdobył Vincent Lecavalier, co jest jego trzecim punktem zdobytym w ciągu ostatnich dziewięciu meczów. Natomiast trzy asysty „zaliczył” w trakcie spotkania Andrej Meszaros, dzięki czemu został wybrany graczem meczu.
Montreal Canadiens – Philadelphia Flyers 1:3 (0:2, 1:1, 0:0)
0:1 Sean Couturier - Vincent Lecavalier, Andrej Meszaros (06:27)
0:2 Zac Rinaldo - Luke Schenn, Andrej Meszaros (14:39)
0:3 Michael Raffl - Andrej Meszaros, Brayden Schenn (28:24)
1:3 Tomas Plekanec - Brian Gionta 4/5 (37:37)
W drugim z wczorajszych meczów New York Rangers, dzięki golowi strzelonemu w trzeciej tercji przez Carla Hagelina, pokonało Chicago Blackhawks 3:2. Rangers prowadzili już od pierwszej tercji, kiedy to dwukrotnie pokonany został bramkarz Chicago Corey Crawford, najpierw przez Brada Richardsa a cztery minuty później Matsa Zuccarello. Natomiast kolejna odsłona meczu należała w całości do graczy broniących tytułu mistrzowskiego. Najpierw w dziewiątej minucie wykorzystując grę w przewadze kontaktowego gola strzelił Jonathan Toews, a nieco ponad dwie minuty później Brandon Bollig strzałem spod bulika spowodował, że broniący bramki Rangers Henrik Lundqvist po raz kolejny musiał wyciągać krążek z siatki. Co ważniejsze, bramka ta doprowadziła do remisu, który został przełamany wspomnianym wcześniej golem autorstwa Hagelina, który dał zwycięstwo nowojorczykom.
New York Rangers – Chicago Blackhawks 3:2 (2:0, 0:2, 1:0)
1:0 Brad Richards - Ryan Callahan, Marc Staal (05:06)
2:0 Mats Zuccarello - Michael Del Zotto, Henrik Lundqvist 5/4 (09:29)
2:1 Jonathan Toews - Patrick Sharp, Duncan Keith 5/4 (26:17)
2:2 Brandon Bollig - Marcus Kruger (28:05)
3:2 Carl Hagelin - Marc Staal, Brad Richards (54:03)
Pierwsza tercja, wygrana 2-1 przez Colorado nie zapowiadała ogromu emocji, jakie czekają kibiców śledzących spotkanie miejscowych Avalanche z Ottawa Senators. Zawodnicy Colorado zdopingownai przez trenera Roy’a świetnie rozpoczęli ten mecz, strzelając podczas pierwszych pięciu minut dwie bramki, których autorami byli Jamie McGinn oraz Jan Hejda. Co prawda w drugiej części tercji humory popsuł im napastnik Senators Clarke MacArthur, który strzelił kontaktowego gola, jednak na pierwszą przerwę zjeżdżali mając prowadzenie. O tym, co działo się podczas drugiej odsłony gry najpewniej chcieli by szybko zapomnieć. Pomimo wyrównanego meczu nie dość, że po bramce Jasona Spezzy stracili prowadzenie, to jeszcze dzięki kolejnemu celnemu trafieniu, którego autorem był Kyle Turris, to ich przeciwnicy osiągnęli bramkową przewagę. Szczęśliwie dla kibiców Avalanche, do remisu doprowadził w połowie ostatniej tercji Paul Stastny, tym samym doprowadzając do dogrywki, gdyż żadna z drużyn w regulaminowym czasie gry nie strzeliła więcej goli. Ta potrwała nieco ponad trzydzieści sekund, gdyż Tyson Barrie, później wybrany na gracza meczu, popisał się celnym strzałem pokonując stojącego w bramce Senators Craiga Andersona i tym samym pieczętując zwycięstwo swego zespołu.
Ottawa Senators – Colorado Avalanche 3:4 (1:2, 2:0, 0:1, 0:1)
0:1 Jamie McGinn - Erik Johnson, Nick Holden 5/4 (02:19)
0:2 Jan Hejda - Gabriel Landeskog, Paul Stastny (05:54)
1:2 Clarke MacArthur - Bobby Ryan (15:02)
2:2 Jason Spezza - Clarke MacArthur, Erik Karlsson 5/4 (33:53)
3:2 Kyle Turris - Mark Stone, Erik Karlsson (34:18)
3:3 Paul Stastny - Gabriel Landeskog, Tyson Barrie (57:40)
3:4 Tyson Barrie - Paul Stastny, Gabriel Landeskog (60:33)
Komentarze