NHL: Słodka zemsta Richardsa (WIDEO)
Minionej nocy w Madison Square Garden Chicago Blackhawks pokonali New York Rangers 1:0. Bramkę na wagę zwycięstwa w trzeciej tercji zdobył Brad Richards, który jeszcze w poprzedniej kampanii reprezentował barwy "Strażników".
Richards spędził w Nowym Jorku trzy sezony, po czym włodarze Rangers zdecydowali się na wykupienie kontraktu, który obejmował kolejne sześć lat. Latem 34-letni Kanadyjczyk podpisał jednoroczną umowę z klubem z "Wietrznego Miasta". - Dzisiejszy wieczór był wyjątkowy - powiedział Richards już po spotkaniu. - To świetne uczucie móc zdobyć bramkę i wygrać mecz przeciwko dawnej drużynie.
Oba zespoły w ostatnich tygodniach straciły kluczowych graczy. Pierwsze spotkanie w tym sezonie opuścił wczoraj Martin St. Louis. Weteran północnoamerykańskich lodowisk dwa dni wcześniej nie dokończył starcia z Florida Panthers po zderzeniu z Dmitrijem Kulikowem. Do treningów z drużyną powrócił Henrik Lundqvist, pomiędzy słupkami bramki "Blueshirts" nie zobaczymy go jeszcze przez co najmniej tydzień. W składzie Hawks wciąż brakuje Patricka Kane'a. "Jastrzębie" bez najlepiej punktującego zawodnika radzą sobie przyzwoicie, przez ostatnie trzy tygodnie przegrały tylko dwa mecze.
Bohaterami wczorajszego pojedynku byli golkiperzy. Zarówno Cam Talbot, jak i Scott Darling wielokrotnie ratowali swoje drużyny przed utratą bramki. Czasem pomagała im też znajdujące się w dobrych miejscach słupki i poprzeczki. Wielokrotnie po obu stronach lodowiska rozlegał się charakterystyczny odgłos odbitego od konstrukcji bramki krążka.
Krążek po raz pierwszy linię bramkową przekroczył na początku spotkania, kiedy to zamieszanie w strefie obronnej przyjezdnych wykorzystał Dominic Moore. Na sekundę przed strzałem środkowego Rangers sędziowie przerwali akcję, dlatego gola 34-letniego Kanadyjczyka nie zaliczono. Kilka minut później dogodnej sytuacji nie wykorzystał Rick Nash. Najlepszy strzelec "Blueshirts" przejął krążek i wypracował sytuację sam na sam z bramkarzem. W tym pojedynku lepszy okazał się jednak Darling, który położył się na lodzie i zasłonił bramkę parkanami.
W drugiej tercji za plecami golkipera gości zapaliły się lampy, a fani "Strażników" zerwali się z krzeseł i zaczęli celebrować. Zostali jednak oszukani, bowiem guma po strzale Dereka Stepana co prawda utknęła w siatce, jednak po zewnętrznej stronie. Pierwszy gol padł dopiero w 47 minucie. Dan Boyle i Tanner Glass najeżdżali na bramkę "Jastrzębi", a pomiędzy nimi znajdował się tylko jeden defensor przeciwnej drużyny. W końcu Boyle oddał strzał, jednak guma odbiła się od poprzeczki. Hokeiści z "Wietrznego Miasta" momentalnie wyprowadzili kontrę. Kilka sekund po tym, jak zadomowili się w strefie gospodarzy chwilowe zawahanie obrońców Rangers wykorzystał Brad Richards. Były zawodnik "Blueshirts" wyjechał zza pleców Talbota, zamarkował podanie, po czym posłał gumę tuż pod poprzeczkę. Jednobramkowa przewaga Hawks utrzymała się do końcowej syreny.
Darling zaliczył 25 udanych interwencji, w tym aż dziesięć w ostatniej odsłonie. 26-letni Amerykanin zanotował pierwsze w karierze czyste konto. - To świetne uczucie wrócić pomiędzy słupki i zrobić swoje - mówił golkiper gości po spotkaniu. - To jedna z najsłynniejszych aren na świecie, zmierzyliśmy się z rywalem z "Pierwotnej Szóstki". Nie mogłem prosić o nic więcej.
New York Rangers - Chicago Blackhawks 0:1 (0:0, 0:0, 0:1)
0:1 Richards - Keith, Desjardins (47:19)
Minuty kar: 4-4
Strzały na bramkę: 25-31
Kalifornijskie derby pomiędzy Los Angeles Kings, a Anaheim Ducks zakończyły się wygraną po dogrywce "Kaczorów". Było to ostatnie starcie tych drużyn w sezonie zasadniczym, niewykluczone jednak, że zespoły spotkają się już w pierwszej rundzie fazy mistrzowskiej. Pomimo porażki, dzięki zdobytemu punktowi hokeiści z "Miasta Aniołów" awansowali na trzecie miejsce w Dywizji Pacyfiku. Jeszcze na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry Ducks wygrywali wczorajszy pojedynek jedną bramką. Do wyrównania doprowadził najlepszy zawodnik ubiegłorocznych play-offów i specjalista od zadań niemożliwych - Justin Williams. Z remisu obrońcy mistrzowskiego tytułu nie cieszyli się długo, już po 45 sekundach dogrywki złotego gola strzelił Ryan Kesler.
Po rzutach karnych skończyła się rywalizacja pomiędzy Columbus Blue Jackets i Edmonton Oilers. Górą okazał się klub z Ohio, dzięki wygranej 4:3 "Kurtki" przerwały serię porażek na sześciu z rzędu. Niesamowity mecz rozegrał drugi bramkarz amerykańskiego zespołu Curtis McElhinney. 31-letni Kanadyjczyk zatrzymał 44 strzały przeciwników, dzięki czemu zasłużył na miano drugiej gwiazdy wieczoru. Decydującą bramkę w konkursie najazdów zdobył Alexander Wennberg.
Wyniki i skróty wszystkich wczorajszych spotkań znajdziecie tutaj.
Komentarze