NHL: Kontrowersyjna wygrana "Skrzydeł" (WIDEO)
Detroit Red Wings pokonali po dogrywce St. Louis Blues 2:1. Zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry zdobył Justin Abdelkader. Lewoskrzydłowy zespołu z Detroit przy pierwszym zamachnięciu złamał kij na parkanach Jake'a Allena, a mimo to wepchnął gumę za linię bramkową. Trafienie nie powinno być zaliczone, według przepisów nie można grać uszkodzonym sprzętem.
W pierwszych dwudziestu minutach meczu nie doczekaliśmy się żadnego gola, chociaż hokeiści obu drużyn mieli kilka dogodnych sytuacji. Szczególnie aktywna była trzecia linia "Nutek" z Paulem Stastnym i Alexandrem Steenem, którym czasem pomagał Jaden Schwartz. Po drugiej stronie lodowiska szczególnie w oczy rzucał się późniejszy bohater wieczoru - Justin Abdelkader. Amerykanin w pierwszej odsłonie spotkania dwukrotnie obił słupek bramki Allena.
Bramka otwierająca wynik meczu padła po połowie regulaminowego czasu gry. Blues, którzy grali w przewadze liczebnej zamknęli gospodarzy w ich strefie obronnej. Po kilku podaniach krążek trafił do Steena, który dokładnym strzałem tuż obok słupka pokonał zasłoniętego Jimmy'ego Howarda. Po straconym golu hokeiści Red Wings nieco zgubili rytm, pozwolili na kolejne groźne akcje, ale na straży stał 30-letni Amerykanin.
Do wyrównania gospodarze doprowadzili dopiero po drugiej przerwie. Abdelkader niefortunnie wystrzelił gumę spod niebieskiej prosto w twarz defensora "Nutek" Chrisa Butlera. Obrońca padł na lód, a krążek potoczył się pod bramkę Allena, gdzie dojeżdżał już Erik Cole. Weteran sprowadzony do Detroit na początku marca przechwycił gumę i bez problemu umieścił ją pod poprzeczką.
Na kilka minut po wznowieniu gry w szranki stanęli Drew Miller i Petteri Lindbohm. To jednak nie wyjaśniło spraw pomiędzy zespołami i chwilę później sędziowie musieli ukarać T.J. Oshiego oraz Gustava Nyquista. Mecz nieco przyspieszył, kiedy obie drużyny grały w czterech, jednak lampka za plecami golkiperów nie zapaliła się aż do dogrywki. Doliczony czas gry gospodarze rozpoczynali w przewadze liczebnej.
Do wyłonienia zwycięzcy tego starcia wystarczyło nieco ponad dwadzieścia sekund. Abdelkader, który zagrażał bramce Allena wielokrotnie w tym meczu wykorzystał zamieszanie w strefie obronnej gości. Amerykanin uszkodził kij na parkanach golkipera Blues, czego sędziowie nie zauważyli. Ekwipunek lewoskrzydłowego złamał się na kilka kawałków na sekundę przed tym, jak wepchnął gumę do siatki. Zgodnie z przepisami nie można grać uszkodzonym sprzętem, dlatego bramka nie powinna zostać uznana. - Grał złamanym kijem, czy można grać w takiej sytuacji? - pytał po meczu szkoleniowiec "Nutek" Ken Hitchcock. - Powinniśmy teraz rozgrywać rzuty karne.
Detroit Red Wings - St. Louis Blues 2:1 (0:0, 0:1, 1:0, 1:0)
0:1 Steen - Pietrangelo, Stastny (29:38,5/4)
1:1 Cole - Abdelkader, Quincey (40:24)
2:1 Abdelkader - Židlický, Kronwall (60:24,5/4)
Minuty kar: 23-27
Strzały na bramkę: 25-24
New York Rangers wysoko pokonali Anaheim Ducks i wyszli na prowadzenie w wyścigu o trofeum Presidents' przyznawane najlepszej ekipie sezonu zasadniczego. W ostatnich tygodniach taktyka "Blueshirts" sprowadzała się do uważnej gry defensywnej, w marcu "Strażnicy" tylko raz strzelili więcej niż trzy bramki na mecz. Tym razem zmienili taktykę i bombardowali golkiperów przeciwników z każdej strony. Nowojorczycy pokonali Frederika Andersena i Johna Gibsona aż siedmiokrotnie, hokeiści z Kalifornii z trafień cieszyli się tylko dwa razy.
Punktem przełomowym wczorajszego starcia Tampa Bay Lightning z Boston Bruins była walka Stevena Stamkosa z Bradem Marchandem. Hokeista "Niedźwiadków" nie do końca zgodnie z przepisami na lód powalił Valtteriego Filppulę. W obronie kolegi z drużyny stanął kapitan zespołu z Florydy. Pojedynek zakończył się bardzo szybko, jednak pobudził gospodarzy, którzy niedługo po tym, jak "Stammer" zjechał na ławkę kar zdobyli dwie bramki w przeciągu piętnastu sekund. "Błyskawice" wygrały 5:3 i tym samym przełamały serię dziesięciu porażek przeciwko bostońskiej drużynie. Bruins kontynuują złą passę, wczorajsza porażka była piątą z rzędu w ostatnim czasie.
41 udanych interwencji zanotował minionej nocy Mike Smith, ale Arizona Coyotes nie zdołali pokonać Vancouver Canucks. "Orki", które zajmują obecnie drugą pozycję w Dywizji Pacyfiku ograły na wyjeździe "Kojoty" 3:1. Bramkę dającą ekipie z Kolumbii Brytyjskiej zwycięstwo zdobył na nieco ponad trzy minuty przed końcową syreną Alexander Edler. Wynik dwie minuty później ustalił celnym strzałem do pustej bramki Henrik Sedin.
Skróty i wyniki wszystkich wczorajszych spotkań znajdziecie tutaj.
Komentarze