NHL: Ducks na fali (WIDEO)
Kalifornijskie derby dla ekipy z Anaheim. Podopieczni Bruce’a Boudreau pokonali Los Angeles Kings 4:2, notując piąte zwycięstwo z rzędu. Na listę strzelców wpisał się Ryan Getzlaf, który ostatniego gola ustrzelił w grudniu.
- Po świętach czuliśmy się świetnie - komentował kapitan „Kaczorów”. - Przerwa świąteczna dała nam chwilę wytchnienia, spędziliśmy czas z rodziną i powróciliśmy na lód o wiele lepsi. Wtedy zaczęliśmy budować drużynę od nowa. W aktualnym sezonie Ducks grają poniżej oczekiwań, jeszcze we wrześniu podopiecznych Boudreau uznawano za jednych z faworytów walki o Puchar Stanleya, ale pierwsze miesiące rozgrywek zweryfikowały ten pogląd. Jednak w ostatnim czasie ich gra znacznie się poprawiła, od świąt przegrali zaledwie cztery spotkania.
Wczoraj „Kaczory” przypominały ekipę, którą widzieliśmy w ubiegłorocznej kampanii. Hokeiści z Anaheim nie łapali zbyt wielu kar, utrzymywali się przy krążku i wreszcie wykańczali dogodne sytuacje. „Królowie” zdominowali rywali pod względem fizycznym, w ciągu sześćdziesięciu minut podopieczni Darryla Suttera „rozdali” rywalom aż pięćdziesiąt bodiczków.
Ducks zaatakowali już w pierwszej tercji. W dziewiątej minucie krążek za plecami Jonathana Quicka umieścił Ryan Getzlaf. Statystyki kapitana kalifornijskiej ekipy w aktualnym sezonie nie powalają na kolana, była to zaledwie czwarta bramka 30-letniego środkowego. Niedługo później prowadzenie podwoił David Perron.
Na początku drugiej tercji na listę strzelców wpisał się kolejny zawodnik „Kaczorów”. Ryan Garbutt, który na zachodnie wybrzeże przeniósł się w ubiegłym miesiącu, w nowym otoczeniu czuje się, jak ryba w wodzie. To druga bramka kanadyjskiego skrzydłowego w ostatnich dwóch starciach. Odpowiedź ze strony przyjezdnych przyszła po chwili, ale jeszcze przed przerwą Ducks zdołali odzyskać trzybramkowe prowadzenie.
Po nieco ponad dwudziestu minutach i trzech bramkach wpuszczonych na dziewięć strzałów taflę opuścił Quick. Amerykański golkiper został zastąpiony przez Jhonasa Enrotha, z którym podopieczni Boudreau nie radzili sobie już tak łatwo.
Anaheim Ducks – Los Angeles Kings 4:2 (2:0, 2:1, 0:1)
1:0 Getzlaf – Perron 8:59
2:0 Perron – Getzlaf, Manson 13:19
3:0 Garbutt – Stewart 22:41
3:1 Toffoli – Doughty, Kopitar 24:15 (w przewadze)
4:1 Lindholm – Kesler, Perron 29:57 (w przewadze)
4:2 Martinez – Kopitar, Brown 59:36
Minuty kar: 6-12
Strzały na bramkę: 24-25
Widzów: 18,230
Tysięczny mecz na ławce trenerskiej zaliczył wczoraj Mike Babcock. Doświadczony szkoleniowiec, który większość kariery spędził w Detroit miał powody do świętowania jubileuszu, jego podopieczni pokonali po serii rzutów karnych New Jersey Devils 3:2. Decydujące trafienie w konkursie najazdów należało do P.A. Parenteau, który w ostatnim czasie jest zdecydowanym liderem kanadyjskiej ekipy.
65 gry nie wystarczyło także hokeistom Boston Bruins i Buffalo Sabres. Po serii rzutów karnych triumfowały „Niedźwiadki”, szalę zwycięstwa na stronę bostońskiej ekipy przechylił Ryan Spooner. To nie było jednak najładniejsze trafienie tego wieczoru w TD Garden. W trzeciej tercji pojedynku do remisu w pięknym stylu doprowadził Brad Marchand. Popularny „Marchy” przejechał całe lodowisko, wymanewrował obrońców i dokładnym strzałem umieścił gumę za parkanami byłego kolegi z drużyny, Chada Johnsona.
Cztery kolejne bramki hokeistów New York Rangers pogrążyły wczoraj Minnesotę Wild. Podopieczni Mike’a Yeo wygrywali na pierwszej przerwie dwoma golami, ale Nowojorczycy zaliczyli fantastyczny powrót. Ekipa z St. Paul na bramkę Henrika Lundqvista oddała zaledwie osiemnaście strzałów.
Podobna ilość uderzeń wystarczyła jednak Philadelphia Flyers. Zespół z „Miasta Braterskiej Miłości” ustrzelił wczoraj aż sześć bramek, pomimo że bramkarza Nashville Predators podopieczni Dave’a Hakstola testowali zaledwie dziewiętnastokrotnie. Znacznie więcej pracy po drugiej stronie lodowiska miał Steve Mason. Kanadyjczyk, który wrócił niedawno po kontuzji wybronił 37 uderzeń przeciwników.
Po raz dziewiąty w tym sezonie w doliczonym czasie gry triumfowali hokeiści Chicago Blackhawks. Tak, jak i w czterech innych przypadkach, decydujące trafienie w dogrywce do swojego konta dopisał Jonathan Toews. Kapitan ekipy ze stanu Illinois z dumą powinien nosić przydomek, który dopisali do jego nazwiska fani, a brzmi on „Captain Clutch”. Nie była to jedyna bramka kanadyjskiego centra w tym meczu, Hawks wygrali z Arizona Coyotes 5:4.
1101 to nowa szczęśliwa liczba Jaromíra Jágra. 43-letni Czech odnotował wczoraj trafienie i dołożył dwie asysty, dzięki czemu został szóstym zawodnikiem w historii ligi, który przekroczył barierę 1100 asyst. Jego Florida Panthers pokonali przed własną publicznością Detroit Red Wings 6:3. Po raz kolejny podczas meczu ucierpiał sędzia. Brendan Smith wpadł z impetem w jednego z arbitrów, uderzenie było jednak przypadkowe, dlatego nie należy spodziewać się jakiekogokolwiek zawieszenia.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze