Washington Capitals po raz pierwszy z Pucharem Stanleya (WIDEO)
Washington Capitals odrobili w trzeciej tercji meczu numer 5 finału play-offów NHL stratę do Vegas Golden Knights i po raz pierwszy w historii sięgnęli po Puchar Stanleya.
Prowadzący przed piątym meczem w serii finałowej 3-1 "Stołeczni" po 40 minutach przegrywali w T-Mobile Arenie w Las Vegas 2:3. A nikt wcześniej nie pokonał Vegas Golden Knights w play-offach przegrywając po dwóch tercjach. Drużyna z Waszyngtonu potrzebowała odwrócenia losów rywalizacji i zrobiła to, ale nie dzięki swoim największym gwiazdom, a zawodnikom występującym w trzecim i czwartym ataku.
Najpierw w 50. minucie skrzydłowy czwartej formacji Devante Smith-Pelly dostał krążek przed bramką od Brooksa Orpika i dokładnie tak, jak w meczu numer 4 przyjął go sobie lewą łyżwą, by padając na lód umieścić przy słupku w bramce strzeżonej przez Marc-André Fleury'ego i doprowadzić do remisu 3:3. Smith-Pelly w 24 meczach tegorocznych play-offów strzelił 7 goli, czyli tyle, ile w 75 spotkaniach sezonu zasadniczego. To gracz, z którego przed rokiem zrezygnował klub New Jersey Devils, a w Waszyngtonie podpisał on umowę uzależniającą zarobki od tego czy zdoła przebić się do NHL, czy wyląduje w AHL, co dobrze pokazuje, że jego pozycja w zespole nie była początkowo zbyt mocna.
A dokładnie 155 sekund czasu gry po golu Smith-Pelly'ego goście wyszli na prowadzenie. Tym razem Fleury po strzale Bretta Connolly'ego i rykoszecie nie zorientował się, że krążek wylądował za nim. Najszybciej do "gumy" dopadł środkowy trzeciego ataku Capitals Lars Eller, który skierował ją do pustej bramki i dał ekipie ze stolicy USA prowadzenie 4:3. Eller to drugi Duńczyk w historii, który zagrał w finale Pucharu Stanleya. Jannikowi Hansenowi 7 lat temu w barwach Vancouver Canucks jednak nie udało się sięgnąć po to trofeum, a jego młodszy kolega nie tylko to zrobił, ale jeszcze na zawsze zostanie w annałach jako strzelec gola decydującego o trofeum. Do końca meczu bowiem już wynik się nie zmienił i Capitals po raz pierwszy w historii zostali mistrzami najlepszej hokejowej ligi świata.
To jednak nie Smith-Pelly, nie Eller, ani żaden inny z ich kolegów po latach będzie najmocniej kojarzony z Pucharem Stanleya 2018, a Aleksandr Owieczkin. Rosjanin czekał na zdobycie najważniejszego hokejowego trofeum przez 13 sezonów swojej gry w NHL. W tym czasie partnerowało mu w zespole aż 165 różnych zawodników. W piątym meczu finałowym strzelił swojego 15. gola w tych play-offach, co jest samodzielnym klubowym rekordem wszech czasów. Owieczkin w 31. minucie w przewadze po kapitalnym podaniu Nicklasa Bäckströma dał swojej drużynie prowadzenie 2:1 zaledwie 34 sekundy po tym, jak jeden ze wspomnianych 165 partnerów, były gracz Capitals, Nate Schmidt doprowadził do remisu.
15 goli Owieczkina to także wyrównany najlepszy wynik w play-offach w XXI wieku. 9 lat temu tyle samo strzelił Sidney Crosby. Rekord wszech czasów wynosi 19 i należy do Reggie'ego Leacha z sezonu 1975-76 oraz Jariego Kurriego z rozgrywek 1984-85. Kapitan Washington Capitals przy swoich wynikach mógł się spodziewać nagrody dla najbardziej wartościowego gracza play-offów, choć nie byłoby dużym zaskoczeniem, gdyby wyróżniono jego partnera z ataku Jewgienija Kuzniecowa. Ten ostatni skończył play-offy jako ich najskuteczniejszy gracz z 32 punktami, co jest drugim najlepszym wynikiem w tym wieku.
We wczorajszym meczu dla nowych mistrzów NHL trafił także Czech Jakub Vrána, a Braden Holtby obronił 28 strzałów. Pokonali go Schmidt, David Perron i Reilly Smith. Szczególnie kontrowersyjny był gol tego drugiego na 2:2. Perron został trafiony w nogę krążkiem przez Tomáša Tatara przebywając w polu bramkowym, a chwilę wcześniej upadając na lód miał kontakt z Holtbym. Trener Barry Trotz zawnioskował o sprawdzenie na wideo czy doszło do przeszkadzania bramkarzowi, ale sędziowie analizujący tę sytuację uznali, że nie. Perron był w pole bramkowe wpychany przez obrońcę rywali Christiana Djoosa i to Szwed przewrócił rywala, w związku z czym decyzja wydawała się słuszna, choć wcześniej w podbramkowej przepychance to Perron przewrócił Djoosa i wtedy mógł zostać ukarany wykluczeniem.
Wykluczony z gry został za to później Owieczkin, który w 38. minucie podciął Williama Karlssona i dał rywalom szansę grania w przewadze. Nie wyglądała ona najlepiej, ale na 15 sekund przed jej końcem Smith dał miejscowym prowadzenie 3:2. Okazało się jednak później, że to było za mało. Mimo że Golden Knights wczoraj zrobili, co mogli, by przedłużyć finał. Zdominowali najlepiej grających w tych play-offach ciałem rywali fizycznie, wygrywając w tym elemencie 39-27. Zaliczyli więcej przechwytów (22-10) i wygrali więcej wznowień (32-29).
"Rycerze" w finałowej rywalizacji prowadzili 1:0, ale później przegrali 4 kolejne mecze. W poprzednich trzech rundach play-offów łącznie doznali tylko trzech porażek, a w całym sezonie zasadniczym nie zdarzyła im się dłuższa niż trzymeczowa seria porażek. Co więcej, do finału w play-offach przegrali u siebie tylko raz, a na koniec doznali we własnej hali dwóch porażek z rzędu. Ich pierwszy sezon w NHL skończył się więc porażką, ale i tak przejdzie do historii ligi jako debiut, którego ta liga jeszcze nie widziała.
Vegas Golden Knights - Washington Capitals 3:4 (0:0, 3:2, 0:2)
0:1 Vrána - Wilson - Kuzniecow 26:24
1:1 Schmidt - Smith - Marchessault 29:40
1:2 Owieczkin - Bäckström - Carlson 30:14 (w przewadze)
2:2 Perron - Tatar - Miller 32:56
3:2 Smith - Tuch - Theodore 39:31 (w przewadze)
3:3 Smith-Pelly - Orpik 49:52
3:4 Eller - Connolly - Burakovsky 52:23
Strzały: 31-33.
Minuty kar: 12-8.
Widzów: 18 529.
Stan rywalizacji: 1-4. Washington Capitals zdobywcami Pucharu Stanleya 2018.
Powiedzieli po finale:
Aleksandr Owieczkin (Washington Capitals): Do końca życia żaden z nas nie zapomni tej chwili. Jestem teraz trochę "skołowany". Czuję więcej emocji niż myślałem, że będę czuł w takiej chwili. Zdobycie Pucharu Stanleya po tylu latach walki w Waszyngtonie to coś wielkiego. Nie tylko dla mnie, ale też dla właścicieli i wszystkich, którzy pracują w klubie.
Barry Trotz (trener Washington Capitals): Owieczkin i Nicklas Bäckström przez lata musieli się nasłuchać wielu słów krytyki, więc czuję taką dodatkową radość ze względu na nich. Prowadzili tę drużynę przez cały ten sezon aż do mety dziś wieczorem. Wielki szacunek dla nich.
Nicklas Bäckström (Washington Capitals): Marzyłem o tym od małego. Poczułem się fantastycznie podnosząc Puchar Stanleya. Przez te lata to było jak jazda kolejką górską, ale wreszcie jesteśmy w tym miejscu. Wreszcie jesteśmy mistrzami.
David Perron (Vegas Golden Knights): Trudno mi wytłumaczyć to, co się stało w trzeciej tercji. Graliśmy dobry mecz, ale oni znaleźli sposób na odwrócenie wyniku tak, jak my robiliśmy to z innymi drużynami przez cały sezon.
Jonathan Marchesssault (Vegas Golden Knights): Liczyliśmy na więcej. Wygraliśmy w finale konferencji zachodniej z Winnipeg, jedną z najlepszych drużyn w lidze, a później... nie wiem, jakbyśmy zdjęli nogę z gazu.
Komentarze