NHL: Blackhawks zwolnili trenera
Klub Chicago Blackhawks zwolnił dziś pracującego od 10 lat z drużyną Joela Quenneville'a, który poprowadził "Czarne Jastrzębie" do trzech Pucharów Stanleya.
Władze Blackhawks ogłosiły, że z posadą żegna się zarówno dotychczasowy pierwszy trener, jak i jego asystenci Kevin Dineen oraz Ulf Samuelsson. Drużyna z Chicago przegrała 5 ostatnich meczów i zajmuje z 15 punktami przedostatnie miejsce w dywizji centralnej NHL. W 15 meczach straciła 56 goli, czyli najwięcej w konferencji zachodniej.
To koniec pewnej epoki w tej lidze, bo Quenneville był najdłużej aktualnie pracującym z zespołem trenerem w NHL. Objął Blackhawks na początku sezonu 2008-09 i w ciągu 10 lat poprowadził ją do trzech Pucharów Stanleya. Po najważniejsze hokejowe trofeum zespół pod jego wodzą sięgał w 2010, 2013 i 2015 roku. W 797 meczach w sezonach zasadniczych prowadzony przez niego zespół odniósł 452 zwycięstwa, przegrał 249 spotkań po trzech tercjach i kolejnych 96 po dogrywkach lub rzutach karnych.
60-letni obecnie trener wcześniej prowadził w NHL także Colorado Avalanche i St. Louis Blues. Ma w rozgrywkach regularnych bilans 890-532-77-137. To trener z drugą najwyższą liczbą zwycięstw w historii ligi. W klasyfikacji wszech czasów wyprzedza go z wynikiem 1 244 jedynie legendarny Scotty Bowman, którego syn Stan jako generalny menedżer Blackhawks podjął dziś decyzję o zwolnieniu Quenneville'a.
- To była bardzo trudna decyzja, ale wierzę, że podjęta w najlepszym interesie klubu - skomentował Bowman. - Musimy wykorzystać każdą szansę, by awansować do play-offów i jednocześnie zapewnić rozwój naszym zawodnikom.
Swoje oświadczenie wydał też właściciel klubu Rocky Wirtz. - Kiedy zatrudniliśmy Joela w 2008 roku, mieliśmy wielką wiarę w to, że jego potencjał wzniesie drużynę na wyższy poziom - powiedział Wirtz. - Osiągnął więcej niż ktokolwiek wtedy oczekiwał. I tak, jak tamta decyzja była trudna, tak ta była jeszcze trudniejsza. Ale gdy patrzymy w nieznaną jeszcze przyszłość, to wierzymy, że zmiana, której dziś dokonaliśmy będzie kluczowa dla celu, jakim jest zdobycie mistrzostwa wkrótce, a może już w tym sezonie.
Już poprzedni sezon drużyny z Chicago pod wodzą Quenneville'a był nieudany. Po raz pierwszy za jego kadencji drużyna nie awansowała do play-offów, a on sam pierwszy raz w 21-letniej karierze trenerskiej więcej meczów przegrał niż wygrał.
Władze Blackhawks wybierając następcę doświadczonego trenera postawiły na młodość, bo będzie nim zaledwie 33-letni Jeremy Colliton, który ostatnio prowadził ich filialny klub Rockford IceHogs w AHL. Colliton został tym samym najmłodszym szkoleniowcem w NHL. To były hokeista, który w NHL rozegrał 57 meczów w barwach New York Islanders. Karierę sportową zakończył w Szwecji, gdzie zaczął także pracę trenera, prowadząc w drugiej lidze drużynę Mora IK. W 2017 roku wywalczył z nią awans do ekstraklasy, po czym wrócił za Ocean, by objąć IceHogs. W pierwszym roku pracy doprowadził ten zespół do finału konferencji zachodniej.
- Mamy dużo szczęścia, że Jeremy Colliton jest w naszej organizacji i czujemy, że on ma największe predyspozycje, żeby prowadzić drużynę - skomentował Bowman. - Wszyscy ludzie z nim związani uważają, że ma wiele umiejętności potrzebnych, by odnieść sukces jako trener w NHL. Zna system Blackhawks, rozumie naszych zawodników, naszą kulturę i wierzymy, że daje największą szansę rozwoju zespołu.
Asystentem Collitona został Barry Smith, który dotąd pracował w klubie jako dyrektor ds. rozwoju. Reszta sztabu trenerskiego, oprócz Dineena i Samuelssona ma pozostać na swoich stanowiskach.
Komentarze