NHL: Seria dziesięciu wygranych zawiodła ekipę z Buffalo na ligowy szczyt (WIDEO)
Dawno już nie było tyle radości dla kibiców Buffalo Sabres, co w ostatnim czasie. Ich zespół idzie przez ligę jak taran, pokonując kolejne przeszkody na swojej drodze. Na liczniku „Szabel” jest już dziesięć kolejnych wygranych. Sabres objęli fotel lidera i mają punkt przewagi nad drużynami z Nashville oraz Tampy.
Na 9 minut przed końcem meczu „Szable” prowadziły jeszcze 2:0, ale waleczna ekipa z San Jose zdołała wyrównać i dopiero Jeff Skinner w 101. sekundzie dogrywki zapewnił zwycięstwo Sabres.
–Możecie liczyć siwe włosy na mojej głowie, które przybyły mi dzisiaj – powiedział z żartem trener zespołu z Buffalo, Phil Housley – Ale moi chłopcy nie dali sobie wydrzeć tej wygranej.
Dzięki temu zwycięstwu „Szable” wyrównały najdłuższą triumfalną serię w dziejach klubu. To także największa ilość kolejnych wygranych od czasu, gdy Columbus Blue Jackets „nabili” 16 zwycięstw pomiędzy końcówką listopada 2016 a 3 stycznia 2017.
Bramka Skinnera była jego piątą w ostatnich pięciu spotkaniach i zarazem dziewiętnastym trafieniem „Szabel” w tym czasie.
Radość Skinnera po zdobyciu gola wygrywającego (fot. tsn.ca).
Sabres mają dużo szczęścia w tej swojej triumfalnej serii. Aż 9 gier kończyło się różnicą jednej bramki, a 7 z nich nastąpiło dopiero po dogrywce lub rzutach karnych, w tym trzy ostatnie.
–Gdy sytuacja jest na styku, nie wpadamy w panikę. Po prostu robimy swoje i wierzymy, że będzie dobrze – tak skomentował to co ostatnio często dzieje się w meczach Sabres, defensor Rasmus Ristolainen, strzelec gola otwierającego wynik pojedynku z Sharks.
24-letni defensor otrzymał idealne podanie od Tage’a Thompsona z przeciwległego skrzydła i pognał do przodu, oszukując po drodze Bernta Burnsa, a następnie Martina Jonesa, broniącego dostępu do bramki zespołu znad zatoki San Francisco.
Fin, dla którego było to trzecie trafienie w tym sezonie bardzo ekspresyjnie wyrażał swoje zadowolenie. Wykonując taniec radości naśladował przy pomocy kija ruchy lassem.
–Był bezpardonowy. Ośmieszył rywali. Zdobył piękną bramkę – zachwycał się jego akcją Nathan Beaulieu, który sam podwyższył rezultat na 2:0.
Carter Hutton zatrzymał pierwsze 32 strzały z ogólnej liczby 36, które oddali przeciwnicy. Golkiper poprawił swój rekord najdłuższej serii meczów wygranych. Obecnie wskazuje ona 8 kolejnych pojedynków, w czasie których 32-latek skapitulował 15 razy.
Jego vis-á-vis Jones miał niewiele do powiedzenia przy wszystkich trzech bramkach. Kanadyjczyk zatrzymał za to pozostałe 28 uderzenia gospodarzy.
Fot. nhl.com
Jedynym, który potrafił pokonać tego dnia Huttona okazał się Joe Pavelski. Kapitan „Rekinów” dokonał tego dwukrotnie w końcówce spotkania.
Sharks przyjechali do Buffalo z bagażem sobotniej przegranej 0:6 w Las Vegas. Co prawda znów nie udało im się wygrać, ale mecz w ich wykonaniu wyglądał całkiem nieźle, a jeden wywalczony punkt pozwolił zrównać się z liderami Dywizji Pacyfiku, czyli ekipą Calgary Flames.
–Ostatni nasz występ był totalną klapą. Kompletnie nic nam nie wychodziło – powiedział Pavelski, najlepszy strzelec meczu – Dzisiaj było już znacznie lepiej.
Sabres mieli powody do radości nie tylko z faktu samej wygranej w wyrównanym pojedynku, ale również z powodu wskoczenia na fotel lidera tabeli NHL, po tym jak solidarnie przegrały zespoły Nashville Predators oraz Tampa Bay Lightning. Ekipa ze stanu Nowy Jork ma obecnie „oczko” przewagi nad „Drapieżnikami” i „Błyskawicą”.
„Szable” w tym sezonie mają na koncie już 17 wygranych, dwie przegrane za jeden punkt oraz 6 porażek bez żadnej zdobyczy. Oznacza to, iż brakuje im już tylko 8 triumfów do wyrównania wyniku z ubiegłej edycji, kiedy to po zakończeniu fazy zasadniczej mieli na koncie 25 zwycięstw i zajęli ostatnie miejsce w lidze. Podopieczni Housleya są też bardzo blisko wyrównania klubowego rekordu kolejnych gier bez porażki przed własną publicznością. Wynosi on 7 spotkań i został ustanowiony w końcówce roku 2014. Obecnie licznik „Szabel” wskazuje liczbę sześciu wygranych z rzędu w KeyBank Center.
–Ten nieudany poprzedni sezon mocno zapisał się w naszej psychice – powiedział Beaulieu, strzelec gola na 2:0 – Każdy wziął to sobie na poważnie do serca, co obecnie widać.
Kibice granatowo-żółtych już dawno nie mieli tylu powodów do radości, co w obecnych rozgrywkach. Przy dwubramkowym prowadzeniu ich ulubieńców zaczęli głośno odliczać kolejne wygrane zespołu, dochodząc do dziewięciu, po czym chóralnie wykrzyknęli "Chcemy mieć dziesięć!"
W historii klubu zdarzyły się wcześniej dwa takie okresy, kiedy zespół miał na koncie dokładnie tyle kolejnych wygranych co teraz. Jednym z nich był niesamowity początek sezonu 2006/07 z wynikiem 10-0 w pierwszych dziesięciu spotkaniach tamtej kampanii.
Buffalo Sabres – San Jose Sharks 3:2 po dogrywce (0:0, 1:0, 1:2, 1:0)
1:0 – Rasmus Ristolainen – Tage Thompson, Kyle Okposo (34:42)
2:0 – Nathan Beaulieu – Sam Reinhart, Casey Nelson (44:14)
2:1 – Joe Pavelski – Brent Burns, Timo Meier (51:29)
2:2 - Joe Pavelski – Logan Couture, Kevin Labanc (56:42)
3:2 – Jeff Skinner (61:41)
Strzały: 31 - 38
Kary: 8 - 4
Widzowie: 19070
Pozostałe mecze:
Philadelphia Flyers – Ottawa Senators 3:4 (1:1, 2:0, 0:3)
Montreal Canadiens – Carolina Hurricanes 1:2 (0:1, 0:1, 1:0)
Tampa Bay Lightning – Anaheim Ducks 1:3 (0:0, 1:1, 0:2)
Chicago Blackhawks – Vegas Golden Knights 3:8 (0:3, 2:3, 1:2)
Minnesota Wild – Arizona Coyotes 3:4 (1:1, 2:0, 0:3)
Nashville Predators – Colorado Avalanche 2:3 (1:1, 1:1, 0:1)
Winnipeg Jets – Pittsburgh Penguins 3:4 (1:1, 2:1, 0:2)
Edmonton Oilers – Dallas Stars 1:0 po dogrywce (0:0, 0:0, 0:0, 1:0)
Vancouver Canucks – Los Angeles Kings 1:2 po dogrywce (0:0, 0:1, 1:0, 0:1)
Komentarze