NHL: Jets wracają na pierwsze miejsce. Lightning w play-offach bez gry (WIDEO)
Zawodnicy Winnipeg Jets zdecydowanie tej nocy w Raleigh nie mieli ochoty oglądać tradycyjnej pomeczowej "cieszynki" Carolina Hurricanes. Rozbili gospodarzy w efektownym stylu i sami cieszyli się podwójnie. Jako pierwszy do play-offów awansował zaś zespół Tampa Bay Lightning, który wczoraj nawet na lód nie wyjechał.
Drużyna Paula Maurice'a bardzo szybko rozstrzygnęła losy rywalizacji z Hurricanes, która odbywała się w hali PNC Arena w Raleigh. Wszystko jasne było już po pierwszej tercji, choć nie była ona typowa. Krążek wpadał w niej bowiem raz za razem do bramki gospodarzy, strzeżonej przez Curtisa McElhinneya. W 3. minucie strzałem z powietrza swojego pierwszego gola w nowych barwach zdobył pozyskany w ubiegłym miesiącu z New York Rangers Kevin Hayes, a w 6. Blake Wheeler podwyższył na 2:0 po świetnym wykończeniu akcji 3 na 2 i minięciu bramkarza rywali. Wheeler wpisał się na listę strzelców już w czwartym kolejnym spotkaniu, a w tym czasie zdobył 7 goli.
Jeszcze przed zakończeniem pierwszej tercji kolejne gole dla Jets dorzucili: Ben Chiarot i Nikolaj Ehlers, a zatem "Odrzutowce" zjeżdżały z tafli po 20 minutach z wynikiem 4:0, mimo że w strzałach Hurricanes przeważali 12-11. Co więcej, w drugiej tercji goście nie oddali ani jednego strzału w światło bramki przez pierwszych 14 minut. Nie zmieniło to jednak losów rywalizacji, bo strzelający w tym czasie częściej "Canes" ciągle wpadali na bramkarza ekipy z Winnipeg Laurenta Brossoita, a Jets i tak dorzucili swojego gola. W ostatniej minucie drugiej odsłony trafił Andrew Copp i zrobiło się 5:0. W trzeciej tercji wreszcie dla miejscowych trafił Greg McKegg, ale później kolejne gole Jets autorstwa: Kyle'a Connora, po raz drugi Coppa i wracającego do gry po dwumeczowym zawieszeniu Adama Lowry'ego podsumowały upokorzenie gospodarzy, którzy przed własną publicznością przegrali aż 1:8.
Copp strzelił dwa gole, Ehlers oprócz bramki zaliczył dwie asysty, a Chiarot, Connor i Wheeler do swoich trafień dorzucili po asyście. Z kolei zastępujący między słupkami Connora Hellebuycka Brossoit obronił 28 strzałów. Hellebuyck we wtorkowym meczu z Tampa Bay Lightning został uderzony krążkiem w głowę i na chwilę ustąpił w bramce miejsca swojemu zmiennikowi, ale później wrócił. Wczoraj siedział na ławce i nie ma komunikatu o jego kontuzji.
Drużyna z Winnipeg miała wczoraj podwójne powody do radości, bo dzięki swojemu zwycięstwu wróciła na pierwsze miejsce w dywizji centralnej. Ma teraz 84 punkty i o 1 wyprzedza drugich w klasyfikacji Nashville Predators, którzy w dodatku rozegrali o 2 mecze więcej. - Od pierwszego rzucenia krążka było widać, że mamy cały zespół gotowy do gry - powiedział po meczu Brossoit. - Szybko się na nich rzuciliśmy i szybko odebraliśmy im jakiekolwiek szanse. A później oni wyglądali na przestraszonych i mogliśmy prowadzić grę. Chłopcy sprawili, że ja miałem w bramce bardzo łatwo.
Z faktem, że goście mieli wyjątkowo łatwy wieczór zgodził się obrońca gospodarzy Justin Faulk. - Nic nam się nie udawało. Wydaje mi się, że nie było takiego elementu w naszej grze, który by dobrze funkcjonował. Daliśmy im bardzo łatwe zwycięstwo - powiedział w szatni po spotkaniu. Kompletnie zawiodły największe ofensywne gwiazdy "Huraganów". Nino Niederreiter ustanowił niechlubny rekord klubu, kończąc mecz z najgorszym w jego historii wynikiem -6 w statystyce +/-. To także wyrównanie najgorszego wyniku w NHL w tym sezonie. Sebastian Aho miał -5, a uzupełniający ich atak Justin Williams -4. Na domiar złego w trzeciej tercji miejscowi stracili z powodu kontuzji Micheala Ferlanda, który ucierpiał w wyniku wejścia ciałem Dmitrija Kulikowa.
Zespół Hurricanes, który ostatnio spisywał się bardzo dobrze i awansował na miejsce premiowane awansem do play-offów, tym razem zawiódł, ale nadal jest pierwszy w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji wschodniej. Na koncie ma 79 punktów. Cały mecz w bramce gospodarzy rozegrał wczoraj McElhinney. Mimo kolejnych traconych goli trener Rod Brind'Amour nie wymienił go na Petra Mrázka.
Carolina Hurricanes - Winnipeg Jets 1:8 (0:4, 0:1, 1:3)
0:1 Hayes - Ehlers - Myers 02:58
0:2 Wheeler - Laine 05:48
0:3 Chiarot - Connor - Little 09:16
0:4 Ehlers - Hayes - Kulikow 18:44
0:5 Copp - Roslovic - Perreault 39:29
1:5 McKegg - de Haan - Hamilton 49:37
1:6 Connor - Wheeler - Trouba 53:45 (w przewadze)
1:7 Copp - Roslovic - Beaulieu 59:00
1:8 Lowry - Chiarot - Ehlers 59:41
Strzały: 29-29.
Minuty kar: 6-10.
Widzów: 15 928.
Podobny przebieg miał mecz Florida Panthers z Minnesota Wild. "Pantery" już w pierwszej tercji strzeliły rywalom 3 gole, a później kontrolowały to spotkanie. Ostatecznie drużyna z Sunrise wygrała 6:2 i przerwała serię swoich 6 porażek. Bohaterem wieczoru był Aleksander Barkov, który asystując przy 5 golach ustanowił rekord klubu. Bramkę i 3 asysty zaliczył jego partner z pierwszego ataku Jonathan Huberdeau, 3 razy asystował uzupełniający pierwszą formację Jewgienij Dadonow, po dwa gole strzelili obrońcy: Mike Matheson i MacKenzie Weegar, a trafił także Mike Hoffman. Weegar po raz pierwszy w NHL zdobył dwa gole w jednym meczu, a w poprzednich 49 występach w tym sezonie miał na koncie zaledwie jednego. Drużyna Panthers ma 70 punktów i jest piąta w dywizji atlantyckiej. 9 "oczek" traci aktualnie do miejsca dającego "dziką kartę" do play-offów w konferencji wschodniej. Wild w niczym nie przypominali drużyny, która dzień wcześniej po perfekcyjnym meczu pokonała na wyjeździe najlepszych w tym sezonie NHL Tampa Bay Lightning 3:0. Devan Dubnyk, który w tamtym spotkaniu zachował "czyste konto", tym razem zjechał z bramki po wpuszczeniu 3 z 7 strzałów w pierwszej tercji. Zastępujący go Alex Stalock w jednej sytuacji z drugiej tercji błędnie myśląc, że sędziowie sygnalizują odłożoną karę na rywali, zaczął zjeżdżać z bramki. Panthers tego jednak nie wykorzystali. "Dzicy" zakończyli serię 8 meczów ze zdobytym punktem. 74 "oczka" dają im ciągle piąte miejsce w dywizji centralnej i premiowane awansem do play-offów drugie w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji zachodniej.
Alex Stalock zjeżdża na ławkę, myśląc, że sędziowie sygnalizują odłożoną karę
Na prowadzenie w dywizji metropolitalnej wrócił zespół Washington Capitals, który pokonał New Jersey Devils 3:0. Było to już szóste z rzędu zwycięstwo obrońców Pucharu Stanleya. Braden Holtby obronił 25 strzałów i po raz trzeci w tym sezonie, a 35. w NHL zachował "czyste konto". Tym samym wyrównał klubowy rekord liczby meczów bez wpuszczenia gola, który należy do Olafa Kölziga. André Burakovsky trafił do siatki w trzecim kolejnym spotkaniu, a w drugim w ciągu trzech dni przesądził o zwycięstwie swojego zespołu. Później swojego gola w przewadze dołożył inny Szwed Nicklas Bäckström, a wynik w końcówce strzałem do pustej bramki ustalił Duńczyk Lars Eller. Devils nie wykorzystali żadnej z aż 6 gier w przewadze. W ostatnich 9 meczach zmarnowali wszystkie 24 takie okazje. Capitals mają 87 punktów i o 2 wyprzedzają drugich w dywizji New York Islanders, którzy jednak rozegrali o jedno spotkanie mniej. Ich wczorajsi rywale, z dorobkiem 59 "oczek", są ostatni w dywizji metropolitalnej.
W Anaheim miejscowi Ducks rozbili walczących o "dziką kartę" do play-offów Montréal Canadiens 8:2. Adam Henrique strzelił dla gospodarzy dwa gole, Troy Terry zaliczył bramkę i dwie asysty, Corey Perry i Devin Shore po golu i asyście, Max Jones ustalił wynik na 11 sekund przed końcem, strzelając pierwszego gola w NHL, a na liście strzelców znalazły się też nazwiska Rickarda Rakella i Daniela Spronga. Cam Fowler nie trafił do bramki, ale asystując osiągnął liczbę 265 punktów w karierze i został samodzielnie najlepiej punktującym obrońcą w historii klubu, wyprzedzając jego legendę, Scotta Niedermayers. 35 strzałów rywali obronił John Gibson. Po drugiej stronie tafli wszystkie 8 goli na 29 uderzeń wpuścił Carey Price. W 56. minucie, wracając do bramki po zagraniu krążka, Price przewrócił się i ułatwił Henrique'owi strzelenie gola. 8 goli wpuszczonych w jednym meczu to wyrównany niechlubny rekord jego kariery. Z kolei "Kaczory" pierwszy raz w tym sezonie zdobyły tak dużo bramek w jednym spotkaniu. 63 punkty dają im przedostatnie miejsce w dywizji Pacyfiku. Canadiens, z kolei, mają wciąż 79 punktów i są drudzy w wyścigu po "dziką kartę" w konferencji wschodniej. Ich porażka przesądziła, że prowadzący w całej lidze Tampa Bay Lightning już nawet matematycznie nie mają możliwości, by spaść poniżej trzeciego miejsca w dywizji atlantyckiej, więc "Błyskawica" jako pierwszy zespół awansowała do play-offów.
Błąd Careya Price'a przy golu Adama Henrique'a
Komentarze