NHL: "Płomienie" najlepsze na Zachodzie (WIDEO)
Na taki sezon zasadniczy NHL kibice w Calgary czekali 29 lat. Zespół Flames, który rok temu nie awansował nawet do play-offów, tej nocy zapewnił sobie pierwsze miejsce w konferencji zachodniej.
Flames swój sukces przypieczętowali zwycięstwem 5:3 w meczu na szczycie dywizji Pacyfiku z San Jose Sharks, którzy próbowali ich jeszcze gonić. Wygrana w konferencji w sezonie zasadniczym oznacza, że podopieczni Billa Petersa będą mieli przewagę własnej tafli w walce o Puchar Stanleya co najmniej do finału konferencji, jeśli do niego dojdą.
Wczoraj kluczowe dla losów meczu było 75 sekund w pierwszej tercji, w trakcie których "Płomienie" uciekły "Rekinom". Gospodarze rozgrywanego w San Jose meczu prowadzili 1:0 po pięknym strzale Timo Meiera w samo "okienko" bramki, ale odpowiedź gości była piorunująca. Zaczął wyrównującym trafieniem Sean Monahan w 15. minucie. Zaledwie 31 sekund później stojącego w bramce miejscowych Aarona Della pokonał Mark Jankowski, a po kolejnych 44 sekundach znany z twardej gry Dalton Prout strzelił swojego pierwszego gola w sezonie i podwyższył na 3:1.
Taki wynik utrzymał się do końca pierwszej tercji i już później Flames nie dali się dogonić. Mikael Backlund w 28. minucie podwyższył jeszcze na 4:1. Co prawda trzecią tercję gospodarze wygrali 2:1 dzięki golom Logana Couture'a i Kevina Labanca, na które odpowiedział jedynie Michael Frolík, ale "Płomienie" cieszyły się ze zwycięstwa, które dało im także pewne pierwsze miejsce zarówno w dywizji Pacyfiku, jak i całej konferencji zachodniej.
Na wygranie dywizji Flames czekali 13 lat. W konferencji nie byli najlepsi w rozgrywkach zasadniczych aż od 29. Po raz ostatni udało im się to w 1990 roku, gdy jeszcze występowali w konferencji Campbella. A rok temu w ogóle nie awansowali do play-offów. Zajęli w konferencji dopiero 11. miejsce z dorobkiem 84 punktów. Dziś mają 105. Duży wpływ na tę zmianę miał nowy trener Bill Peters, który w związku z tym jest jednym z głównych kandydatów do nagrody im. Jacka Adamsa dla najlepszego szkoleniowca sezonu w NHL.
Ale zawodnicy drużyny z prowincji Alberta zdają sobie też sprawę, że wygranie sezonu zasadniczego w konferencji niewiele znaczy, bo dopiero w play-offach zaczyna się właściwa gra o trofeum. Dobrze pokazują to choćby wspomniane sezony, w których wygrywali dywizję czy konferencję. W 1990 roku już w pierwszej rundzie play-offów odpadli z ósmymi po rozgrywkach zasadniczych w konferencji Campbella Los Angeles Kings, a w 2006 ulegli 3-4 także w pierwszej rundzie zespołowi Mighty Ducks of Anaheim. Zespół z Calgary nie wygrał żadnej serii w play-offach od 2004 roku, gdy jeszcze z Krzysztofem Oliwą w składzie awansował aż do finału Pucharu Stanleya, przegranego po siedmiu meczach z Tampa Bay Lightning. Traf chce, że te dwa zespoły są najlepsze w swoich konferencjach w tym sezonie zasadniczym.
- Wystarczająco trudno jest w ogóle awansować do play-offów. Więc zrobienie tego w takim stylu jest czymś szczególnym i czymś, co zawsze będziemy pamiętać - mówi Sean Monahan. - Ale mamy przed sobą dużo pracy. Jako zespół wiemy, co nas czeka. W pierwszej rundzie play-offów "Płomienie" trafią na drużynę z drugiego miejsca w wyścigu po dwie "dzikie karty" w konferencji zachodniej. Wygląda na to, że ta rywalizacja rozstrzygnie się między Colorado Avalanche a Arizona Coyotes.
Z kolei San Jose Sharks, którzy oddali wczoraj zaledwie 15 strzałów i przegrali 8 z ostatnich 9 meczów, mają 97 punktów i zajmują drugie miejsce w dywizji Pacyfiku. Wiadomo już, że play-offy rozpoczną serią z trzecimi w niej Vegas Golden Knights. Będą mieli przewagę własnej tafli. Obie ekipy spotkały się w półfinale Zachodu przed rokiem. Wtedy Golden Knights w trakcie swojej sensacyjnej drogi do finału Pucharu Stanleya pokonali "Rekiny" 4-2. - To będzie fajne wyzwanie. Czujemy, że jest rywalizacja między nami a nimi - mówi Timo Meier, który z 66 punktami jest najskuteczniejszym w jednym sezonie Szwajcarem w historii NHL. - To będzie trudna walka i dużo nas będzie kosztowała. Musimy zagrać na najwyższym poziomie.
San Jose Sharks - Calgary Flames 3:5 (1:3, 0:1, 2:1)
1:0 Meier - Donskoi - Couture 12:01
1:1 Monahan - Gaudreau - Andersson 14:58
1:2 Jankowski - Neal - Czarnik 15:29
1:3 Prout - Mangiapane - Hathaway 16:13
1:4 Backlund - Hanifin - Gaudreau 27:27
2:4 Couture - Meier - Hertl 45:23
2:5 Frolík - Giordano - Tkachuk 48:25
3:5 Labanc - Heed - Ryan 56:34
Strzały: 15-28.
Minuty kar: 22-4.
Widzów: 17 313.
Arizona Coyotes ciągle liczą się w walce o "dziką kartę" w konferencji zachodniej dzięki zwycięstwu 4:0 nad bezpośrednim rywalem Minnesota Wild. Wynik jest nieco mylący, bo dwa ostatnie gole "Kojoty" strzeliły w dwóch ostatnich minutach, trafiając już do pustej bramki rywali. A poza tym to Wild strzelali znacznie częściej, ale w bramce drużyny z Glendale bezbłędny był ich były zawodnik. Darcy Kuemper miał trochę do udowodnienia klubowi, który w 2017 roku postanowił nie przedłużać z nim kontraktu i obronił wszystkie 39 strzałów, notując piąte "czyste konto" w tym sezonie. Dwa gole i asystę zaliczył dla zwycięzców Josh Archibald, Alex Galchenyuk zdobył bramkę zwycięską, a wynik ustalił na 9 sekund przed końcem Vinnie Hinostroza. Drużyna Coyotes wygrała 10 z 12 ostatnich meczów, ale nadal nie daje jej to miejsca premiowanego awansem do play-offów. W klasyfikacji "dzikiej karty" na Zachodzie z dorobkiem 84 "oczek" jest trzecia i traci jedno do drugich Colorado Avalanche, którym jednak do rozegrania pozostaje o jeden mecz więcej. Wczorajsza porażka z walki o play-offy raczej już eliminuje Wild, którzy mają 81 punktów i zajmują w tabeli "dzikiej karty" czwartą pozycję.
Na Wschodzie porażki, która może mieć poważne skutki w walce o awans do play-offów, doznali Carolina Hurricanes. "Huragany" przegrały z Pittsburgh Penguins 1:3. Oznacza to, że "Pingwiny" odskoczyły im już na cztery punkty w tabeli dywizji metropolitalnej, a ponadto zespół z Raleigh stracił prowadzenie w klasyfikacji "dzikiej karty". Gola i asystę zaliczył dla zwycięzców najstarszy gracz NHL Matt Cullen, który w 2006 roku sięgał po Puchar Stanleya w barwach Hurricanes, a później zdobył jeszcze dwa jako gracz Penguins. Trafiali także: Garrett Wilson i Patric Hörnqvist, a Matt Murray obronił 37 strzałów. Hurricanes oddają najwięcej strzałów w NHL - średnio 34,6 na mecz. Częściej od rywali strzelali w 54 z 79 meczów, ale połowę z nich przegrali. Wczorajszą porażkę dodatkowo okupili kontuzją Calvina de Haana, który został wepchnięty w bandę przez Jake'a Guentzela i ma wrócić do domu z trwającej serii wyjazdowej zespołu. Obecnie "Canes" mają 93 punkty. Penguins zdobyli 97, ale ciągle jeszcze nie są pewni awansu do play-offów.
Potknięcie Hurricanes wykorzystał zespół Columbus Blue Jackets, który objął prowadzenie w wyścigu po "dziką kartę" w konferencji wschodniej dzięki zwycięstwu 4:0 nad Buffalo Sabres. Siergiej Bobrowski obronił 38 strzałów i po raz dziewiąty w tym sezonie zachował "czyste konto". Dla Rosjanina to rekord kariery, który daje mu pierwsze miejsce w bramkarskiej klasyfikacji meczów bez wpuszczenia gola w tych rozgrywkach. W całej swojej przygodzie w NHL nie wpuścił bramki w 33 spotkaniach. Wczoraj Pierre-Luc Dubois zdobył bramkę zwycięską i zaliczył dwie asysty, Nick Foligno raz trafił i raz asystował, a na liście strzelców pojawiły się też nazwiska: Olivera Bjorkstranda i Josha Andersona. Blue Jackets w odpowiednim momencie złapali najwyższą formę. Wygrali pięć ostatnich meczów i są już pierwsi w klasyfikacji "dzikiej karty" na Wschodzie z 94 punktami. Sabres wcześniej zostali wyeliminowani z walki o play-offy.
Walczący ciągle o drugie miejsce w dywizji atlantyckiej Boston Bruins przegrali z grającymi już tylko o honor Detroit Red Wings 3:6. To druga w ciągu dwóch dni porażka "Niedźwiedzi" z zespołem, który wcześniej stracił szanse na play-offy. Dzień wcześniej Bruins ulegli 1:4 Florida Panthers. Na pocieszenie pozostał ekipie z Bostonu 26. gol strzelony w NHL w osłabieniu przez Brada Marchanda, który tym samym został klubowym rekordzistą. Marchand ma najwięcej goli w mniej liczebnym składzie ze wszystkich obecnie występujących w tej lidze graczy. W całej historii najlepszy jest Wayne Gretzky, który w takich sytuacjach trafiał do siatki aż 73 razy. W drugiej tercji wczorajszego meczu gracz Red Wings Luke Witkowski najpierw bardzo ostro zaatakował Joakima Nordströma, a później w pięściarskim pojedynku znokautował broniącego Szweda Noela Acciariego. Bruins mają 103 punkty i o sześć wyprzedzają trzecich w dywizji atlantyckiej Toronto Maple Leafs, z którymi zmierzą się w pierwszej rundzie play-offów.
Atak Luke'a Witkowskiego na Joakima Nordströma i bójka z Noelem Acciarim
W meczu drużyn, które już wcześniej zostały wyeliminowane z walki o play-offy New York Rangers pokonali Philadelphia Flyers 3:0.
Drużyny pewne awansu do play-offów:
Konferencja wschodnia: Tampa Bay Lightning, Boston Bruins, Washington Capitals, New York Islanders.
Konferencja zachodnia: Calgary Flames, San Jose Sharks, Winnipeg Jets, Nashville Predators, St. Louis Blues, Vegas Golden Knights.
Komentarze