Play-off NHL: 15 sekund bluesa. Przewaga cudzej tafli wykorzystana (WIDEO)
St. Louis Blues po skutecznym pościgu zwieńczonym golem w samej końcówce pokonali Winnipeg Jets i już tylko jedno zwycięstwo dzieli ich od awansu do półfinału konferencji zachodniej NHL. Problem w tym, że okazję do jego odniesienia będą teraz mieli... u siebie.
Dramatyczna końcówka decydowała wczoraj w Winnipeg o zwycięstwie w piątym spotkaniu serii play-offów między miejscowymi Jets a St. Louis Blues. W ostatnich sekundach trzeciej tercji przy stanie 2:2 obrońca gospodarzy Jacob Trouba mając krążek za swoją bramką nie zdecydował się go wystrzelić i to zemściło się na jego drużynie. Blues po chwili go odebrali, Tyler Bozak zagrał przed bramkę, a tam Jaden Schwartz dostawił kij i pokonał Connora Hellebuycka, dając przyjezdnym prowadzenie 3:2. A jako że do końca trzeciej odsłony brakowało tylko 15 sekund, to wynik już się nie zmienił i Blues wygrali na wyjeździe, obejmując prowadzenie 3-2 w całej serii.
Nie zanosiło się na to w pierwszej tercji. O ile Jets ostatniego gola stracili na 15 sekund przed końcem, to wcześniej objęli prowadzenie już w 12. sekundzie meczu. Adam Lowry ustanowił rekord swojego klubu, zdobywając najszybszą bramkę w historii jego występów w play-offach. A w 14. minucie na 2:0 podwyższył Kevin Hayes. Gracz pozyskany z New York Rangers mógł trafić na 3:0 w drugiej tercji, ale gdy po jego strzale krążek toczył się już za bramkarzem rywali Jordanem Binningtonem i Hayes próbował go dobić, w wyniku starcia z rywalem przypadkowo zagarnął "gumę" pod bramkarza i uchronił rywali przed stratą gola. Aż do 42. minuty właśnie dwiema bramkami prowadzili więc gospodarze. To nie był jednak najlepszy mecz Trouby, bo właśnie on siedział na ławce kar po wykluczeniu jeszcze z końcówki drugiej tercji, gdy na początku trzeciej podczas gry w przewadze Ryan O'Reilly pokonał Hellebuycka i zaczął pościg Blues.
Goście wyrównali w 54. minucie po najbardziej kontrowersyjnej akcji meczu. Brayden Schenn trafił bowiem wówczas do bramki, która już się przesuwała. Przesunął ją padający na lód napastnik gości Oskar Sundqvist, którego podciął obrońca Jets Dustin Byfuglien. Do rozstrzygnięcia potrzebna była analiza powtórki. Sędzia wideo uznał, że gol powinien zostać zaliczony, ponieważ Sundqvist przesunął bramkę z powodu faulu Byfugliena, za który ten miał dostać karę, a Schenn w momencie przesunięcia bramki był już w trakcie strzelania.
Zupełnie innego zdania był Hellebuyck. - Nie podoba mi się ta decyzja. Mnie nie wolno przesuwać słupków - skomentował bramkarz Jets. - Rozumiem, że wepchnęliśmy faceta na ten słupek, ale bramka całkiem wyskoczyła ze swojej pozycji. Ten gol nie powinien być zaliczony, a oni go uznali. Oprócz sędziów Jets mogli jednak także mieć pretensje do siebie. Często podkreśla się co prawda, że play-offy to zupełnie inne rozgrywki niż sezon zasadniczy, ale wygląda na to, że w przypadku drużyny z Winnipeg brak umiejętności "dobijania" rywali przeniósł się także na rywalizację o Puchar Stanleya. Ten problem podopieczni Paula Maurice'a mieli już w rozgrywkach regularnych. Przegrali aż dziewięć meczów, w których prowadzili po dwóch tercjach i wspólnie z Florida Panthers byli pod tym względem najgorsi w całej NHL. Teraz w pierwszej rundzie rywalizacji z Blues w ten sposób ponieśli dwie ze swoich trzech porażek.
I po raz kolejny nie potrafili wygrać u siebie. Ten problem dotyczy akurat obu zespołów. Przy równej liczbie punktów po sezonie zasadniczym Jets zajęli w tabeli dywizji centralnej wyższe miejsce od Blues dzięki temu, że wygrali więcej spotkań w regulaminowym czasie i po dogrywkach. Dziś jednak może tego żałują, bo wygląda na to, że w tej parze obowiązuje raczej przewaga cudzej tafli. Wszystkie mecze dotąd wygrywali bowiem goście. Taka sytuacja zdarzyła się dopiero po raz czwarty w historii play-offów. Po raz ostatni miała miejsce w finale konferencji zachodniej w 2004 roku. Wtedy jednak drużyna Calgary Flames Krzysztofa Oliwy w szóstym spotkaniu serii przełamała ten trend i pokonała San Jose Sharks, awansując do finału ligi. Polak akurat w tamtym meczu nie grał, w przeciwieństwie do Dave'a Lowry'ego, ojca Adama, który wczoraj strzelił gola dla Jets.
Blues, których bramkarz Jordan Binnington obronił wczoraj 29 strzałów, liczą, że w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu zrobią to samo. - Nie widuje się tego zbyt często, prawda?- powiedział po meczu do dziennikarzy obrońca Blues Alex Pietrangelo. - Goście zwykle nie wygrywają wszystkich meczów w serii, ale wracamy teraz do domu i na pewno optymizm chcemy budować na tym, że w meczu numer 4 graliśmy u siebie lepiej. Statystyki NHL pokazują, że zespół, który prowadząc 3-2 gra szósty mecz w swojej hali, wygrywa 60 % takich spotkań, ale w całej serii triumfuje w 76,9 % przypadków.
Winnipeg Jets - St. Louis Blues 2:3 (2:0, 0:0, 0:3)
1:0 Lowry - Tanev - Copp 00:12
2:0 Hayes - Byfuglien 13:35
2:1 O'Reilly - Perron - Schenn 41:29 (w przewadze)
2:2 Schenn - Sundqvist - Bouwmeester 53:52
2:3 Schwartz - Bozak 59:45
Strzały: 31-29.
Minuty kar: 2-4.
Widzów: 15 321.
Stan rywalizacji: 2-3. Szósty mecz w nocy z soboty na niedzielę w St. Louis.
Zupełnie inny przebieg ma rywalizacja Carolina Hurricanes z Washington Capitals, w której na razie wygrywają tylko gospodarze. Tej nocy "Huragany" po raz drugi przed własną publicznością pokonały "Stołecznych" i wyrównały stan rywalizacji na 2-2. Tym razem było 2:1 dla gospodarzy. Zwycięskiego gola strzelił w ostatniej minucie drugiej tercji Teuvo Teräväinen. Z sześciu bramek Fina w play-offach NHL trzy dawały zwycięstwa jego drużynom. Trafił wczoraj także, i to już w 17. sekundzie, Warren Foegele, który zdobył również dwa gole w wygranym 5:0 meczu numer 3. Pierwszą gwiazdą meczu wybrano jednak czeskiego bramkarza gospodarzy Petra Mrázka, który zatrzymał 30 strzałów. Capitals nie tylko przegrali mecz, ale też stracili kontuzjowanego T.J.'a Oshie'ego, którego Foegele w trzeciej tercji wepchnął w bandę. Trener mistrzów NHL Todd Reirden powiedział po spotkaniu, że Oshie szybko nie wróci do gry, a Foegele otrzymał tylko karę mniejszą. Hurricanes w sezonie zasadniczym mieli problemy z frekwencją na meczach, ale wczorajsze spotkanie oglądało 19 202 widzów. To rekordowa widownia na meczu hokejowym w hali PNC Arena w Raleigh. Teraz jednak rywalizacja wraca do Waszyngtonu, gdzie w nocy z soboty na niedzielę odbędzie się mecz numer 5.
Carolina Hurricanes - Washington Capitals 2:1 (1:0, 1:1, 0:0)
1:0 Foegele - Slavin - Williams 00:17
1:1 Owieczkin - Orłow - Eller 30:35 (w przewadze)
2:1 Teräväinen - Niederreiter - Aho 39:32
Strzały: 24-31.
Minuty kar: 6-4.
Widzów: 19 202.
Stan rywalizacji: 2-2. Piąty mecz w nocy z soboty na niedzielę w Waszyngtonie.
Kontuzja T.J.'a Oshie'ego
Przed odpadnięciem z rywalizacji uratował się zespół San Jose Sharks, który przed własną publicznością pokonał Vegas Golden Knights 5:2. Tomáš Hertl strzelił dla zwycięzców dwa gole, Joe Pavelski jednego i zaliczył asystę, a trafiali także: Barclay Goodrow i Logan Couture. Ten ostatni później stracił dwa zęby po uderzeniu kijem przez Jordana Marchessaulta. To już kolejne takie wydarzenie w jego karierze. W 2017 roku furorę w internecie zrobiło jego mało przyjemne zdjęcie wykonane podczas zabiegu dentystycznego, po tym jak stracił kilka zębów uderzony krążkiem. Wczoraj po odniesieniu urazu szybko pobiegł do szatni, ale zdążył wrócić na swoją kolejną zmianę. 30 strzałów Golden Knights obronił bramkarz "Rekinów" Martin Jones, który wcześniej w meczu numer 3 został zmieniony już w pierwszej tercji. W bardzo szczęśliwy sposób pokonał go Reilly Smith, który w końcówce pierwszej tercji podawał zza bramki, krążek odbił się od obrońcy gospodarzy Erika Karlssona i wpadł do siatki. Do składu Sharks po jednomeczowym zawieszeniu wrócił Joe Thornton. Golden Knights po raz pierwszy w swojej dwuletniej historii przegrali mecz, którym mogli sobie zapewnić awans do kolejnej rundy play-offów. Nie prowadzą już 3-1, tylko 3-2, ale nadal to oni rozdają karty w tej serii. Szósty mecz rozegrają w niedzielę u siebie, gdzie dwukrotnie wcześniej drużynę z San Jose pokonali.
San Jose Sharks - Vegas Golden Knights 5:2 (2:1, 1:0, 2:1)
1:0 Hertl - E. Karlsson - Nyquist 01:16
2:0 Couture - Meier - E. Karlsson 11:00
2:1 Smith - Miller - Karlsson 19:30 (w przewadze)
3:1 Goodrow - Braun - Ryan 32:22
3:2 Marchessault - Miller - Karlsson 51:36 (w przewadze)
4:2 Hertl - Pavelski - Thornton 54:45 (w przewadze)
5:2 Pavelski - Kane 58:14 (pusta bramka)
Strzały: 29-32.
Minuty kar: 4-6.
Widzów: 17 562.
Stan rywalizacji: 2-3.Szósty mecz w niedzielę.
Szczęśliwy gol Reilly'ego Smitha
Komentarze