Play-off NHL: Ekipy z Bostonu i St.Louis mogą dziękować swoim bohaterom (WIDEO)
Charlie Coyle i Władimir Tarasienko to zawodnicy, którzy przesądzili o rozstrzygnięciach, jakie zapadły w pierwszym dniu meczów drugiej rundy play-off. Każdy z nich popisał się dwoma trafieniami, w tym golami zwycięskimi dla Boston Bruins i St.Louis Blues.
Od wczorajszego wieczoru w Boston słychać tylko dwa słowa „Charlie Coyle”. 27-latek, który w tym sezonie przyszedł z Minnesota Wild został bohaterem miasta po tym, jak w 56. minucie wyrównał na 2:2, a następnie dziesięć minut później, już w dogrywce, jego strzał przesądził o wygranej „Niedźwiadków” z Columbus Blue Jackets w meczu otwierającym zmagania w 2. rundzie play-off.
- Udało się odwrócić losy tego meczu w ostatnim momencie – powiedział bohater spotkania. – Wcześniej nie potrafiliśmy tego zrobić. Odetchnąłem z ulgą, a kto strzelił to jest naprawdę nieważne.
Coyle pochodzi z położonego nieopodal Bostonu East Weymouth i w czasach, gdy jeszcze grywał w hokeja z kolegami na ulicach, wyobrażał sobie, że strzela ważne bramki w barwach „Niedźwiadków”. W końcu się doczekał. W wyniku wymiany trafił w bieżących rozgrywkach do swojego ukochanego klubu po rozegraniu 60 spotkań w barwach „Dzikich”.
- Zawsze o tym marzyłem – powiedział zadowolony brązowy medalista mistrzostw świata z 2015 roku. – W końcu się udało. Poczułem to, co chciałem.
Coyle jest dopiero drugim zawodnikiem w historii Bruins, który w ostatnich 5 minutach regularnego czasu gry wyrównał stan meczu, a następnie w dogrywce zapewnił swojej ekipie zwycięstwo. Oprócz niego udało się to jeszcze Patrice’owi Bergeronowi w 2013 roku w rywalizacji z Toronto Maple Leafs.
Co prawda to bostończycy jako pierwsi trafili do siatki za sprawą uderzenia Noela Acciariego, ale w trzeciej tercji 13 sekund zmieniło całe oblicze spotkania. Najpierw Brandon Dubinsky wyrównał, a następnie Pierre-Luc Dubois dał prowadzenie „Kurtkom”.
Tuukka Rask do momentu tych dwóch szybkich trafień gości spisywał się bez zarzutu. Łącznie obronił 20 strzałów i był jednym z ważniejszych ogniw swojego zespołu, co zadecydowało o przyznaniu mu tytułu drugiej gwiazdy meczu.
- Myślę, że wiedzieliśmy jak odpowiedzieć rywalom na ich trafienia – mówi fiński golkiper. – Musieliśmy po prostu odrobić stratę i udało się.
Siergiej Bobrowski zatrzymał 34 strzały „Niedźwiadków”, ale cóż z tego skoro na końcu okazało się, że to za mało, by cieszyć się prowadzeniem w serii, a przecież w 1. rundzie Columbus Blue Jackets byli sprawcami największej niespodzianki, po tym jak odprawili z kwitkiem zdobywców Pucharu Prezydenta, czyli najlepszą drużynę sezonu zasadniczego, Tampa Bay Lightning. „Kurtki” zrobiły to w najszybszy z możliwych sposobów, po rozegraniu zaledwie czterech spotkań. Gdy zespół z Ohio odpoczywał i szykował się do kolejnych pojedynków w następnej rundzie, bostończycy walczyli w zaciekłych bojach z Toronto Maple Leafs, a swoją promocję zapewnili sobie dopiero w ostatnim siódmym meczu.
- Nie jesteś w stanie zaplanować, jak będzie wyglądał mecz w play-offach, zwłaszcza w 2. rundzie przeciwko naprawdę dobrej drużynie – powiedział Dubinsky, zdobywca gola wyrównującego na 1:1. – To, że szybko odprawiliśmy „Błyskawicę” spowodowało, że byliśmy trochę „zardzewiali”. Musimy się obudzić i być ostrzejsi.
Po ekipie Bruins nie było widać żadnego zmęczenia wywołanego ciężką walką z Maple Leafs. Potwierdził to początek spotkania i bilans strzelecki, który w pewnym momencie wynosił 12-1 dla bostończyków z bramką Noela Acciariego w czasie gry w osłabieniu.
- Największy plus pierwszej tercji był taki, że przegrywaliśmy po niej tylko 0:1 – stwierdził trener Blue Jackets John Tortorella. – Widzieliście nasze męczarnie. Nie mogliśmy nadążyć za rywalem i tempem spotkania.
David Krejčí nie dokończył meczu po ataku ciałem Rileya Nasha w trzeciej tercji. Czech jest jednym z podstawowych zawodników ekipy Bruce’a Cassidy’ego w play-offach. W 8 meczach zdobył dwie bramki i zaliczył 3 asysty. Szkoleniowiec Bruins poinformował, że 32-latek nie doznał wstrząśnienia mózgu.
- Został trafiony. To był atak ciałem. Musiał opuścić plac gry – komentował Cassidy. – Kiedy był już gotowy, żeby wrócić, skończył się mecz. W następnym spotkaniu go zobaczymy ponownie.
Boston Bruins – Columbus Blue Jackets 3:2 po dogrywce (1:0, 0:0, 1:2, 1:0)
1:0 – Noel Acciari - Charlie McAvoy (10:34, 4/5)
1:1 – Brandon Dubinsky - Riley Nash, Seth Jones (47:39)
1:2 – Pierre-Luc Dubois - Artiemij Panarin, Seth Jones (47:52)
2:2 – Charlie Coyle - Marcus Johansson, Torey Krug (55:25)
3:2 – Charlie Coyle - Marcus Johansson, Danton Heinen (65:15)
Stan rywalizacji: 1-0
Strzały: 37-22
Kary: 8-8
Widzowie: 17565
W sezonie zasadniczym Dallas Stars pokonali trzykrotnie St.Louis Blues, na co „Nutki” odpowiedziały zaledwie jednym triumfem. No ale wiadomo, że play-off to zupełnie inna historia, tym bardziej jeżeli w składzie jest ktoś taki jak Władimir Tarasienko, autor dwóch goli, w tym trafienia zwycięskiego.
To już 7. raz w karierze alternatywnego kapitana ekipy z St.Louis, kiedy w meczu fazy play-off zdobył więcej niż jednego gola. Taki sam dorobek jest udziałem Berniego Federko, co daje obu panom 2. miejsce na klubowej liście wszech czasów.
- Talent czystej wody – określił takim mianem największą gwiazdę meczu jego trener Craig Berube. – On jest naprawdę mocny, kiedy rozpędzony sunie na bramkę rywala. Ciężko go zatrzymać, to pewne.
Zwycięskie trafienie Rosjanina z 39. minuty padło w okresie gry w przewadze. Dallas Stars wybronili w play-offach 17 poprzednich okresów osłabień, aż w końcu dali rozmontować swoje szyki obronne wychowankowi Sibiru Nowosybirsk.
- Dużo rozmawialiśmy o grze w przewagach i ćwiczyliśmy to na treningach. Wiedziałem, że ciężka praca popłaca, a efekty przyjdą – opowiadał Tarasienko. – Brayden Schenn obsłużył mnie idealnym podaniem, więc nie mogłem takiej okazji zmarnować.
Postawę srebrnego medalisty mistrzostw świata z 2015 roku docenił trener rywali, który zachwycał się postawą Tarasienki.
- Moim zdaniem to zawodnik z samego szczytu, wybitny snajper – powiedział Jim Montgomery. – Już wcześniej dał nam się zapamiętać w tym sezonie. Moje wnioski z tego meczu są takie, że musimy bardziej przypilnować ich najlepszych graczy.
Nie tylko Rosjanin decydował o zdobyczach bramkowych swojej ekipy. Jako pierwszy zrobił to Robby Fabbri i to już w 6. minucie gry. 23-letni Kanadyjczyk popisał się 100% skutecznością. Oddał tylko jeden strzał i pokonał Bena Bishopa. To wystarczyło, by przyznano mu tytuł trzeciej gwiazdy meczu. Fabbri przymierzył z koła bulikowego, a krążek przeleciał między nogami kanadyjskiego golkipera, który w spotkaniu zanotował 17 udanych interwencji. Tym samym debiutancka bramka w tegorocznych play-offach 23-latka z Mississaugi stała się faktem. Był to jego pierwszy gol od 25 spotkań.
Jordan Binnington dał się pokonać rywalom zaledwie dwa razy. Najpierw uległ Jasonowi Spezzie w połowie spotkania, a następnie w ostatnich minutach meczu w czasie gry jego zespołu w osłabieniu pozwolił Jamiemu Bennowi zdobyć gola kontaktowego. W pozostałych 27 przypadkach 25-letni ligowy debiutant był górą w pojedynkach z „Gwiazdami”.
- Zarówno nasi defensorzy, jak i napastnicy świetnie spisują się w obronie w tym sezonie i to się dzisiaj potwierdziło – powiedział golkiper „Nutek”. – Dobra dyscyplina, nie odpuszczanie rywalowi, poruszanie się blisko atakujących i przewidywanie kolejnych ruchów przeciwników to klucze do udanej obrony. Przyjemnie jest być bramkarzem w takiej drużynie.
Ekipy z St.Louis i Dallas rywalizują ze sobą w play-offach 14. raz. Jak na razie minimalnie lepszy są „Bluesmeni”, którzy mają na koncie 7 triumfów.
St.Louis Blues – Dallas Stars 3:2 (1:0, 1:1, 1:1)
1:0 – Robby Fabbri - Iwan Barbasziew, Colton Parayko (5:57)
1:1 – Jason Spezza - John Klingberg, Mats Zuccarello (30:25)
2:1 – Władimir Tarasienko - Brayden Schenn, Alex Pietrangelo (38:03, 5/4)
3:1 – Władimir Tarasienko (43:51)
3:2 – Jamie Benn - Roope Hintz (57:43, 5/4)
Stan rywalizacji: 1-0
Strzały: 20-29
Kary: 10-10
Widzowie: 18014
Komentarze