Play-off NHL: "Huragany" w finale konferencji, "Gwiazdy" coraz bliżej (WIDEO)
Zespół Carolina Hurricanes jako pierwszy awansował do finału konferencji w play-offach NHL. Już tylko jedna wygrana od awansu dzieli Dallas Stars, których bramkarz po fatalnym błędzie sprezentował rywalom gola, a mimo to został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu.
To był jeden fatalny moment dekoncentracji Bena Bishopa w wyjazdowym meczu Dallas Stars z St. Louis Blues. W 49. minucie zaatakowany przez Roberta Thomasa wyglądał, jakby się przestraszył i tylko lekko zagrał krążek w prawo, gdzie akurat nie było żadnego z jego kolegów. Do "gumy" najszybciej dopadł napastnik rywali Jaden Schwartz i trafił do siatki, dając Blues gola kontaktowego na 1:2. To mógł być bardzo ważny błąd Bishopa, gdyby rywale po nim odwrócili losy spotkania numer 5 półfinału konferencji zachodniej. Mógł być, ale nie był, bo amerykański bramkarz w trzeciej tercji zatrzymał wszystkie pozostałe 14 strzałów rywali, a w całym meczu obronił 38 uderzeń i walnie przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu, co dało mu później tytuł pierwszej gwiazdy spotkania.
Gol Jadena Schwartza po błędzie Bena Bishopa
Stars wygrali 2:1. O tym, że błąd Bishopa nie okazał się kluczowy, przesądziły wcześniej zdobyte bramki Jasona Spezzy i Esy Lindella. Spezza swojego pierwszego gola w play-offach NHL strzelił prawie 16 lat temu. Lindell tej nocy trafił w rozgrywkach o Puchar Stanleya po raz pierwszy, ale od razu na wagę wygranej. Po uderzeniu fińskiego obrońcy z backhandu krążek odbił się jeszcze od nogi doświadczonego obrońcy gospodarzy Jaya Bouwmeestera i wpadł do siatki.
Teoretycznie po meczu Finowi mógł dziękować Bishop, ale tak naprawdę to koledzy z drużyny i trener byli wdzięczni swojemu bramkarzowi. Prowadzący "Gwiazdy" Jim Montgomery mówił na konferencji prasowej szczerze, że to rywale byli lepszym zespołem. - Myślę, że Blues byli lepszą drużyną, ale Ben Bishop był najlepszy na lodzie - skomentował. - Tak było zresztą wiele razy w tym sezonie. Gdy wpuścił tego gola, to my w boksie zupełnie się nie martwiliśmy. A później jeszcze w osłabieniu miał niewiarygodne interwencje. Bramkarz "Gwiazd" w sezonie zasadniczym miał skuteczność obron 93,4 % - najlepszą ze wszystkich graczy na tej pozycji, którzy rozegrali przynajmniej 3 spotkania. W play-offach jako jedyny jak na razie odniósł 7 zwycięstw i broni ze skutecznością 93,6 %.
Wczoraj bramkarz gości tylko cztery strzały musiał bronić podczas gier w osłabieniu, mimo że rywale aż przez osiem minut grali z przewagą jednego gracza. Blues nie wykorzystali jednak żadnej z tych okazji, a w pewnym momencie podczas kolejnej słabo granej przewagi kibice zaczęli na nich buczeć. W czterech ostatnich spotkaniach podopieczni Craiga Berube'ego wykorzystali tylko jedną z 14 przewag, co może mieć dla nich bardzo przykre konsekwencje, bo już w niedzielę przy stanie 2-3 w serii będą się bronili przed odpadnięciem z rywalizacji. Pewną nadzieję paradoksalnie może im dawać fakt, że mecz numer 6 rozegrają na wyjeździe. W obcych halach mają bowiem w tych play-offach bilans 4-1, podczas gdy w swojej 2-4.
- Musimy wykańczać rozegrania przewag znacznie lepiej. W tym meczu mieliśmy swoje okazje, ale ich bramkarz grał świetny mecz. Oczywiście oni w osłabieniach grają dobrze i nas naciskają, ale musimy znaleźć sposób na lepsze wykończenie - skomentował Berube po meczu. Jego drużyna znalazła się w trudnej sytuacji, bo w historii play-offów NHL tylko 8 zespołów w drugiej rundzie zdołało odwrócić losy rywalizacji i awansować, gdy przegrywały 2-3 przed szóstym spotkaniem na wyjeździe. Ekipie Stars historyczne statystyki dają tymczasem 81,4 % szans na awans do finału konferencji.
St. Louis Blues - Dallas Stars 1:2 (0:1, 0:1, 1:0)
0:1 Spezza - Seguin - Janmark-Nylén 02:42
0:2 Lindell - Radułow - Klingberg 26:13
1:2 Schwartz 48:26
Minuty kar:
Widzów:
Stan rywalizacji: 2-3. Szósty mecz w niedzielę w Dallas.
Carolina Hurricanes - New York Islanders 5:2 (1:1, 3:0, 1:1)
Strzały:
Minuty kar:
Widzów:
Stan rywalizacji: 4-0. Awans Hurricanes.
Komentarze