Play-off NHL: Dwa razy 4-0. Boston Bruins w finale (WIDEO)
Żadnych złudzeń nie zostawił w czwartym meczu finału konferencji wschodniej NHL drużynie Carolina Hurricanes zespół Boston Bruins. "Niedźwiedzie" wygrały pewnie i po sześciu latach wracają do finału Pucharu Stanleya.
Bruins w czwartym spotkaniu finału Wschodu pokonali Hurricanes na wyjeździe 4:0 i w takich samych rozmiarach wygrali całą serię. To ich siódme zwycięstwo z rzędu, bo przegrywali już 1-2 w półfinale konferencji z Columbus Blue Jackets, by wygrać kolejne trzy spotkania i całą serię 4-2.
We wcześniejszych meczach swoimi golami w ekipie z Bostonu wyróżniali się zawodnicy zwykle pozostający w cieniu. Tym razem sprawy w swoje ręce wzięły największe gwiazdy. Wszystkie gole strzelili tej nocy w Raleigh trzej najlepsi ofensywni gracze tworzący najmocniejszy atak. Patrice Bergeron trafił do siatki dwa razy i raz asystował, David Pastrňák zdobył bramkę, która okazała się być zwycięską i podawał przy dwóch innych golach, a gola i asystę zaliczył także ich partner z formacji ofensywnej Brad Marchand.
Pastrňák otworzył wynik w 25. minucie podczas gry w przewadze, dostawiając kij przed bramką do krążka zagranego po lodzie przez Marchanda. Później Bergeron dorzucił jeszcze dwa gole, a Marchand ustalił wynik strzałem do pustej bramki na nieco ponad dwie minuty przed końcem. Nie dość, że zespół z Bostonu był lepszy, to jeszcze rywale mu pomagali. Szczególnie było to widać przy trzecim golu. Jaccob Slavin próbował wyprowadzić krążek podaniem ze swojej tercji obronnej, ale trafił w łyżwę Bergerona. Odbity od niej krążek przejął Pastrňák, który podał do swojego partnera z ataku, a ten trafił do siatki.
Bruins swoje dwa pierwsze gole strzelili grając w przewadze. To był w tej serii element, który odróżniał ich od rywali. Wczoraj wykorzystali dwie z trzech przewag, podczas gdy gospodarze zmarnowali obie swoje. W całej serii drużyna z Bostonu wykorzystywała takie sytuacje ze skutecznością 46,7 %, a "mecz" na przewagi wygrała 7-1. Bruins w całych play-offach są w liczebniejszym składzie najlepsi (34 %), a Hurricanes wykorzystali tylko 9,6 % przewag, co daje im trzecie miejsce od końca.
Wczoraj także kolejny świetny mecz w bramce drużyny z Bostonu rozegrał Tuukka Rask, który zatrzymał wszystkie 24 strzały "Canes". To jego siódme "czyste konto" w play-offach NHL. W tegorocznej rywalizacji o Puchar Stanleya broni ze skutecznością 94,2 % - najlepszą ze wszystkich bramkarzy, którzy wyjechali na lód więcej niż raz. Rask na dziś wydaje się głównym kandydatem do tytułu MVP play-offów, jeśli Bruins zdobędą Puchar Stanleya. Trener Bruce Cassidy liczy, że w finale będzie im mógł już pomóc kapitan Zdeno Chára, który opuścił wczorajszy mecz ze względu na kontuzję.
Po wczorajszym spotkaniu zastępca komisarza NHL Bill Daly zaprezentował trofeum Księcia Walii przyznawane mistrzom konferencji wschodniej, ale zgodnie z przesądem żaden z zawodników go nie dotknął. Bruins zagrają w finale NHL po raz 20. w swojej historii, ale pierwszy od sześciu lat. Do tej pory sześciokrotnie sięgali po Puchar Stanleya. Po raz ostatni w 2011 roku, gdy po siedmiomeczowym finale pokonali Vancouver Canucks. Z obecnego składu w tamtym zespole byli: Bergeron, Chára, David Krejčí, Marchand i Rask, który jednak pełnił tylko rolę zmiennika Tima Thomasa i w play-offach nie rozegrał żadnego meczu. Dwa lata później w przegranym finale z Chicago Blackhawks do wymienionej grupy dołączył Torey Krug. Patrice Bergeron mówi, że trzeci finał Pucharu Stanleya w karierze to dla niego szczególne osiągnięcie. - Im człowiek jest starszy, tym bardziej docenia taki awans - skomentował. - Docenia się, jak trudno jest dojść do tego miejsca i trzeba być za to wdzięcznym. My dziś jesteśmy zadowoleni, ale za chwilę bierzemy się do pracy, bo jeszcze dużo pracy nas czeka.
Bruins w finale zmierzą się ze zwycięzcą rywalizacji San Jose Sharks z St. Louis Blues. Po trzech spotkaniach ten pierwszy zespół prowadzi 2-1. Czwarty mecz odbędzie się dziś w nocy polskiego czasu w St. Louis.
A Hurricanes żegnają się z sezonem, który jednak i tak był dla nich udany. Wreszcie po 10 latach, w pierwszym sezonie trenerskiej pracy Roda Brind'Amoura, awansowali do play-offów, przerywając najdłuższą w NHL serię bez awansu. W pierwszej rundzie po siedmiu meczach wyeliminowali broniących tytułu Washington Capitals, a w drugiej rozbili 4-0 także faworyzowanych New York Islanders. W finale konferencji jednak, tak jak 10 lat temu z Pittsburgh Penguins, nie zdołali wygrać nawet meczu. Kapitan zespołu Justin Williams po meczu przyznał, że towarzyszą mu mieszane uczucia. - Jestem dumny z tego, co osiągnęliśmy. Jestem dumny z tego, że ten klub znów się liczy, że podnieśliśmy mu wysoko poprzeczkę, jestem dumny z chłopaków - skomentował. - Nie myślałem tylko, że skończy się to w taki sposób. Ale cóż, czasem trzeba po prostu zdjąć czapki z głów. Boston grał świetnie.
Carolina Hurricanes - Boston Bruins 0:4 (0:0, 0:2, 0:2)
0:1 Pastrňák - Marchand - Krug 24:46 (w przewadze)
0:2 Bergeron - Pastrňák 38:34 (w przewadze)
0:3 Bergeron - Pastrňák 50:32
0:4 Marchand - Bergeron - Krejčí 57:43 (pusta bramka)
Strzały: 24-23.
Minuty kar: 6-4.
Widzów: 19 041.
Stan rywalizacji: 0-4. Awans Bruins.
Komentarze