Długoletni obrońca klubów NHL nie żyje
Zawsze chciał grać w Toronto Maple Leafs i choć mu się to udało, to został jedną z legend New York Rangers. Wieloletni obrońca zespołów NHL Arnie Brown nie żyje.
O śmierci Browna poinformował klub Rangers, w którym spędził on prawie 7 sezonów, rozgrywając 480 meczów rozgrywek zasadniczych i play-offów. Były hokeista miał 77 lat. - Rodzina New York Rangers opłakuje śmierć naszego obrońcy Arnie'ego Browna. Na zawsze pozostanie w naszych sercach, a nasze myśli są teraz z jego rodziną i tymi, których kochał - napisał klub na Twitterze.
Brown reprezentował w NHL w latach 1961-74 barwy pięciu klubów: Toronto Maple Leafs, Rangers, Detroit Red Wings, New York Islanders i Atlanta Flames (obecnie Calgary Flames). Wystąpił w 681 meczach sezonów zasadniczych, strzelił 44 gole i zaliczył 141 asyst. W play-offach zagrał 22 razy i uzyskał 6 asyst. Był znany także z ostrej gry. Łącznie w NHL uzbierał 761 karnych minut. Najmocniej kojarzony jest z New York Rangers, dla których grał najdłużej. W 2009 roku został wybrany do grupy 100 najlepszych zawodników w historii klubu, choć nigdy nie należał do gwiazd zespołu, a raczej solidnych rzemieślników na poziomie NHL.
Arnie Brown urodził się w mieście Oshawa, ale dorastał w miasteczku Apsley w kanadyjskiej prowincji Ontario, gdzie jego rodzice prowadzili sklep spożywczy. To miasteczko było tak małe, że nie miało młodzieżowych drużyn hokejowych, więc już jako młody chłopak grał z seniorami. Podczas jednego z meczów wypatrzył go były obrońca Toronto Maple Leafs, a później legendarny skaut tego klubu Bob Davidson, znany jako współtwórca potęgi "Klonowych Liści" w latach 60. ubiegłego wieku.
Za namową Davidsona Brown przeniósł się do Toronto i trafił do szkoły średniej St. Michael's, która miała jedną z najlepszych juniorskich drużyn hokejowych w Kanadzie. W 1961 roku sięgnął z nią po juniorskie mistrzostwo kraju dzięki zwycięstwu 4-2 w finałowej serii z Edmonton Oil Kings, rozegranej w całości na wyjeździe. Kilka tygodni później podpisał swój pierwszy zawodowy kontakt z Maple Leafs. Gdyby przebił się do NHL, zarobiłby 8 tysięcy dolarów za sezon. Bardzo chciał grać w NHL i walczył o miejsce w składzie, ale w ostatnim dniu obozu przygotowawczego słynny trener Punch Imlach odesłał go z powrotem do St. Michael's. Tam jednak księża prowadzący szkołę odmówili przyjęcia go. Brown wylądował w juniorskiej drużynie Toronto Marlboros, ale w trakcie sezonu dostał szansę debiutu w NHL w barwach Maple Leafs.
Wystąpił wówczas w dwóch spotkaniach drużyny, która sięgnęła po Puchar Stanleya. Nie wystarczyło mu to jednak do wygrawerowania jego nazwiska na trofeum. Być może zabrakło jednego meczu, bo Brown i jego kolega z St. Michael's Larry Keenan przy dwóch występach na pucharze się nie znaleźli, podczas gdy Larry Hillman, który wystąpił tylko w trzech spotkaniach rozgrywek zasadniczych już tak.
Oficjalnie więc Brown nigdy po Puchar Stanleya nie sięgnął. Do drużyny Maple Leafs na dobre się nie przebił. Zagrał w niej później jeszcze 4 razy, a w 1964 roku został oddany do New York Rangers w wymianie, której najważniejszym elementem był podążający w drugą stronę ówczesny kapitan nowojorskiej drużyny i jej największa gwiazda Andy Bathgate. Gdy grał w Rangers, Brown mówił, że nie mogło mu się zdarzyć nic lepszego niż ten transfer, bo przy niezwykle mocnej kadrze zespołu z Toronto, pewnie nadal występowałby w niższych ligach. Ale wiele lat po zakończeniu kariery powiedział: - Trafiłem do Rangers i zacząłem grać regularnie w NHL, ale wolałbym wtedy zostać w Toronto.
Maple Leafs byli wówczas potęgą, podczas gdy Rangers mieli za sobą dwa sezony bez play-offów. Brown pomógł drużynie wrócić do nich w swoim trzecim sezonie, ale w czasach jego gry w drużynie z Nowego Jorku zawsze odpadała ona w pierwszej rundzie. On sam nigdy w swojej karierze nie wygrał serii play-off. W 1971 roku został oddany do Detroit Red Wings, a później trafił jeszcze do New York Islanders i Atlanta Flames. Karierę kończył w 1975 roku grając w lidze WHA dla Vancouver Blazers.
Komentarze