Awans bliżej Canucks
Każda seria w play-off ma swoją historię złożoną z często nieoczekiwanych zwrotów sytuacji. Wygląda jednak na to, że przed trzema dniami w rywalizacji Los Angeles Kings z Vancouver Canucks miał miejsce zwrot ostateczny.
"Królowie" nie podnieśli się dotąd po tym, co stało się w trzeciej tercji meczu numer 4, kiedy stracili 4 bramki i przegrali całe spotkanie, choć jeszcze na 20 minut przed końcem meczu wydawało się, że to oni zmierzają po prowadzenie 3-1 w serii. Wczoraj w Vancouver odbyło się spotkanie piąte, które przemieniło się w "rzeź" ekipy z Los Angeles. Canucks strzelili 7 goli, tracąc tylko 2 i przejęli kontrolę nad rywalizacją obejmując w niej prowadzenie 3-2. A wszystko dzięki jednej znaczącej zmianie w ustawieniu formacji drużyny Alaina Vigneault. Widząc, że bracia Sedinowie nie spisują się najlepiej grając ze swoim tradycyjnym partnerem, Alexem Burrowsem szkoleniowiec Canucks wstawił w czwartym meczu w miejsce tego ostatniego Mikaela Samuelssona.
Jak wiadomo w ojczystym języku porozumieć się najłatwiej, więc w drużynie z Vancouver powstała śmiertelnie groźna szwedzka formacja. Sedinowie błyszczeli już w trzeciej tercji spotkania numer 4, a wczoraj także goście z Los Angeles nie mieli na szwedzkie trio sposobu. Samuelsson strzelił dwa gole i zaliczył asystę, Daniel Sedin zdobył o jednego gola mniej, a Henrik asystował dwukrotnie i jakby tego było mało dołożył 19 (!) wygranych z 23 wznowień do których stawał. Najskuteczniejszy gracz sezonu zasadniczego walczył o krążek z pięcioma graczami i jedynym, który potrafił go pokonać był ten podstawowy rywal, Anže Kopitar. Mikael Samuelsson z siedmioma golami jest najlepszym strzelcem fazy play-off NHL.
Wynik taki osiągnął już w 5 meczach, podczas gdy w dwóch poprzednich sezonach dochodząc z Detroit Red Wings do finału rozgrywek trafiał tylko po 5 razy. Wczoraj gola i dwie asysty zanotował Pavol Demitra, który dotąd w serii zawodził, a dwie bramki strzelił także Steve Bernier. Gospodarzom strzelało się o tyle łatwiej, że presji najważniejszych spotkań nie wytrzymuje Jonathan Quick. 24-latek po słabym występie w meczu numer 4 wczoraj dał się pokonać 4 razy na 21 strzałów i ustąpił w bramce miejsca Erikowi Ersbergowi. Szwed był jednak jeszcze gorszy i obronił tylko 2 z 4 strzałów, co zmusiło trenera Terry'ego Murraya do powrotu do Quicka. Amerykanin skapitulował jeszcze raz. Murray trochę nie mając innego wyjścia zapowiada, że Quick będzie bronił także w meczu numer 6.
-Nie będę lukrował tego, co się stało.Bramkarze nie byli dziś odpowiednio dobrzy, ale jedna rzecz, którą zawsze lubiłem w postawie Jonathana Quicka to fakt, że potrafi zapomnieć o słabych meczach i przygotować się do gry w kolejnym spotkaniu - tłumaczył po spotkaniu Terry Murray. Kings będą w niedzielnym meczu numer 6 potrzebować lepszej gry bramkarza, bo jeśli będzie inaczej to zespół z Vancouver dopisze to tej serii w Los Angeles hollywoodzkie zakończenie z happy endem. -Nie uznajemy niczego za oczywiste- mówi jednak Mikael Samuelsson. -Przed nami wciąż długa droga i ten mecz, który najtrudniej wygrać.Oni dziś nie są zadowoleni, a w niedzielę wrócą na lód głodni rewanżu.Musimy o tym pamiętać.
Vancouver Canucks - Los Angeles Kings 7:2 (2:1, 2:0, 3:1)
1:0 Bernier - Wellwood - Demitra 08:50
1:1 Handzuš 14:24 PP
2:1 Edler - Hansen - Kesler 17:32
3:1 D. Sedin - Samuelsson - H. Sedin 28:26
4:1 Samuelsson - H. Sedin - D. Sedin 33:31
5:1 Demitra - Bieksa 44:38
5:2 Modin - Greene - Williams 45:02
6:2 Samuelsson - Salo 46:31 PP
7:2 Bernier - Alberts - Demitra 49:50
Strzały: 30-26.
Minuty kar: 22-24.
Widzów: 18 810.
Stan rywalizacji: 3-2. Szósty mecz w niedzielę w Los Angeles.
Kontrolę nad serią przejęli też Detroit Red Wings, którzy wygrali w Glendale z Phoenix Coyotes 4:1. W całej rywalizacji jest 3-2, a "Czerwone Skrzydła" zechcą zakończyć rywalizację w niedzielę przed własną publicznością. Wczoraj o wyniku zdecydowała trzecia tercja, którą finaliści ubiegłego sezonu wygrali 3:0. W odstępie 70 sekund gole zdobyli Tomas Holmström i Paweł Daciuk, a w ostatniej minucie do pustej bramki rywali trafił Henrik Zetterberg. Świetny mecz w bramce Red Wings rozegrał Jimmy Howard, który obronił 30 strzałów. Red Wings tylko raz od 1991 roku przegrali serię w której prowadzili 3-2. Miało to miejsce w ubiegłorocznym finale NHL przeciwko Pittsburgh Penguins. Być może w meczu nr 6 do składu Coyotes wróci Shane Doan, który z powodu kontuzji nie zagrał w dwóch ostatnich pojedynkach.
Phoenix Coyotes - Detroit Red Wings 1:4 (0:1, 1:0, 0:3)
0:1 Miller - Kronwall - Stuart 17:04
1:1 Jovanovski - Aucoin - Lombardi 29:45
1:2 Holmström - Lidström - Daciuk 51:09
1:3 Daciuk - Franzén - Holmström 52:19
1:4 Zetterberg - Filppula 59:04 EN
Strzały: 31-29.
Minuty kar: 12-10.
Widzów: 17 458.
Stan rywalizacji: 2-3. Szósty mecz w niedzielę w Detroit.
DoMontréalu będą z kolei musieli wrócić hokeiści Washington Capitals, którzy wczoraj nie wykorzystali szansy zakończenia rywalizacji przed własną publicznością i ulegli Canadiens 1:2. Fani ze stolicy USA mogą mieć nieco pretensji do słabo dysponowanych sędziów, którzy częściej mylili się na niekorzyść gospodarzy, ale to fantastyczny występ w bramce "Habs" Jaroslava Haláka, który obronił 37 strzałów był decydujący. Bramki dla gości strzelili Michael Cammalleri i Travis Moen, dla Capitals odpowiedział tylko Aleksander Owieczkin. W końcówce Canadiens bronili się znakomicie nie pozwalając rywalom na poważne zagrożenie bramce Haláka. Teraz drużyny czekają dwa dni przerwy, a po niej do składu "Habs" na mecz nr 6 wrócić może chory obecnie Jaroslav Špaček.
Washington Capitals - Montréal Canadiens 1:2 (0:2, 1:0, 0:0)
0:1 Cammalleri - Markow - Plekanec 01:30
0:2 Moen - Gionta - Gomez 07:01
1:2 Owieczkin - Knuble - Carlson 23:52
Strzały: 38-28.
Minuty kar: 12-10.
Widzów: 18 377.
Stan rywalizacji: 3-2. Szósty mecz w poniedziałek w Montréalu.
Swoje nadzieje na awans do drugiej rundy fazy play-off przedłużyli także Buffalo Sabres, którzy pokonali przed własną publicznością 4:1 Boston Bruins. Ryan Miller zaprezentował się w swoim najlepszym stylu z obecnego sezonu broniąc 34 strzały, młody Tyler Ennis strzelił niezwykłego gola do pustej bramki uderzając na leżąco i zaliczył asystę, a trafienia zapisali na swoim koncie także Adam Mair, Jason Pominville (również asysta) i Mike Grier. Mecz zakończył się awanturą na lodzie w której wzięli udział wszyscy gracze poza bramkarzem Bruins, Tuukką Raskiem. Zdeno Chára, który rozpoczął bójkę otrzymał karę meczu, co może zakończyć się zawieszeniem na jedno spotkanie. Sabres wciąż grający bez Thomasa Vanka by rywalizacja wróciła do Buffalo muszą teraz wygrać grę nr 6 w Bostonie.
Buffalo Sabres - Boston Bruins 4:1 (2:0, 1:0, 1:1)
1:0 Mair - Gerbe - McCormick 01:54
2:0 Pominville - Roy - Ennis 18:54
3:0 Grier - Gaustad 29:22
3:1 Boychuk - Wideman - Šatan 57:30 PP
4:1 Ennis - Pominville 58:17 EN
Strzały: 33-35.
Minuty kar: 38-35.
Widzów: 18 690.
Stan rywalizacji: 2-3. Szósty mecz w poniedziałek w Bostonie.
Komentarze