Blackhawks czekają na Puchar
Czternaście lat czekali Chicago Blackhawks na wygranie serii play-off do zera. Osiemnaście na awans do finału NHL. 49 minęło od ich ostatniego Pucharu Stanleya. Czy to ten rok?
Blackhawks po raz czwarty wygrali wczoraj z San Jose Sharks i zapewnili sobie awans do finału NHL. Podopieczni Joela Quenneville'a pokonali "Rekiny" 4:2, a decydującego gola zdobył znów Dustin Byfuglien. Ważący prawie 117 kilogramów skrzydłowy, który na tafli pozornie wygląda, jakby pomylił dyscypliny ma niezwykłą zdolność strzelania ważnych goli. To jego bramka w dogrywce dała "Hawks" zwycięstwo w meczu nr 3 i wczoraj znów on miał decydujące słowo. W 55. minucie, kiedy gospodarze grali w przewadze Byfuglien dostał znakomite podanie od utrzymującego się wcześniej bardzo długo przy krążku Patricka Kane'a i dał drużynie prowadzenie 3:2. Wynik ustalił trafiając w końcówce do pustej bramki rywali Kris Versteeg.
Dla Byfugliena był to trzeci gol dający zwycięstwo w meczach tej serii, która zakończyła się w czterech spotkaniach. Niemożliwy do pobicia rekord należy do Mike'a Bossy'ego, który w sezonie 1982-83 w rywalizacji New York Islanders z Boston Bruins dawał bramkami swojej drużynie zwycięstwo we wszystkich czterech wygranych przez "Wyspiarzy" spotkaniach. Byfuglien w 82 meczach sezonu zasadniczego również strzelił trzy zwycięskie gole. Wczoraj Blackhawks, by wygrać musieli najpierw odrabiać straty, ponieważ rywale po bramkach Logana Couture'a i Patricka Marleau do 34. minuty prowadzili 2:0.
Najpierw bramkę kontaktową zdobył Brent Seabrook, a jeszcze przed końcem drugiej tercji w podbramkowym zamieszaniu Jewgienija Nabokowa pokonał Dave Bolland. Sędziowie początkowo nie uznali gola, ale przeprowadzona w siedzibie ligi w Toronto analiza powtórki wykazała, że krążek przekroczył linię bramkową. Blackhawks wywalczyli awans do finału po raz pierwszy od 1992 roku, kiedy w najważniejszej rozgrywce ulegli 0-4 Pittsburgh Penguins. Patrick Kane miał wtedy 3 lata. Kiedy w 1961 roku (jeszcze jako Black Hawks) klub pokonując Detroit Red Wings zdobywał ostatni dotąd Puchar Stanleya niecałe 3 lata miał jego obecny trener, Joel Quenneville. 49-letnie oczekiwanie na najważniejsze hokejowe trofeum przez klub jest drugim najdłuższym w historii NHL.
Jonathan Toews zdobywając swój 26. punkt w tych play-offach przedłużył do 13 serię meczów z przynajmniej jednym "oczkiem". Po spotkaniu Zastępca Komisarza NHL, Bill Daly zaprezentował graczom i fanom Blackhawks puchar Clarence S. Campbell Bowl za wygranie Konferencji Zachodniej, ale ani kapitan Jonathan Toews, ani żaden z jego kolegów zgodnie z tradycją nie dotknął trofeum. Blackhawks czekają na Komisarza Gary'ego Bettmana, który wręczy Toewsowi dużo większy i najcenniejszy puchar po rywalizacji finałowej. Toews z 26 punktami prowadzi w klasyfikacji punktowej play-off, a drugi ze stratą sześciu "oczek" jest Patrick Kane. Oprócz tych gwiazd bohaterami byli także inni, choćby Kris Versteeg, bramkarz Antti Niemi i - być moze przede wszystkim - Dave Bolland.
Nazywany "Szczurem" Bolland tak uprzykrzył życie Joe Thorntonowi, że ten skończył serię z jednym punktem i wynikiem -5 w +/-. Dany Heatley dwa razy asystował, ale nie strzelił żadnego gola. Sam Bolland oprócz świetnej gry defensywnej ma już na koncie 5 goli i 5 asyst w play-offach. Jeśli seria z Detroit Red Wings miała pokazać, że Sharks są inną drużyną, niż w ostatnich latach to ta z Blackhawks być może nawet potwierdziła to spostrzeżenie, ale w inny sposób, niż chcieliby fani z Kalifornii. Sharks ponieśli pierwszą od 15 lat porażkę do zera w serii. Blackhawks z kolei od 1996 roku do wczoraj w takim stosunku nie wygrali. Ekipa z San Jose grała ambitnie i z determinacją, ale to nie te czynniki decydowały w tej serii, a umiejętności, które - jak się okazało - są po stronie drużyny z Chicago.
Trener Quenneville pocieszał po meczu szkoleniowca Sharks, Todda McLellana. - Rozmawiałem po meczu chwilę z Joelem i życzyłem mu powodzenia - mówił McLellan. - On powiedział mi, że "to nie było 4-0", ale wiecie co? Niestety było. Blackhawks są pewni, że rywalizację w finale zaczną przed własną publicznością. -To dla tej chwili pracowaliśmy ciężko cały sezon- mówi Duncan Keith, który w wyniku uderzenia krążkiem po zagraniu Patricka Marleau stracił wczoraj 7 zębów, ale wrócił na lód. - Teraz seria "best-of-seven" o Puchar Stanleya.O tym śniliśmy jako dzieciaki.Niczego bardziej nie pragnę, niż wreszcie to zacząć.
Chicago Blackhawks - San Jose Sharks 4:2 (0:1, 2:1, 2:0)
0:1 Couture - Setoguchi - Murray 11:08
0:2 Marleau - Vlašić - Pavelski 27:35 SH
1:2 Seabrook - Hjalmarsson - Versteeg 33:15
2:2 Bolland - Eager - Keith 38:38
3:2 Byfuglien - Kane - Toews 54:05 PP
4:2 Versteeg 59:18 EN
Strzały: 27-18.
Minuty kar: 4-10.
Widzów: 22 224.
Stan rywalizacji: 4-0. Awans Blackhawks.
Komentarze