Owieczkin wreszcie z golem, Capitals znów z porażką

Aleksandr Owieczkin uniknął wczoraj pobicia prywatnego rekordu liczby kolejnych meczów bez gola, ale jego zespół przegrał drugi mecz z rzędu. Washington Capitals już nie prowadzą w ligowej tabeli, bo Ondřej Pavelec był dla kolegów Owieczkina nie do przejścia.

Rosyjski gwiazdor Capitals trafił do bramki Pavelca w 40. minucie wczorajszego meczu z Atlanta Thrashers i w ten sposób przerwał trwającą 9 meczów serię bez zdobycia gola, która wyrównała jego prywatny "rekord" kariery. Niestety dla fanów "Stołecznych" był to jedyny gol ich ulubieńców w tym spotkaniu. Capitals oddali 46 strzałów, a więc najwięcej w całym sezonie, ale nie mieli sposobu na fenomenalnie dysponowanego Pavelca. Owieczkin oprócz gola strzelał jeszcze 5 razy, Jason Chimera i Mike Green także oddali po 6 uderzeń, trzykrotnie próbował najlepszy strzelec "Caps", Aleksander Siomin, ale wszystko na nic. Czeski bramkarz, który w otwierającym sezon meczu właśnie z Capitals w Atlancie stracił przytomność tym razem był pierwszą gwiazdą wieczoru.

O to, by wysiłek Pavelca się nie zmarnował zadbali jego koledzy z przodu. Andrew Ladd i Rich Peverley zdobyli po golu i zaliczyli po asyście, na listę strzelców wpisał się także Aleksandr Burmistrow, a najskuteczniejszy obrońca ligi, Dustin Byfuglien asystując przy golu Peverleya zdobył swój 28. punkt w sezonie. To jednak o Pavelcu mówiło się najwięcej. - To był pracowity wieczór - skomentował Czech. - Oni całkiem dobrze rozgrywali krążek, zwłaszcza w przewagach i długo przebywali w naszej tercji. Wiadomo, że mają dobrych zawodników, ale my zablokowaliśmy chyba ok. 20 strzałów (dokładnie 20 - red.). To był dobry występ chłopaków. Thrashers wygrali 7 z ostatnich 8 meczów, a Pavelec wpuścił w nich zaledwie 8 goli i broni ze skutecznością 96,6 %.

Capitals tymczasem polegli po raz drugi z rzędu. Wczorajszy wynik oznacza, że tracą na rzecz Pittsburgh Penguins prowadzenie w ligowej tabeli. Obie drużyny mają na koncie tyle samo punktów, meczów i zwycięstw, ale wobec faktu, że jeszcze ze sobą nie grały decyduje różnica bramek, która jest po stronie "Pingwinów". Ani trener ani zawodnicy Capitals mimo przewagi w strzałach nie byli zadowoleni z zagrożenia, jakie stwarzał ich zespół pod bramką Thrashers. - Atakowaliśmy dobrze ich tercję, ale już nie bramkę. Staraliśmy się jak mogliśmy przekroczyć ich linię niebieską, ale chociaż mieliśmy kilka okazji 3 na 2, to pod bramką nie było zbyt wielu okazji do dobitek - mówił 20-letni obrońca "Caps", John Carlson. Thrashers wygrali w tym sezonie 3 z meczów z Capitals.

Washington Capitals - Atlanta Thrashers 1:3 (0:0, 1:2, 0:1)
0:1 Peverley - Byfuglien - Ladd 27:57
0:2 Burmistrow - Antropow - Eager 29:29
1:2 Owieczkin - Siomin - Carlson 39:11
1:3 Ladd - Peverley - Antropow 42:27 PP
Strzały: 46-33.
Minuty kar: 9-15.
Widzów: 18 398.



Philadelphia Flyers przerwali serię trzech porażek wygrywając 5:3 z New Jersey Devils. Jeff Carter trafił do pustej już bramki rywali na 2 sekundy przed końcem meczu, a wcześniej dwukrotnie asystował, Mike Richards zaliczył gola i asystę. Do bramki "Diabłów" trafili też najlepsi snajperzy Flyers, Daniel Brière oraz Claude Giroux, a także James van Riemsdyk. Dla Devils Patrik Eliáš i Travis Zajac zapisali gola i asystę, a Ilia Kowalczuk wpisał się na listę strzelców dopiero po raz piąty w 25 meczach sezonu.

101. urodziny klubu hokeiści Montréal Canadiens uczcili w najlepszy możliwy sposób. "Habs" pokonali w wypełnionej jak zwykle do ostatniego miejsca hali Centre Bell San Jose Sharks 3:1. Gole strzelali Mathieu Darche, Tomáš Plekanec i Michael Cammalleri, a Carey Price znów został wybrany pierwszą gwiazdą meczu. Bramkarz gospodarzy obronił 26 strzałów i wygrał szesnasty mecz w tym sezonie. Pod tym względem Price jest liderem ligowej klasyfikacji. Canadiens po raz pierwszy od 16 listopada zdołali wygrać dwa mecze z rzędu, a ich wczorajsi rywale, mimo że wykonali w spotkaniu 36 ataków ciałem nie otrzymali ani jednej kary.

Toronto Maple Leafs pokonali po rzutach karnych 3:2 Boston Bruins. Kibiców z Bostonu najbardziej może boleć fakt, że przesądził o tym strzał z rzutu karnego znienawidzonego w stolicy Massachusetts byłego gracza Bruins, Phila Kessela. W regulaminowym czasie gry pierwszego gola w sezonie strzelił dla Maple Leafs Carl Gunnarsson, a Kris Versteeg doprowadził do dogrywki trafiając na 42 sekundy przed końcem trzeciej tercji, już po wycofaniu bramkarza. Zwycięski rzut karny nie liczy się do indywidualnych statystyk, więc Kessel oficjalnie wciąż pozostaje bez gola w meczach przeciwko Bruins.

Także karne decydowały w Ottawie w meczu dwóch innych zespołów Dywizji Północno-wschodniej. Thomas Vanek w ich drugiej rundzie potężnym strzałem "z klepy" pokonał Briana Elliotta i był to jedyny gol wieczoru, który dał Buffalo Sabres zwycięstwo 1:0 nad Ottawa Senators. Stojący w bramce Sabres Ryan Miller obronił 32 strzały z gry i dwa rzuty karne. Amerykański bramkarz, który w pierwszych 16 występach w tym sezonie nie miał na koncie żadnego "shutoutu" nie dał się pokonać po raz drugi w ciągu dwóch dni. Ekipa z Ottawy tymczasem nie strzeliła gola od niemal 178 minut. Sabres wyprzedzili "Sens" w tabeli dywizji, mimo że wygrali od nich o 3 mecze mniej, jeśli odjąć zwycięstwa po rzutach karnych.

Dziewiąte z rzędu zwycięstwo dało Pittsburgh Penguins awans na pierwsze miejsce w tabeli całej ligi. "Pingwiny" rozbiły w Columbus tamtejszych Blue Jackets 7:2, a o wyniku przesądziło właściwie 16 pierwszych minut, po których goście prowadzili już 4:0. Sidney Crosby i Paul Martin strzelili po dwa gole, a pozostałe dołożyli dla zwycięzców Michael Rupp (także bójka z Jaredem Bollem), Tyler Kennedy i Deryk Engelland. Crosby punktował w 15. meczu z rzędu. W tym czasie strzelił 17 goli i zaliczył 14 asysty, a łącznie po 28 meczach ma na koncie 23 gole i 46 punktów - w obu tych klasyfikacjach indywidualnych prowadzi w lidze. Po czwartym golu dla Penguins Steve Mason ustąpił w bramce "Jackets" miejsca Mathieu Garonowi.

Prawdziwą strzelaninę obejrzeli kibice w Tampie, gdzie Lightning pokonali 6:5 Colorado Avalanche. Simon Gagné i Martin St. Louis strzelili po bramce i zaliczyli po dwie asysty ciągnąc w ataku grę swojej drużyny pod "nieobecność" Stevena Stamkosa. Najlepszy do niedawna strzelec ligi grał, ale trudno było go zauważyć. Gola i asystę zaliczył Ryan Malone, a pozostałe bramki zdobyli dla Lightning Nate Thompson, Mattias Ritola i Sean Bergenheim. Swój setny mecz w NHL rozegrał asystujący raz Victor Hedman. Szwed ma na koncie łącznie z Elitserien, Europejskim Pucharem Mistrzów i reprezentacją kraju ponad 200 występów w seniorskim hokeju, choć nie skończył jeszcze 20 lat. Steven Stamkos nie zdobył gola od pięciu spotkań.

Nashville Predators uciekli z ostatniego miejsca Dywizji Centralnej dzięki zwycięstwu 5:2 nad Carolina Hurricanes. Gole dla "Preds" strzelali Patric Hörnqvist, Shea Weber, Marcel Goc, Cal O'Reilly i Steve Sullivan, a Martin Erat asystował trzykrotnie. 28 strzałów rywali obronił Anders Lindbäck zastępujący w bramce Pekkę Rinne, który w piątek przeszedł operację kolana. Predators mają tylko punkt straty do drugich w dywizji Chicago Blackhawks, którzy rozegrali o 3 mecze więcej.

Drużyna Dallas Stars umocniła się na prowadzeniu w Dywizji Pacyfiku dzięki zwycięstwu 4:3 po dogrywce nad Minnesota Wild. "Gwiazdy" straciły prowadzenie 2:0 i 3:2, ale ostatecznie zwycięstwo dał im gol Stéphane'a Robidasa z dodatkowego czasu gry. Steve Ott zdobył bramkę i asystował, po raz pierwszy w sezonie trafił Łotysz Kārlis Skrastiņš, a gola zdobył również Adam Burish. Dla Dallas Stars to już szóste zwycięstwo z rzędu, a z ostatnich 9 meczów u siebie wygrali oni 8. Nic dziwnego, że prowadzą w swojej dywizji z 3 punktami przewagi nad drugimi Los Angeles Kings.

Rzuty karne dały Florida Panthers zwycięstwo nad Phoenix Coyotes w Glendale. Kluczowym graczem meczu był Czech, Michal Frolík, który najpierw strzelił w drugiej tercji, a później rozstrzygnął o zwycięstwie w piątej serii karnych. Stojący w bramce gości Scott Clemmensen obronił z kolei 40 strzałów z gry i trzy karne "Kojotów". Panthers, którzy są ostatni w Dywizji Południowo-wschodniej wygrali tylko 2 z ostatnich 7 meczów. Wczorajsze zwycięstwo też okazało się kosztowne, bo Radek Dvořák w drugiej tercji uderzył głową o bandę i udał się do szatni. Czech dołączył do kontuzjowanych już wcześniej Chrisa Higginsa, czy Cory'ego Stillmana.

Już czwarty mecz z rzędu wygrał zespół Edmonton Oilers. "Nafciarze" pokonali po dogrywce 2:1 St. Louis Blues i awansowali na 4. miejsce w Dywizji Północno-zachodniej. Zwycięskiego gola strzelił w 23. sekundzie dogrywki numer 1 ostatniego Draftu, Taylor Hall, a wcześniej dla Oilers trafił Ryan Jones. Nikołaj Chabibulin obronił 31 strzałów i dał się pokonać jedynie Ericowi Brewerowi. Cztery zwycięstwa z rzędu to najdłuższa w tym sezonie seria drużyny Toma Renneya. Blues przegrali zaś piąte kolejne spotkanie. Już w 4. minucie swoją pierwszą walkę w NHL stoczył rozgrywający drugi mecz w lidze Stefan Della Rovere z Blues, który zmierzył się z Colinem Fraserem.

Los Angeles Kings nie pozwolili Detroit Red Wings na zakończenie z bilansem 3-0-0 podróży po Kalifornii. Gol Anže Kopitara z ostatniej minuty dogrywki dał "Królom" zwycięstwo 3:2 nad najlepszym zespołem Konferencji Zachodniej. Słoweniec wcześniej raz asystował, gola i asystę uzyskał też Justin Williams, a trafił również Alec Martinez. Kings wygrali trzeci z rzędu mecz z Red Wings. Dla "Czerwonych Skrzydeł" trafili jedynie Jonathan Ericsson i Todd Bertuzzi. Podopieczni Mike'a Babcocka nim przylecieli do Los Angeles pokonali 5:3 San Jose Sharks i 4:0 Anaheim Ducks. Wczoraj w ich bramce stanął wracający po kontuzji pachwiny Chris Osgood, a na ławce odpoczywał Jimmy Howard.

WYNIKI
TABELE