"Zdrajca" Jágr znów salutował w Pittsburghu
Jaromír Jágr przybywał wczoraj do Pittsburgha, w którym odnosił swoje największe hokejowe sukcesy jako najbardziej znienawidzony przez kibiców Penguins człowiek. Na lodzie zrobił, co mógł, by fani "Pens" nie lubili go jeszcze bardziej.
Jágr, który w barwach Penguins zdobył dwa Puchary Stanleya, pięć razy był najskuteczniejszym graczem ligi, a raz jej MVP, zagrał wczoraj w Pittsburghu po raz pierwszy jako zawodnik znienawidzonego lokalnego rywala "Pens", Philadelphia Flyers. Nie dość, że Czech w 2001 roku odchodził z "Miasta Stali" w niezbyt miłych okolicznościach, to jeszcze latem, gdy wracał do NHL i był blisko podpisania kontraktu z Penguins, w ostatniej chwili zdecydował się na znacznie lepszą finansowo ofertę "Lotników". Wczoraj kibice z Pittsburgha, podburzani wcześniej przez lokalne media głośnym buczeniem dali mu odczuć, co o nim myślą. Ale Czech niewiele sobie z tego robił.
W 27. minucie dostał krążek od Claude'a Giroux, wjechał między obrońców Penguins i strzałem z backhandu zaskoczył Marc-André Fleury'ego dając swojemu zespołowi prowadzenie 2:1, bo w pierwszej tercji dla gospodarzy trafił Jordan Staal, a wyrównał Kimmo Timonen. Jágr po zdobyciu bramki wykonał tak dobrze znany w Pittsburghu salut, który kiedyś witano tam owacyjnie, a wczoraj tylko wzmógł gwizdy na trybunach. Później w drugiej tercji Matt Read podwyższył na 3:1, a gospodarze już do końca strat nie odrobili. Co prawda w 54. minucie Tyler Kennedy zmniejszył je do jednego gola, ale wynik na 4:2 dla Flyers ustalił strzałem do pustej bramki "Pens" jeszcze jeden ich były zawodnik, Maxime Talbot. Talbot także jest graczem dla drużyny z Pittsburgha bardzo zasłużonym, bo w 2009 roku jego gole dały jej Puchar Stanleya w decydującym, siódmym meczu finału NHL z Detroit Red Wings, ale to Jágr jest dla miejscowych fanów prawdziwym zdrajcą.
Czech pytany przed meczem, jakie znaczenie ma dla niego powrót do Pittsburgha w barwach najbardziej nielubianego w tym mieście zespołu bagatelizował sprawę, a gdy któryś z dziennikarzy zapytał, jak zareaguje na buczenie publiczności odparł ironicznie: - Nie będę umiał grać. Proszę, nie buczcie na mnie. Ale po spotkaniu przyznał, że radość z jego 658. gola w NHL była wyjątkowa. - Był całkiem ładny. Cieszę się, że nie strzeliłem go plecami albo łyżwą - mówił. - Miałem tyle sytuacji, że 15 lat temu pewnie strzeliłbym 5 goli, ale to już nie te czasy. Zawsze jednak miło zdobyć bramkę, a poza tym wygraliśmy mecz. Flyers uniknęli pierwszej w tym sezonie serii trzech porażek i odskoczyli Penguins na dwa punkty w tabeli Dywizji Atlantyckiej. Obecnie mają tyle samo "oczek" (48), co prowadzący New York Rangers, ale rozegrali o jeden mecz więcej.
Liderem indywidualnej klasyfikacji punktowej jest za to wciąż Claude Giroux, który wczoraj asystował dwukrotnie i ma już 46 punktów. Dla Penguins w dziewiątym kolejnym meczu od kontuzji Sidneya Crosby'ego punktował Jewgienij Małkin, który zaliczył jedną asystę. Jego drużyna zakończyła jednak serię czterech zwycięstw i drugi raz w tym sezonie uległa swojemu odwiecznemu rywalowi. - Nigdy nie jest miło przegrywać akurat z nimi - przyznał po meczu napastnik Penguins, Joe Vitale, który jednak dodał, że powroty Jágra i Talbota nie miały dla ich rywali żadnego znaczenia. - Nie zajmujemy się takimi rzeczami. Skupiamy się teraz głównie na tym, że przegraliśmy mecz.
Pittsburgh Penguins - Philadelphia Flyers 2:4 (1:1, 0:2, 1:1)
1:0 Staal - Kennedy 00:44
1:1 Timonen - Giroux - Simmonds 09:56 PP
1:2 Jágr - Giroux - Carle 26:03
1:3 Read - Couturier - Voráček 36:11
2:3 Kennedy - Małkin - Després 53:31
2:4 Talbot - Voráček - Couturier 59:35 EN
Strzały: 26-23.
Minuty kar: 8-6.
Widzów: 18 602.
New York Islanders pokonali 3:1 Calgary Flames. John Tavares strzelił gola i asystował przy bramce Andrew MacDonalda, a w ostatniej minucie wynik strzałem do pustej bramki ustalił Brian Rolston. Dobry mecz w bramce "Wyspiarzy" rozegrał Jewgienij Nabokow, który obronił 29 strzałów. Flames po porażce, która przerwała serię ich czterech zwycięstw, stracili trzecie miejsce w Dywizji Północno-zachodniej. Islanders wciąż są ostatni w Atlantyckiej.
Carolina Hurricanes w trzeciej tercji dogonili Toronto Maple Leafs, by ostatecznie pokonać ich po dogrywce 4:3. Zespół z Raleigh trzecią odsłonę zaczął od stracenia dwóch goli, które dawały "Klonowym Liściom" prowadzenie 3:1, ale zdołał wyrównać. Bohaterem "Canes" był wreszcie Eric Staal, który strzelił dwa gole i zaliczył asystę. Swoje pierwsze w tym sezonie punkty za bramkę i asystę zdobył Zac Dalpe, a na listę strzelców wpisał się także Brandon Sutter. Staal przerwał serię 6 meczów bez punktu - jak twierdził - dzięki radom, których po wtorkowym meczu z Pittsburgh Penguins udzielił mu młodszy brat, Jordan. Najstarszy z czwórki hokejowych braci kończył mecz z wynikiem +1 w kategorii +/-, ale wciąż jest w niej najgorszy ze wszystkich graczy NHL (-21).
Podobny pościg udał się zespołowi Tampa Bay Lightning, który także 4:3 wygrał z Montréal Canadiens. "Błyskawica" do 38. minuty przegrywała 1:3, ale pierwszy w NHL gol J. T. Wymana oraz trafienia Marc-André Bergerona i urodzonego w L'Île-Bizard, obecnie części Montréalu, Vincenta Lecavaliera dały im wygraną. Pierwszą bramkę dla Lightning strzelił Steven Stamkos. Było to jego 23. trafienie w tym sezonie, co daje mu samodzielne prowadzenie w ligowej klasyfikacji strzelców, którą wygrał w 2010 roku.
Serię ośmiu porażek wreszcie przerwał zespół Minnesota Wild. Podopieczni Mike'a Yeo pokonali wczoraj Edmonton Oilers 4:3. Miikko Koivu strzelił gola i raz asystował, Jarrod Palmer zdobył pierwszą bramkę w NHL, trafił też Pierre-Marc Bouchard, a o zwycięstwie Wild przesądził Dany Heatley. Swój duży wkład w zdobycie dwóch punktów miał również asystujący trzykrotnie Marek Židlický. Przegrywający ostatnio regularnie Wild wezwali ze swojej filii w AHL, Houston Aeros Matta Kassiana nie po to, by ten strzelał gole, ale by inaczej "obudził" zespół. Potężny skrzydłowy w drugiej tercji pobił Darcy'ego Hordichuka. Gracz Oilers chciał się zrewanżować równo z rozpoczęciem trzeciej odsłony, ale i w drugiej walce wyższy i cięższy Kassian był górą.
Tylko jeden gol był potrzebny do wyłonienia zwycięzcy meczu Winnipeg Jets z Los Angeles Kings. Strzelił go w dogrywce dla Jets Evander Kane, dla którego było to 18. trafienie w sezonie. Broniąc 31 strzałów rywali swój pierwszy "shutout" w tych rozgrywkach zanotował nominalnie rezerwowy bramkarz Jzespołu z Winnipeg, Chris Mason. Kings mimo porażki, dzięki jednemu zdobytemu punktowi awansowali na drugie miejsce w Dywizji Pacyfiku. Gdyby jednak udało im się wygrać, to wyprzedziliby prowadzących w niej San Jose Sharks.
"Królowie" awansowali na drugie miejsce w Pacific Division, bo przegrali zajmujący je do wczoraj Dallas Stars. "Gwiazdy" uległy 1:4 najsłabszym w tym sezonie Columbus Blue Jackets. Ci ostatni przerwali serię sześciu porażek dzięki dwóm golom Ricka Nasha, po jednym Antoine'a Vermette'a i Fiodora Tiutina oraz 36 skutecznym interwencjom Steve'a Masona. Było to dopiero siódme zwycięstwo Blue Jackets w tym sezonie, nie licząc wygranych po rzutach karnych. 25 zdobytych punktów to nadal najmniej w NHL.
Na trzecie miejsce w Dywizji Północno-zachodniej awansowali Colorado Avalanche, którzy pokonali 3:2 Phoenix Coyotes. Avalanche 6 z ostatnich 7 zwycięstw odnieśli przy różnicy jednego gola. Wczoraj przesądził o tym numer 2 ostatniego Draftu, Gabriel Landeskog, który wcześniej asystował przy bramce Kevina Portera. Na listę strzelców w ekipie Joe Sacco wpisał się także Stefan Elliott. Oba gole dla Coyotes strzelił Mikkel Bødker. "Avs" wygrali, ale wieczór w Pepsi Center nie był dla nich tylko radosny. W 9. minucie z kontuzją kolana taflę opuścił bowiem ich najlepszy strzelec, Matt Duchene. 20-letni napastnik dziś przejdzie dokładne badania lekarskie.
Vancouver Canucks zrównali się już punktami z prowadzącymi w tabeli NHL Chicago Blackhawks. Obie ekipy mają po 50 "oczek", ale drużyna z Chicago prowadzi, bo rozegrała o jeden mecz mniej. Canucks wczoraj pokonali 5:2 Anaheim Ducks. Daniel Sedin strzelił dwa gole, Henrik zdobył bramkę i dwa razy asystował, dzięki czemu ma już 45 punktów i tylko jednego brakuje mu do prowadzącego w klasyfikacji najskuteczniejszych graczy ligi Claude'a Giroux. H. Sedin uzyskał w tym sezonie 35 asyst - najwięcej w całej NHL. Gole dla finalistów ubiegłego sezonu strzelali wczoraj także Cody Hodgson i Mason Raymond.
WYNIKI
TABELE
Komentarze