Blackhawks najlepsi jak w 2010
W najciekawszym piątkowym meczu NHL doszło do spotkania starych znajomych z mistrzowskiej drużyny Chicago Blackhawks z 2010 roku. Do Chicago przybyli gracze, których oddanie przeszkodziło w obronie Pucharu Stanleya. Czy dziś nowy lider ligi jest gotowy na jego odzyskanie?
Blackhawks podjęli w United Center Florida Panthers, których generalnym menedżerem jest twórca tamtej mistrzowskiej ekipy, Dale Tallon i w których składzie znajdują się czterej zdobywcy Pucharu Stanleya w barwach drużyny z "Wietrznego Miasta" - Brian Campbell, Tomáš Kopecký, John Madden i Kris Versteeg. Gospodarze nie mieli jednak dla swoich byłych kolegów litości i pokonali "Pantery" 3:1. Mecz przywołujący wspomnienia pięknych dni czerwca 2010 obudził nawet Patricka Kane'a. Amerykanin, którego gol dał wówczas "Hawks" Puchar Stanleya w szóstym meczu finału z Philadelphia Flyers, wczoraj w 34. minucie przeprowadził z własnej tercji obronnej akcję przez całą taflę, po której strzelił swojego pierwszego gola od ponad dwóch tygodni, a wcześniej asystował przy bramce Jonathana Toewsa, kapitana podnoszącego w 2010 roku Puchar Stanleya w pierwszej kolejności.
Kane został wybrany pierwszą gwiazdą meczu, a oprócz Toewsa dorobek strzelecki gospodarzy uzupełnił podczas gry w przewadze Duncan Keith. On akurat z późnej wiosny 2010 wspomnienia ma mieszane, bo o puchar grał bez siedmiu zębów straconych w finale Konferencji Zachodniej z San Jose Sharks. Tym razem nie strzelali błyszczący ostatnio debiutanci Jimmy Hayes i Andrew Shaw, ani pozyskany z Toronto Maple Leafs za Versteega Viktor Stålberg. To był wieczór gwiazd tamtej mistrzowskiej drużyny. Kane był z tego powodu bardzo zadowolony. - Było miło wreszcie dać coś od siebie drużynie i zdobyć gola. Zawsze, kiedy można strzelić po tak długiej przerwie, o której wszyscy dookoła mówią, czujesz się dobrze - mówił po spotkaniu. - Na szczęście ostatnio wielu chłopaków zdobywało dla zespołu punkty, więc brak moich nie był aż tak widoczny.
Klub z Chicago, by zatrzymać Kane'a, Keitha i Toewsa, z powodu limitu wynagrodzeń musiał się latem 2010 roku pozbyć kilku bohaterów drugiego planu, w tym Maddena i Versteega, a rok później odeszli z niego do Panthers Campbell, Kopecký i Jack Skille. Wszystkie zmiany zaowocowały tym, że zespół Joela Quenneville'a nie zdołał obronić Pucharu Stanleya. Dziś walczy więc o jego odzyskanie. Po wczorajszym meczu Blackhawks mają na koncie 64 punkty i znów - tak jak 19 miesięcy temu - są najlepsi w lidze, choć teraz nie daje to żadnego trofeum.
Panthers o podobnych sukcesach mogą tylko marzyć, bo walczą na razie o pierwszy od 12 lat udział w play-offach. Podopieczni Kevina Dineena zaczęli sezon rewelacyjnie, ale aktualnie spisują się słabo. Z ostatnich 13 spotkań wygrali tylko 3, a wczorajsza porażka była ich ósmą z rzędu na wyjeździe. W Konferencji Wschodniej zajmują ósme miejsce, ale ich Dywizja Południowo-wschodnia jest w tym sezonie na tyle słaba, że prowadzący w niej Washington Capitals mają tyle samo punktów (52), a awans na szczyt dywizji daje od razu przynajmniej trzecie miejsce w konferencji. Do tego "Pantery" mają w składzie graczy, którzy wiedzą jak wygrywać najważniejsze mecze, w tym trzykrotnego zdobywcę Pucharu Stanleya - Maddena oraz Versteega.
Ten ostatni jest dziś z 17 golami najlepszym strzelcem zespołu z Sunrise, ale w 2012 roku jeszcze nie zdobył bramki i trener dał mu już odczuć, co myśli o jego grze w ostatnich tygodniach. Versteeg pojawił się wczoraj w United Center po raz pierwszy od zdobycia z Blackhawks Pucharu Stanleya i był ostatnim członkiem mistrzowskiej drużyny obecnie występującym w NHL, który zobaczył pod dachem hali mistrzowski baner. - Tak, to był dla mnie bardzo emocjonujący wieczór. Miło było spojrzeć w górę i zobaczyć coś, co zdobyła grupa chłopaków dających z siebie wszystko w każdym meczu - mówił. - W końcu całe życie robiłem wszystko, żeby zdobyć Puchar Stanleya, więc cieszę się, że wreszcie zobaczyłem ten baner. Sam mecz już tak radosny nie był. Versteeg skończył go z jednym strzałem i -2 w kategorii +/-.
Chicago Blackhawks - Florida Panthers 3:1 (2:0, 1:0, 0:1)
1:0 Toews - Kane - Stålberg 17:40
2:0 Keith - Hossa - Leddy 19:43 PP
3:0 Kane 33:05
3:1 Garrison - Kulikow - Kopecký 40:43 PP
Strzały: 22-19.
Minuty kar: 6-8.
Ataki ciałem: 22-34.
Wznowienia: 26-33.
Widzów: 21 555.
Piąte zwycięstwo z rzędu odnieśli Pittsburgh Penguins, którzy po dramatycznym meczu i rzutach karnych pokonali Montréal Canadiens 5:4. I to mimo że po dwóch tercjach przegrywali 2:4. Dustin Jeffrey zdobył jednak gola kontaktowego, a Jewgienij Małkin najpierw wyrównał, by rozstrzygnąć mecz wykorzystując rzut karny. Jeffrey kończył mecz z dwiema bramkami i asystą, co dało mu pierwsze punkty w tym sezonie, a Małkin ma na koncie już 55 "oczek" i prowadzi w klasyfikacji najskuteczniejszych graczy ligi. Rosjanin trafiał do siatki rywali w pięciu meczach z rzędu, w których strzelił 8 goli i 2 razy asystował. Wczorajszy decydujący karny do tych statystyk się nie wlicza. Małkin w całej karierze ma z karnych słabą skuteczność 11 na 35, ale w tym sezonie wykorzystał 4 z 6 takich okazji.
Ostatni w Dywizji Południowo-wschodniej Carolina Hurricanes pokonali jej lidera, Washington Capitals 3:0. Cam Ward obronił 23 strzały rywali i zanotował drugi "shutout" w tym sezonie, Jussi Jokinen strzelił dwa gole, a wynik ustalił Jiří Tlustý. Jokinen zapewne chciałby częściej grać z Capitals, bo choć w ostatnich 27 meczach strzelił zaledwie 3 gole, to wszystkie przeciwko "Stołecznym". Mimo porażki Capitals utrzymali prowadzenie w dywizji, bo przegrali także Panthers. Wczorajszy mecz Eric Staal (CAR) zakończył z dwiema asystami i bilansem +1, ale ogólny wynik sezonu -21 daje mu ostatnie miejsce w lidze, ex aequo z gwiazdą Columbus Blue Jackets, Rickiem Nashem.
Tampa Bay Lightning przerwali serię sześciu wyjazdowych porażek wygrywając 2:1 z Dallas Stars. Obie bramki dla finalistów Konferencji Wschodniej ubiegłego sezonu strzelił Teddy Purcell. To drugie kolejne zwycięstwo zajmujących przedostatnie miejsce na Wschodzie podopiecznych Guy Bouchera, którzy wcześniej mieli serię 7 porażek. Tym razem "Błyskawica" wygrała bez strzeleckiej pomocy najlepszego snajpera NHL, Stevena Stamkosa. Stars przegrali czwarty mecz z rzędu i w Konferencji Zachodniej zajmują 10. miejsce.
WYNIKI
TABELE
Komentarze