Na ostrzu łyżwy
Ten magiczny siódmy mecz. Magiczny, bo spotkania numer siedem zawsze budzą w NHL ogromny dreszczyk emocji. A w półfinałach Konferencji Zachodniej właśnie takie mecze decydowały o ostatecznych wynikach. Dlatego na początek raportu słów kilka o tym a potem już o aktualnych rywalizacjach o prymat w obu konferencjach.
Emocjonujące rozstrzygnięcia Zachodu
Kto by pomyślał, że już na etapie drugiej rundy nad przepaścią pod nazwą „zakończenie sezonu” stanie najlepszy zespół fazy zasadniczej, czyli Chicago Blackhawks. Gdy ostatnim razem raportowałem o wydarzeniach z rywalizacji Jastrzębi z Detroit Red Wings, ci drudzy prowadzili w serii 3-2. W szóstym pojedynku w połowie drugiej tercji Czerwone Skrzydła prawie byli w finale Zachodu, prowadząc po pierwszych w tych playoff bramkach Patricka Eavesa i Joakima Anderssona. Tegorocznych zdobywców Presidents Trophy uratowała jednak trzecie tercja, w której zdobyli trzy gole. Pierwszy raz w fazie posezonowej trafił Michal Handzus a na prowadzenie Chicago wyprowadzili Bryan Bickell i Michael Frolik. Z kolei z dwoma punktami mecz zakończył Marian Hossa (1G, 1A) a dwie asysty miał przebudzony w piątym spotkaniu Jonathan Toews. Jako ciekawostkę dodam, że Blackhawks zdobyli w tym mecz bramkę w przewadze a w tych playoff wygrali wszystkie pięć gier, w których trafiali w tym elemencie gry.
W siódmym spotkaniu nie była gola w powerplay’u, ale to Blackhawks mieli więcej szczęścia i nerwów. No, bo jeśli o wszystkim decydowała dogrywka… Wcześniej po obu stronach trafiali liderzy Patrick Sharp i Henrik Zetterberg. W dodatkowym czasie gry 22 tysięczną publikę (112 procent pojemności United Center) w stan euforii wprowadził Brent Seabrook. Nie dość, że trafił po raz pierwszy w tych playoff, to jeszcze był to pierwszy gol defensora w dogrywce siódmego meczu od 12 lat. Ostatni raz takim wyczynem popisał się Darius Kasparaitis z Pittsburgh Penguins a w historii ligi było jeszcze tylko dwóch takich śmiałków.
Gol Seabrooka i pomeczowe podziękowania za rywalizację
Aby nie drażnić fanów Chicago nie wspomnę już o nieuznanej bramce Niklasa Hjalmarssona na 1:47 przed końcem trzeciej tercji.
Zamiast gola i euforii, kara dla Red Wings
W drugim siódmym meczu pófinałów (pierwszy taki mecz w Los Angeles od 1989 roku) nie było może aż tak dramatycznie, ale emocji nie brakowało a po raz piąty w serii decydowała jedna bramka. Tutaj bohaterem był Justin Williams, który strzelił obie bramki dla Kings w drugiej tercji, co można powiedzieć rozstrzygnęło o wyniku. W obu przypadkach podawał mu Wiaczesław Wojnow, ale Rekiny walczyły do końca. W trzeciej odsłonie fenomenalnego Quicka (25 obron) w końcu pokonał Dan Boyle a Sharks w ostatnich minutach mecz zasypali wręcz bramkę Królów strzałami. Twierdza jednak przetrwała a Kings wygrali 14 z rzędu spotkanie u siebie, z czego siódme w tych playoff.
Kings wygrywają „Mistrzostwo Kalifornii”, czyli eliminują Sharks z playoff
Tym samym okazało się, że w finałach konferencji zagra czterech ostatnich mistrzów NHL. To dopiero drugi taki przypadek w historii całej ligi.
FINAŁY KONFERENCJI
Konferencja wschodnia:
Pittsburgh Penguins (1) vs Boston Bruins (4)
Idealny przeciwników dla Pingwina? Na pewno nie Niedźwiadek. Bruins podeszli bowiem bez respektu do faworyta tej serii i po dwóch świetnych meczach wyjazdowych prowadzą już 2-0. Zespół z Bostonu prezentuje to, co pokazywał we wcześniejszych rywalizacjach tegorocznych playoff, bardzo skuteczną grę, wybijającą rywala ze swojego rytmu, przeciw której grający chyba nawet zbyt fizycznie Penguins nie są w stanie nic zdziałać. A zaczęło się od 3-0 w spotkaniu numer jeden. Z pewnością bohaterem był tutaj Tuukka Rask, który obronił wszystkie 29 strzałów Pingwinów, ale największe zasługi muszą przypaść parze David Krejci – Nathan Horton. Pierwszy, który jest aktualnym punktowym liderem playoff, strzelił dwie bramki a drugi asystował mu i ustalił wynik spotkania na 3-0. W ten sposób gracze ci przyćmili gwiazdorski duet Sidney Crosby – Jewgienij Małkin, którzy wypracowali co prawda dużo sytuacji strzeleckich, ale ani oni, ani ich partnerzy nie byli w stanie odmienić losów tego pojedynku. Co więcej Małkin stracił nawet nerwy, co zakończyło się bójką z Patrice Bergeronem.
Skróty 1. meczu Penguins – Bruins
Gorące 30. sekund końcówki drugiej tercji, w tym walka Małkina z Bergeronem
Wydawać by się mogło, że po takim początku serii faworyt się otrząśnie i odrobi straty. Penguins zagrali jednak jeszcze gorzej i doznali druzgocącej porażki 1-6… Mógłbym rzec bez komentarza…
– To było okropne, nie ma innego sposobu, żeby to opisać – posilę się jednak słowami samego Crosby’ego. A o wszystkim zadecydowała pierwsza tercja, wygrana przez Bruins 3-1. Zaczął tam i skończył Brad Marchand, strzelając bramki kolejno w 28 sekundzie pierwszej tercji i… na dziewięć sekund przed końcem tego fragmentu gry. Oprócz Marchanda po dwa punkty zanotowali Bergeron, Horton i Johnny Boychuk (wszyscy po 1G, 1A) oraz Jaromir Jagr (2A). Znów świetnie zaprezentował się Rask (26/27) a ponownie nie punktowali Crosby oraz Małkin. Jeszcze większy problem Penguins mieli w bramce. Tomas Vokoun, po tym jak wygrał sześć z siedmiu gier tegorocznych playoff, przepuścił trzy strzały na 12 prób. Potem zmienił go Marc-Andre Fleury, który nic się nie zmienił. Kanadyjczyk będący ciągle bez formy obronił 14 na 17 uderzeń Bruins.
Skróty drugiego meczu Penguins – Bruins
FINAŁY KONFERENCJI
Konferencja zachodnia:
Chicago Blackhawks (1) vs Los Angeles Kings (5)
Na Zachodzie takich niespodzianek, jak w rywalizacji omawianej powyżej, jeszcze nie ma i chyba w parze Blackhawks-Kings nie nastąpią. Jastrzębie doskonale rozpoczęły serię wygrywając dwa mecze u siebie, odpowiednio 2-1 i 4-2. W pierwszym spotkaniu strzelanie rozpoczął co prawda Justin Williams, a rewelacyjnie spisywał się Quick, który w samej pierwszej odsłonie obronił 17 strzałów (Królowie tylko dwa). W drugiej tercji sposób na niego znaleźli jednak Patrick Sharp i Marian Hossa. Pierwszy zdobył ósmego gola w tych playoff, czym już podwoił swoje łączne punktowe i bramkowe zdobycze z ostatnich dwóch sezonów. Z kolei Słowak ustrzelił już swoje 42 trafienie w karierze w fazie posezonowej.
Skróty pierwszego meczu Blackhawks-Kings
W drugim pojedynku Blackhawks dokonali jeszcze większego wyczynu. „Złamali” bramkarza gości , prowadząc w połowie drugiej tercji 4-0. Do bramki Kings trafiali aktywni ostatnio Bryan Bickell i Andrew Shaw a swoje drugie trafienia w tych playoff dorzucili Brent Seabrook i Michal Handzus. Dodatkowo po dwie asysty mieli Patrick Sharp i Brandon Saad a kolejny doskonały mecz rozegrał bramkarz Corey Crawford, który w serii z Kings obronił już 50 z 53 strzałów. Jego vis-avis miał dużo gorzej i ostatecznie zmienił go Jonathan Bernier (9/9). Tym samym Jastrzębie wygrały ósme z dziewięciu rozegranych spotkań u siebie, przerywając jednocześnie wspaniałą serię Kings. Jaką? Otóż Królowie mieli 34 mecze playoff, w których tracili maksymalnie trzy gole. To najlepszy wynik w historii ligi, gdzie drudzy Red Wings zanotowali 27 takich gier w latach 2002-2006.
Corey Crawford broni nie tylko bramki, ale także swojego kapitana w 2. spotkania
Jedna seria przerwana, ale nadzieją Kings pozostaje ta inna – 14 kolejnych zwycięstw u siebie. Jeśli tendencja ta się utrzyma to czeka nas długa rywalizacja. Do tego trzeba jednak zmian w grze Królów i… odbudowanego Quicka.
Komentarze