NHL: Kalifornijski huragan
Hokeiści Los Angeles Kings pokonali na wyjeździe Chicago Blackhakws 6:2 i tym samym wyrównali stan rywalizacji w finale Konferencji Zachodniej. Twierdza United Center, w której "Czarne Jastrzębie" nie przegrały od początku fazy play-off, padła.
Trzeba jednak przyznać, że podopieczni Joela Quenneville'a dobrze zaczęli i wyszli na prowadzenie w 15. minucie. Duncan Keith doskonale dostrzegł Nicka Leddy'ego, a ten sprytnym uderzeniem z bekhendu pokonał Jonathana Quicka. "Czarne Jastrzębie" podwyższyły prowadzenie tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony. Tym razem na listę strzelców wpisał się Ben Smith, który po przejechaniu linii niebieskiej zdecydował się na strzał z nadgarstka.
Zawodnicy z Los Angeles kontakt z rywalem złapali w 39. minucie. Mike Richards zagrał gumę do stojącego przed bramką Justina Williamsa, a ten mimo asysty obrońcy zdołał umieścić ją w siatce.
- Podobało mi się, jak graliśmy przez 38 minut - podkreślał trener Chicago Joel Quenneville. - Zrobiliśmy dokładnie to, co sobie zakładaliśmy. Rywale wrócili do gry po kontaktowym trafieniu, niewinnie wyglądająca sytuacja dała im nowe życie.
"Królowie" złapali wiatr w żagle, a w grze Blackhawks coś się zacięło... W trzeciej tercji przez "Wietrzne miasto" przeszedł prawdziwy kalifornijski huragan. Drużyna Darylla Suttera strzeliła aż pięć bramek. Spora w tym zasługa Jeffa Cartera, który dwukrotnie pokonał Coreya Crawforda, a na 150 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry umieścił krążek w pustej bramce i przypieczętował wygraną Kings.
- To był ważny mecz, zwłaszcza dla naszej psychiki. Pokonaliśmy bowiem mitycznego smoka - mówił po meczu Dustin Brown, kapitan ekipy z "Miasta Aniołów". - Byliśmy zdominowani przez tę drużynę przez ostatnich kilka lat. Wygrana na tym trudnym terenie doda nam pewności siebie.
Teraz rywalizacja przenosi się do Kalifornii. Mecz numer trzy odbędzie się w sobotę, w hali Staples Center. Początek o godzinie 20.00 czasu miejscowego.
Chicago Blackhakws - Los Angeles Kings 2:6 (1:0, 1:1, 0:5)
1:0 - Leddy - Keith (14:16, 5/4),
2:0 - Smith - Bollig, Oduya (21:40),
2:1 - Williams - Richards, King (38:14),
2:2 - Carter - Doughty, Wojnow (41:37, 5/4),
2:3 - Muzzin - Martinez, Gaborik (44:04, 5/4),
2:4 - Toffoli - Pearson, Carter (48:59)
2:5 - Carter - Pearson, Greene (54:44),
2:6 - Carter (56:29, 5/6) - do pustej bramki
Minuty kar: 10 - 10.
Strzały:25-31.
Komentarze