NHL: Błąd sędziego zadecydował o losach meczu (WIDEO)
Aż dziewięć bramek padło wczoraj w SAP Center podczas starcia San Jose Sharks z Washington Capitals. Jedno z trafień można zapisać na konto sędziego liniowego, który źle ustawił się podczas kontrataku "Stołecznych" i powstrzymał powracającego do strefy obronnej defensora "Rekinów".
Symboliczny pierwszy krążek rozpoczynający pojedynek pomiędzy Sharks, a Capitals rzucił były bramkarz gospodarzy Jewgienij Nabokow. Dwa dni temu 39-letni golkiper poprosił organizację z Tampa Bay o symboliczny transfer do Kalifornii, gdzie mógłby zakończyć karierę, jako "Rekin". W barwach ekipy z San Jose "Nabby" rozegrał dziesięć sezonów i jest rekordzistą w trzech kategoriach - wygranych, rozegranych meczów oraz zachowanych czystych kont.
Już od pierwszego wznowienia goście przeważali. Caps zagrozili kilkakrotnie bramce Anttiego Niemiego, w tym świetną sytuację sam na sam wypracował sobie Aleksandr Owieczkin, jednak 31-letni Fin był w pełni skoncentrowany i odbijał wszystkie strzały lecące w jego stronę. "Stołeczni" przełamali Niemiego w szesnastej minucie, pierwszego gola spotkania zanotował Jay Beagle.
Chwila wytchnienia zdecydowanie pomogła gospodarzom, kiedy ponownie wyjechali na taflę grali już zupełnie inny hokej. Lepszego początku tercji fani zgromadzeni w SAP Center nie mogli sobie wymarzyć. Brent Burns w odstępie zaledwie 22 sekund zaliczył dwa trafienia, dzięki czemu gospodarze wyszli na prowadzenie.
Wydawało się, że od dwudziestej minuty kalifornijska drużyna kontrolowała przebieg meczu, jednak z równowagi wyprowadził ją sędzia liniowy. W końcowych minutach spotkania arbiter popełnił błąd, przypadkiem zablokował wracającego ze strefy ofensywnej Mirco Muellera, co zakończyło się drugim w tym meczu trafieniem Beagle'a. Chwilę później nieco podłamani Sharks stracili kolejną bramkę.
Sytuację uratował Joe Thornton, który do wyrównania doprowadził na nieco ponad pięć minut przed końcową syreną. Ekipa z zachodniego wybrzeża nie zdołała jednak wyrwać kompletu punktów. Joel Ward zdobył zwycięską bramkę w dogrywce i tym samym zakończył serię trzynastu spotkań bez trafienia.
San Jose Sharks - Washington Capitals 4:5 (0:1, 3:1, 1:2, 0:1)
0:1 Beagle - Orpik, Latta (15:02)
1:1 Burns - Thornton, Couture (20:21, 5/4)
2:1 Burns - Marleau, Nieto (20:43)
2:2 Brouwer - Owieczkin, Bäckström (26:17, 5/4)
3:2 Couture - Nieto, Marleau (34:48)
3:3 Beagle - Carlson, Orpik (51:17)
3:4 Carlson - Johansson, Bäckström (53:26)
4:4 Thornton - Pavelski, Karlsson (54:29)
4:5 Ward - Green, Beagle (62:42)
Minuty kar: 9-7
Strzały na bramkę: 30-33
Także po dogrywce zakończyło się wczorajsze spotkanie Chicago Blackhawks i Vancouver Canucks. "Orki" prowadziły już 3:1, jednak hokeiści z "Wietrznego Miasta" nie zamierzali się poddać i na ostatnią tercję wyszli w pełni zmotywowani. Za sprawą Brandona Saada i Mariana Hossy gospodarze doprowadzili do wyrównania, jednak podobnie, jak Sharks nie zdołali wygrać spotkania. Gola na wagę wygranej w doliczonym czasie gry zanotował Daniel Sedin.
Pierwszą porażkę w lutym odnotowali minionej nocy Detroit Red Wings. Pomimo że podstawowy bramkarz "Skrzydeł" Jimmy Howard mógł już wystartować, to trener Mike Babcock zdecydował się postawić na Petra Mrázka, który pod nieobecność nominalnej jedynki Red Wings spisywał się bardzo dobrze. Pittsburgh Penguins zaatakowali szybko i bezlitośnie, strzelili cztery gole i kontrolowali przebieg meczu. Honorową bramkę dla przyjezdnych zanotował Stephen Weiss.
Wszystkie wyniki i skróty z wczorajszych spotkań znajdziecie tutaj.
Komentarze